Były czasy, kiedy myślałem, że w spotykaniu się chodzi o amatorskie odegranie scen z komedii romantycznej (wspólne jedzenie makaronu, oglądanie „Śniadania u Tiffany’ego” i scenerię malowaną błękitem i zielenią) i zakończenie ich scenami z filmu pornograficznego.

Później dorosłem, a dorosłem tak, jak zawsze się dorasta – niespodziewanie i brutalnie. Wtedy stwierdziłem, że najważniejsze jest to, żeby będąc z kimś, nie czuć, że wciąż stoisz sam naprzeciwko całego świata. Najważniejsze jest to, żeby mieć w kimś oparcie.

Według słownika języka polskiego PWN samotność oznacza „żyjący sam, bez rodziny, przyjaciół”. Ja się z tym nie zgadzam. Można być singlem i nawet jeśli to wkurwia to wciąż gorsza jest samotność w związku. To taka sytuacja kiedy pomimo tego, że obok jest ciało – ciepłe, pełne krwi, pulsujące emocjami i wyposażone w mózg – równie dobrze mógłby być kamień, bo to ciało nie rozumie ciebie ani trochę lepiej.

Możesz tak czuć, kiedy realizujesz być może najważniejszy projekt w swojej karierze, a ktoś nie powie ci, że jest dumny, nie przytuli, nie przyniesie ciepłej herbaty i nie przygotuje gorącej kąpieli, ale zapyta: „Po co ci to?”.

Możesz tak zareagować, kiedy ważniejsze od wysłuchania jak ci minął dzień jest sprawdzanie Messengera albo przewracanie oczami.

Możesz tak się czuć, kiedy leżysz z kimś na łóżku, mówisz o tym, gdzie chcesz być za dziesięć lat, a ona spojrzy na ciebie wielkimi oczami z rzęsami pomalowanymi tanim tuszem i powie: „To ci się nie uda”, chociaż nie może tego wiedzieć.

Będąc w takiej relacji każdego dnia przekręcasz klucz w zamku, wchodzisz do mieszkania, widzisz drugą osobę, czujesz zapach jej perfum i dotyk dłoni, a masz wrażenie, że jesteś w windzie zatrzaśniętej między piętrami w środku nocy.

To dlatego mężczyźni początkowo lecą na blond laski piszczące na widok pajączków i które patrzą na nich z dumą i podziwem. W końcu jednak wiążą się z kobietami, które są równie seksowne, ale potrafią też zrozumieć ich problemy i nie oczekują od nich, że będą napierdalać jak cyborgi tylko dlatego, że mają jaja i nie chodzą w rurkach.

To również z tego powodu kobiety mogą lecieć na jakichś emocjonalnie chłodnych gości licząc na to, że ich naprawią, ale w końcu dociera do nich, że w ten sposób nie mają obok siebie partnera, ale nastolatka, któremu rodzice zapomnieli powiedzieć, że nie jest pępkiem świata.

Jest takie zdanie, z którym wyjątkowo się utożsamiam: „Jeśli masz mieć byle jakie oparcie, to lepiej oprzeć się o ścianę.” Jeśli z nikim nie jesteś to odpowiadasz tylko za siebie. Jak coś się stanie to się przewrócisz, potłuczesz, ale później wstaniesz i pójdziesz dalej. Jeśli stanie się to samo, kiedy jesteś w związku, to też się przewrócisz, otrzepiesz kolana i pójdziesz dalej. Różnica jest taka, że pozostanie w tobie żal, że to nie tak miało wyglądać. Miało być jak w teście na zaufanie, kiedy zamykasz oczy i bezwładnie się przewracasz, a ktoś ciebie łapie w swoje ramiona. W tym przypadku tych ramion nie ma, tłuczesz się o panele z Castoramy i rozcierając obolałe miejsca myślisz: „Hej! Co to ma być?!”. Najgorsze nie są jednak te siniaki, których mogło nie być. Najgorsze jest marnowanie czasu przy osobie, której nawet nie chciało się nas złapać, bo ważniejsze było coś innego.

To nie jest tak, że uważam, że inni ludzie powinni być na czyjeś pstryknięcia palcami. Bądź co bądź, twoje życie wciąż jest „twoje”. To twoja odpowiedzialność, twoje szczęście i twoje decyzje. Nigdy nie będzie tak, jak myślą romantycy, że jak nie jest się szczęśliwym to przyjdzie ktoś i przyniesie ci to szczęście zapakowane w papier w kotki i w serduszka. Można na to liczyć równie bardzo, co na zjedzenie pieczeni z jednorożca bez uprzedniego zażycia LSD.

Masz za to prawo oczekiwać tego, że po pierwsze – ktoś nie będzie dorzucał na twoje barki swoich problemów całkowicie ignorując twoje potrzeby, aspiracje, zobowiązania, a po drugie – że problemy będziecie pokonywać razem. Wiesz dlaczego? Bo z życiem razem jest jak ze skokiem spadochronowym w tandemie – nikt za ciebie nie skoczy, ale możesz oczekiwać chociaż tego, że jeśli spanikujesz to druga osoba powie: „Spoko, zajmę się tym” i pociągnie za linkę otwierającą czaszę spadochronu.

Na pewno nie potrzebujesz kogoś, kto w takiej sytuacji zostawi cię samą/samego, powie, że nie wie, jak to się robi albo stwierdzi, że to nie jego problem. Bez względu na to jakiej jesteś płci nie potrzebujesz obok siebie tchórzy, osób przepełnionych wyuczoną bezradnością ani uroczych, długowłosych istot, na które nie możesz liczyć.

Pić wino, jeść ciabattę z suszonymi pomidorami, mozzarellą i prosciutto i uprawiać seks na dywanie można prawie z każdym. Jednak długoterminowo ważne jest to, żeby być kimś, z kim można stać naprzeciwko całego świata i liczyć na to, że kiedy tylko zawieje silniejszy wiatr nie spierdoli, ani nie złoży się jak wadliwy parasol pociągając cię za sobą.

Na taką osobę warto poczekać, zamiast zapełniać miejsce obok siebie byle kim. Cokolwiek jest lepsze niż nic, ale sprawdza się to do pieniędzy i pizzy – nigdy nie sprawdza się to do ludzi.

.

Psst! Psst! Dołącz też do obserwujących bloga na facebooku lub instagramie.