Na co dzień nie lubię: narzekania na rodzynki w serniku, disco polo i tego, że muszę powtarzać swoje nazwisko trzy razy, zanim ktoś je poprawnie zapisze.

Natomiast w blogowaniu najbardziej nie lubię chwili, kiedy daję najlepszą możliwą radę, a w odpowiedzi pada zdanie: „Tak, tak, ale raz spróbowałem/am i nie wyszło”.

Takich dobrych rad znam kilka(dziesiąt).

  • Bez zaufania nie da się zbudować związku, bo podejrzliwość niszczy nawet relacje z największym potencjałem.
  • Łatwiej dożyć szczęśliwej i późnej starości, jeśli się wysypia, nie je syfu, ćwiczy się przynajmniej dwa razy w tygodniu i robi się regularne badania zdrowotne.
  • Duże pieniądze łatwiej zarobić tworząc firmę, niż pracując u kogoś i to nie przypadek, że dwie trzecie milionerów jest właścicielami swoich biznesów.
  • Dla trwałości związku ważniejsze jest nastawienie, styl życia i sposób rozwiązywania konfliktów, niż wygląd. Zresztą jeśli chodzi o ten ostatni, to badania naukowe jednoznacznie prowadzą do wniosku, że mężczyźni częściej wiążą się z kobietami, które stawiają na elegancję niż świecenie biustem.

Generalnie są to zdroworozsądkowe i wielokrotnie potwierdzone zdania, z którymi ciężko się nie zgodzić. A mimo to zawsze ktoś powie: „Tak, ja ufałem Klaudii a ona i tak pojechała na Erasmusa, gdzie bzykała się z Karlosem”. „Mój sąsiad był taki eko, wysportowany i „hamerykański” i wiesz co? Jakoś nie dożył starości, bo wpadł pod tramwaj”. „Cóż, założyłem firmę, ale okazało się, że spawacz zarabia więcej niż ja”. Na koniec – nieśmiertelny tekst: „Skoro tak bardzo liczy się osobowość i styl, to czemu Grzesio woli dziewczyny w stylu polskich fanek BMW: pomalowane na czarno włosy, tipsy, powiększone usta i brak słownika ortograficznego w domu?”

Zawsze kiedy to widzę, to myślę o tym, że są ludzie, którzy naprawdę nie łapią jak wygląda podejmowanie decyzji. Spodziewają się, że trafne rady działają zawsze i wszędzie. Że jak zrobisz X, następnie Y, dodasz szczyptę Z i otrzymasz: milion dolarów, wspaniały związek, wyśmienite zdrowie.

Niestety takich rad nie ma. Podejmowanie dobrych decyzji zwiększa szanse na sukces, ale nie daje żadnych gwarancji. To kwestia prawdopodobieństwa jak w kartach. Są układy kart, z którymi wygrywa się niemal zawsze (lub częściej), a z innymi niemal nigdy (lub rzadko). Nie oznacza to, że mając dobry układ nie przegrasz, tylko że jak postawisz na niego w trakcie 100 rozdań, to wygrasz większość z nich.

Dobrym przykładem zachowania, które zmniejsza szansę na sukces, jest gra na automatach w kasynach. Każdy rodzaj takiej maszyny jest projektowany przez ponad 350 osób opracowujących nawet tak drobiazgowe aspekty ich funkcjonowania jak dźwięk wypadających monet. Celem jednorękich bandytów jest powolne drenowanie portfeli graczy, którzy wygrywają niemal tak często jak tracą, dzięki czemu wrzucają kolejne monety. Czasem są na plusie, czasem chcą się odegrać i czasem sobie mówią: „Jeszcze tylko jedno pociągnięcie dźwigni”. Nie zmienia się jednak to, że w długiej perspektywie to kasyno wygrywa, a oni wychodzą kompletnie spłukani.

Dokładnie tak samo jest ze złymi wyborami. Może jak będziesz uprawiał seks bez prezerwatywy to nie od razu złapiesz AIDS, ale masz na to dużo większe szanse. Może jak będziesz wierzyć, że twój toksyczny partner się zmieni, to faktycznie tak się stanie, ale statystyka jest przeciwko tobie. Może jak będziesz wypalać dwie paczki papierosów dziennie i pić na umór przez połowę tygodnia, to może wciąż dożyjesz setki mając umysł ostry jak brzytwa. Ja jednak nie postawiłbym na to nawet złotówki, bo w każdym takim przypadku grasz przeciwko kasynu.

Możesz też podejmować decyzje zwiększające szanse na sukces: dbać o swoje zdrowie, oszczędzać i inwestować pieniądze, planować, traktować innych ludzi dobrze, rozwijać różne swoje projekty, pamiętając, że nawet podejmując mądre decyzje, wciąż będziesz spotykać kretynów, część twoich pomysłów nie wypali, a niektóre inwestycje okażą się chybione. Tylko że to nie ma znaczenia. Liczy się tylko to, żeby wygrywać nieco częściej niż się przegrywa.

I chociaż nigdy nie dostaniesz gwarancji poświadczonych certyfikatem i uściskiem ręki prezesa, który powie: „Tak! Teraz na 100% się uda”, to wiadomo coś innego – jeśli będziesz wybierać mądrzejsze strategie, to W KOŃCU uda ci się dostać to, na czym ci zależy.

A o to chyba chodzi – żeby w końcu było dobrze. Prawda?

.

Psst! Psst! Dołącz też do obserwujących bloga na facebooku lub instagramie.