Zdarza mi się poznawać osoby, które widzą tylko takie kolory jak: czarny, kruczoczarny i tak ciemnoszary, że niemal czarny. Rozpoznaję je z łatwością. Mówią tylko o tym, co w świecie nie działa. Są przekonane, że cywilizacja właśnie się skończyła, a takie słowa jak: dobro, życzliwość i lojalność znajduje się tylko w słowniku języka polskiego PWN.
Być może jedną z nich jesteś ty – w wieku dwudziestu paru, może trzydziestu paru lat. Po zdobyciu wykształcenia, które okazało się zbędną przepustką. Po kilku dłuższych wyjazdach, po których doszedłeś do wniosku, że wszędzie jest tak samo. A przede wszystkim po serii dotkliwych rozczarowań ludźmi, dzięki którym zawsze dasz superlajka tekstowi, w którym przeczytasz, że jeszcze nigdy nie było tak narcystycznych i pozbawionych głębi czasów.
W sprzyjających okolicznościach opowiadam takim osobom o pewnym zabawnym eksperymencie, w którym dwóm grupom uczestników przedstawiono sylwetkę mężczyzny o imieniu Donald. Donald nie nazywa się Tusk. Donald za to nie lubi się podporządkowywać, jest fanem sportów ekstremalnych i przeżył tyle przygód, że starczyłoby ich dla małej wioski. W eksperymencie obie grupy dostały ten sam opis, ale połowa uczestników widziała w Donaldzie wiecznego Piotrusia Pana, który myśli mózgiem umieszczonym 15 centymetrów poniżej pępka, a druga połowa seksownego Indianę Jonesa. Co różniło te osoby?
Drobiazg. Na przykład taki, że część osób przed badaniem przeczytała słowa: „lekkomyślny, uparty, zarozumiały”, podczas gdy inni dostali listę, na której zobaczyli słowa: „niezależny, wytrwały, żądny przygód”.
Lubię ten eksperyment. Jest prosty, ale brutalnie obala powszechne przekonania o tym, że wszyscy widzimy rzeczywistość w taki sam sposób. Przeciwnie – patrząc na jeden kadr, możemy widzieć zupełnie inne obrazy tylko dlatego, że złapaliśmy ostrość na innym elemencie.
Możesz iść przez miasto lekko i z uśmiechem, bo to kolejny dzień, w którym nie tylko nie wszedłeś pod tramwaj, ale też wypijesz gorącą czekoladę w przerwie od pracy, a wieczorem wyskoczysz ze swoją ekipą na piwo. Możesz też stanąć obok, kręcić głową i dziwić się, co się z tym światem porobiło.
Możesz być jak Heńcia i Teńcia z reportażu Mariusza Szczygła, które w ciągu 52 lat nieprzerwanej wymiany listów odbyły także taki dialog:
“12.04.04 Droga Heńciu, rozejrzyj się, jaka piękna wiosna.
15.04.04 Rozejrzałam się, no i co z tego, Teńciu? Przecież potem znów będzie jesień.”
Możesz być jak ten gość w coachingowej historyjce, który wysłany do Afryki z misją sprzedaży butów zobaczył, że wszyscy chodzą tam boso i stwierdził, że pora wracać, bo rynek obuwniczy tam nie istnieje. Możesz być też jak jego konkurent, który widział to samo, ale stwierdził: „Łał! Tyle osób, którym można coś sprzedać!”.
Nie ma w tym nic dziwnego. Prawdopodobnie każdy wędruje między stanami: „Jest cudownie”, a „Cywilizacja upada”. Problem zaczyna się wtedy, kiedy zaczynamy zagnieżdżać się w przekonaniu, że jedyne, co istnieje to zło: niewierni mężczyźni, matki wyrzucające dzieci przez okna, karierowicze „goniący za pieniądzem” i ludzie, którzy katują zwierzęta, bo nie bardzo wiedzą co zrobić z wolnym piątkiem.
Wtedy szybko staniesz się jak wujek Mirek, który mówi: „Tak mało w tych czasach ludzkiej życzliwości”, ale sam traktuje innych jak najgorzej. Będziesz jak Marysia, która twierdzi, że porządnych facetów nie ma, więc wiąże się z kimś, kto potraktuje ją jak rozpędzony TIR małego jelonka. Ewentualnie jak Grzesiek, który uważa, że siedzenie z padem od Playstation to dobry sposób na życie, bo w ten sposób nie ryzykuje, że stworzy wielomilionową firmę, którą zamknie mu jakiś niedouczony urzędnik. To nie jest więc marnowanie czasu – to unikanie ogromnego stresu i żalu. Czyli wygryw.
Da ci to tylko tyle, że popadniesz w bierność. Zapętlisz się w Dniu Świstaka chujowatości. Będziesz jak czarna dziura zasysająca i niszcząca beztroskę, kreatywność, ambicję czy chęć poznawania innych, bo po co masz coś z siebie dawać, skoro otacza cię tylko zło?
A przy tym będziesz się mylić, bo to wszystko nieprawda.
Ludziom łatwo uwierzyć w to, że istnieje tylko zło, bo zło szokuje, ale nie widzą, że mówimy o nim właśnie dlatego, że nie jest normą. Nie piszesz na fejsie swoim 543 znajomym, że dzisiaj w pracy ktoś powiedział ci „Dziękuję serdecznie” i się uśmiechnął, ale chętnie się wyżyjesz, kiedy ktoś potraktuje ciebie z góry. Nie oglądasz w wiadomościach materiału, że po raz kolejny urzędnik podjął kompetentne i szybkie decyzje, a nauczyciel w wiejskiej szkole sprawił, że jedenastoletni Mateusz przestał być zakładnikiem swojego drzewa genealogicznego pełnego pijaków. Nie mówisz o milionach wspierających się rodzin, ale opowiesz o tej, z którą nawet na zdjęciu wychodzi się beznadziejnie. Nie czerpiesz satysfakcji z tego, że setki tysiące partnerów nikogo nie zdradziło. Nie oglądasz w jakimś Dzień Dobry TVN, Kasi, która adoptowała jednookiego psiaka ze schroniska, ani nie czytasz w gazecie o chłopaku, który obronił kolegę z klasy przed osiedlowym zbirem.
Dlatego tak ważne żeby zamiast skupiać się na powierzchownych negatywach, trochę poskrobać i zobaczyć, że chociaż z wierzchu wszyscy wyglądamy tak samo, to nie działamy według identycznych mechanizmów.
Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie poznać dziewczyny, które w pracy wyglądają jak wcielenie szatana, ale podczas gotowania w domu, tańczą w samej bieliźnie. Albo wykładowcę, który w chwilach wolnych od udupiania studentów, jest dającym inspirację mentorem w Akademii Przyszłości. Albo zobaczyć samotnego ojca, który przed balem w przedszkolu, na który ma pójść jego córka, przegląda godzinami tutoriale „Jak zrobić warkocz Elsy z Krainy Lodu?”. Albo zauważyć, że istnieje ktoś taki jak Aleksander Doba, którego nie wymyśliłby żaden scenarzysta, a który przepłynął Atlantyk kajakiem. Dlaczego to zrobił? Bo mógł.
Bez poczucia, że jeszcze nie wszystko widzieliśmy nie da się ocalić jedynego powodu, dla którego wstajemy z łóżka. Tym powodem nie są pieniądze ani silikonowe cycki. Jest nim dziecięca ciekawość tego, co druga osoba ma do powiedzenia, co jest na kolejnej stronie, za następnym rogiem, za jeszcze jedną granicą.
Nie da się tego zrobić traktując rozmowy, jak stanie w kolejce do mówienia, a kolejne dni, jak okazję do stwierdzenia: “Miałem rację!”. Z wiekiem uczysz się, że czasem warto się też pomylić.
Płynie z tego wniosek. Tylko jeden. Brzmi on następująco: jeśli akurat dojechałeś do najczarniejszego punktu w swoim dotychczasowym życiu, to nie zapomnij o tym, żeby dać sobie szansę na zobaczenie innych kolorów.
Jeśli się przyjrzysz, zobaczysz, że są ich tysiące.
Nie kończ wyciągając z puli tylko czarny.
Moja nowa książka JEST JUŻ DO KUPIENIA!

PORADNIK O TYM JAK PLANOWAĆ, REALIZOWAĆ CELE I ŻYĆ MĄDRZEJ DŁUGOTERMINOWO
"Projekt Przyszłość" to ponad 400 stron praktycznej wiedzy o wprowadzaniu zmian, wykorzystywaniu szans, wybieraniu priorytetów i przekuwaniu ich w harmonogramy pracy, które pomogą ci zbudować lepsze jutro.
Świetne.
Masz chyba Voland córkę, stąd znajomość z Elsą?
;)
Mój ulubiony cytat, Nick Hornby, “Ludzie zadowoleni rzadko mają śmieciowe życie”. Howk :)
Nie. Elsę znam niezależnie. Moja córka jest za mała, żeby zdawać sobie sprawę z jej istnienia :)
jej istnienia, czy swojego istnienia?
Z istnienia Elsy.
A bo to Volant nie może być fanem Krainy lodu?
Dziecięca radość jest jedną z najlepszych cech jakie może posiadać każdy dorosły. Zawsze sobie życzę t by nigdy jej nie stracić, dzieki temu zawsze będę widzieć dużo wiecej kolorów niż tylko czarny:) Fajny tekst:)
Cześć Volant
Jak zwykle świetny tekst, czekam na nową książkę.
Nie zdążyłem nawet na pisać komentarza, a już naniosłeś poprawki :)
Wchłoanęłam ten tekst tak jak wchłaniam każdy, który się tutaj pojawi – zgadza się wszystko jednak czasem trudno jest żyć wśród ludzi, którzy nie widzą kolorów – jasne można z tym walczyć jednak czasami odnoszę wrażenie, że niektórzy czerpią chorą satysfakcję z tego, żeby obrzydzic drugiej osobie świat- na wszystko jest rada i sposób na takich ludzi zapewne też tylko czasami przychodzi lekkie znudzenie kiedy poznajesz kogoś kto jest pesymistą i jedyne co wtedy szepczesz pod nosem to: “znowu???”…
Jednak od czasu przeczytania pewnego artykułu w gazecie kilka lat temu zrozumiałam, że z pesymistą się nie walczy omina się go szerokim łukiem – artykuł dotyczył narzekania – podobnież szybciej znajdziesz znajomych czy dogadasz sie z ludźmi kiedy narzekasz – byłam w szoku, że tak jest jednak…”amerykańscy naukowcy” chyba nie mogą się mylić
Szybciej znajdziesz znajomych kiedy narzekasz?
Świetny tekst! Bardzo lubię jak ktoś mówi o takich na pozór prostych i oczywistych rzeczach… Bo okazuje się że często właśnie o takich zapominamy.
Wstrzeliłeś się z tematem czarnych kolorów :D W piątek byłam w Capitolu we Wrocławiu na ,,Makbecie”. Cała scena we krwi, sporo nagości, charakteryzacja niesamowicie realistyczna, ciemność, śmierć i zło. Nie umiałam tego nawet skomentować po pierwszej części, poza stwierdzeniem, że współczuję reżyserowi tak czarnych myśli. Natomiast moi koledzy i koleżanki… Byli zachwyceni i uznali, że czekają na coś mocniejszego. Ciekawe, czy to ja jestem nadwrażliwa, czy oni zbyt niewrażliwi.
Co prawda ten tekst mnie nie porwał, bo mam naturę niepoprawnej optymistki, ale dmuchajmy na zimne ;) Z niecierpliwością czekam na teksty dla osób ,,u progu kariery”.
To nie o czarne myśli reżysera chodzi, tylko o to, że taka stylistyka się teraz dobrze sprzedaje ;)
Jest taki portal dobrewiadomosci.net.pl
Hej, z chęcią poczytam wiadomości na tym portalu :)
Wszystko, co piszesz to prawda. Tylko że słuchając codziennie o tragediach, morderstwach, katastrofach, chorobach i wypadkach strasznie trudno jest pozostać optymistą. Po prostu media nam tego nie ułatwiają, a we mnie takie złe rzeczy zawsze bardzo długo siedzą. Czasami mam taki przesyt nieszczęść, że specjalnie wyłączam radio zanim zaczną się wiadomości.
No to zrób sobie informacyjny detoks.
Nie czytaj wiadomości w sieci, nie słuchaj radia,olej telewizor.
Da się, tylko trzeba chcieć i próbować zamiast marudzić ;-)
Wiem co mówię, też tak mam, i choć obawiałam się że ominą mnie ważne wydarzenia, niepotrzebnie bo dowiaduję się tego od otaczających mnie ludzi.
Czasami właśnie robię, ale na dłuższą metę to też nie jest takie dobre. Według mnie nie powinno się zamykać oczy na zło i wmawiać sobie, że życie jest wyłącznie kolorowe. Trzeba się starać zachować jakąś równowagę, nie popaść w hurraoptymizm, ale też nie dać się przytłoczyć czarnym myślom. To nie jest proste.
TV nie oglądam, ale radio dosięga mnie wszędzie – w pracy, w autobusie, w sklepie. Nie da się uciec ;)
Też uważam, że trzeba widzieć wszystko, ale zachowując takie proporcje, jakie faktycznie występują “w przyrodzie”, a w niej zło jest w zdecydowanej mniejszości.
No właśnie, tylko że nasz mózg ma chyba taką tendencję do wyolbrzymiania zła. Przykładowo, ktoś pięć razy Ci pomoże, a raz zawiedzie i bardziej pamiętamy to, że ten jeden raz zawiódł, a nie, że często pomagał. Zło jest jakby bardziej jaskrawe.
do hurraoptymizmu mi daleko, nie chodzi o udawanie że zła nie ma, a o unikanie wiadomości typu “zabił rodzinę a potem siebie”, “4 latek utopił się w stawie”, “roczne dziecko skatowane na śmierć przez konkubenta matki” itp… na prawde nie warto zaczynać dnia od takich rewelacji. Co do zamykania oczu to ważne aby ich nie zamykać kiedy coś złego dzieje się obok nas, to znacznie ważniejsze niż wchłanianie wszystkiego co serwują nam media głównego nurtu.
Masz rację, ale ciężko unikać takich wiadomości, jak wyskakują z każdego radia co godzinę.
Niesamowity tekst i trafiający w punkt. Takiego tekstu dziś potrzebowałem, przy okazji podejmowania ważnej życiowej decyzji.
Opublikowałeś akurat w moje urodziny 07.01 i takiego tekstu potrzebowałem jako kolejnego szczebelka w drabinie, po której wspinam się od pewnego czasu choć zbyt często te szczebelki pękają. Wtedy je naprawiam lub wymieniam na nowe i wspinam się dalej. Inspirujący, mądry, dojrzały tekst. Skłaniający do refleksji nad negatywnymi właśnie drobnostkami, na które zwracamy często zbyt wiele uwagi. I ogólnie o tym ile tracą pesymiści, którym będąc dojechałem do tego czarnego punktu, o którym piszesz.
To dzięki takim tekstom, osobom jak Ty, moim przyjaciołom i żonie wiem jak wiele tracę popadając często w ciemny tunel czasoprzestrzenny prowadzący już tylko do czarnej dziury. Wróciłem na bloga po 2 latach. I naprawdę nie żałuję. Czekam na 3 książkę jak zapewne wszyscy, którzy przeczytali dwie poprzednie.
Gratuluje córki Volant – wiem ile to daje radości i jak zamienia czarne dziury w SuperNove:)
“Wróciłem na bloga po 2 latach. I naprawdę nie żałuję. Czekam na 3 książkę jak zapewne wszyscy, którzy przeczytali dwie poprzednie.”
To największy komplement na jaki można liczyć. Dzięki i wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! :)