Przez ostatnie kilka dni prosiłem was o wypełnienie ankiety. Takie ankiety robiłem już kilkukrotnie, ale ta była wyjątkowa.

Po pierwsze, o odpowiedzi prosiłem najważniejsze osoby na tym blogu, czyli tę grupę czytelników, którym prawdopodobnie by mnie brakowało gdybym padł na koronawirusa.

Po drugie, dotyczyła kluczowych dla mnie kwestii dotyczących tego kim dla was jestem (co o mnie myślicie, co was do mnie przekonało i z czym się wam kojarzę) oraz kim jesteście wy (jakie są wasze cele, jakie macie życie i jakie chcecie mieć). Pytania były dość ogólne, ale bardzo ważne, bo dotykały dokładnie tego, o co waszym zdaniem chodzi w Volantification.

Dlaczego to było ważne?

Ostatnie kilkanaście miesięcy, kiedy pisałem dużo rzadziej (bo książka, bo dzieci i bo tak) było czasem, kiedy testowałem inne rozwiązania niż dawniej. Z jednej strony było to wynikiem dryfowania, z drugiej odkryciem moich braków w kwestiach technicznych i marketingowych, a z trzeciej, z uwierzenia w to, że inni może wiedzą lepiej niż ja.

Zrezygnowałem z aktywnego budowania społeczności i miałem podejście, że kto trafi na bloga, to niech na nim już będzie. Wycofałem się z aktywnego pisania o sobie. Skupiłem się na turbo-tematach zamiast na mniej klikającym się „mięsie”. Przestałem mówić o tym, po co Volantification istnieje.

Od bardzo dawna zastanawiałem się co z tym zrobić, jak pogodzić swoje plany z blogowaniem oraz tym, o czym pisać, w jaki sposób i dla kogo. Po premierze „Projektu Przyszłość” spędziłem mnóstwo czasy, żeby to wszystko poukładać w swojej głowie.

Jak już to zrobiłem, to musiałem sprawdzić, czy moja wizja jest zgodna z waszą. Ankieta dobitnie pokazała mi, że jest.

Co wyszło z ankiety?

Ankieta dotyczyła trzech kwestii: tego, kim dla was jestem; tego, po co istnieje to miejsce oraz tego, kim są czytelnicy tego bloga.

Ja, czyli pół-barbarzyńca, pół-nauczyciel

Na pytania dotyczące pierwszego wrażenia na temat bloga i tego z czym się wam kojarzę, najczęściej wymienialiście bezpośredniość i szczerość. Dalsze miejsca były bardziej zróżnicowane, bo trafiało się też doświadczenie, inteligencja, wrażliwość (powszechnie wiadomo, że lubię sobie popłakać na finałowych scenach komedii romantycznych) i poczucie humoru (chociaż na drugie imię nie mam Karol).

Prawdę mówiąc to podobnie widzę sam siebie. Uważam, że dookoła jest zbyt dużo ściemy, żeby się do niej dokładać, więc wolę kimś potrząsnąć. W 2013 roku pisałem tak: „z samej definicji bloger to nie nudny dziennikarz opowiadający bezpieczne żarty, które rozbawią tylko Karola Strasburgera, ale właśnie dziki, który trzymanym w ręce tomahawkiem w ręku przecina sobie drogę do umysłów czytelników. Bloger to współczesny, medialny odpowiednik żylastego, wielkiego faceta, który nic sobie nie robi z autorytetów i sztywnych reguł, a zamiast tego odważnie realizuje własną wizję.”

Przez długi czas przeszkadzało mi, że nie jestem ekspertem. Wiecie, tym człowiekiem, którego w telewizji określa się jednym zdaniem. Wadziła i wciąż mi trochę wadzi moja wielowymiarowość, ale wygląda na to, że to też moja przewaga. Dzięki temu w świecie ekspertów mogę być działaczem – kimś, kto najpierw testuje różne rozwiązania, a dopiero później o nich mówi na podstawie swojego doświadczenia. To pewnie dlatego wśród skojarzeń jakie ze mną macie, pojawiało się też słowo „inspiracja”. Chciałbym dawać jej więcej.

Wy, czyli najfajniejsi ludzie na świecie

79% z was to kobiety, a 21% to mężczyźni. Zazwyczaj mieścicie się w widełkach 25-34 lata, ale jest was też trochę poniżej i powyżej tych granic. Więcej niż połowa z was mieszka w miastach wojewódzkich, którym przewodzi stolica.

To wiadomo ze statystyk Facebooka. Z ankiety dodatkowo wiadomo, że większość z was jest w związkach (aż 57,7% z czego 11% jest w małżeństwach z dziećmi), a ponad 34% jest singlami, ale nie ma nic przeciwko wejściu w związek.

Zawodowo niemal 65% z was jest zatrudnionych w cudzych firmach. Reszta to studenci (14,5%) oraz przedsiębiorcy i freelancerzy (20,6%). Było to dla mnie nieco zaskakujące, bo spodziewałem się dużo większej liczby osób „na swoim”.

Aż 81,4% z was jest zadowolonych ze swoich osiągnięć, a jednocześnie ma w planach zrobienie jeszcze wielu rzeczy, zarówno zawodowo jak i prywatnie. Z przyjemnością przeczytałem o wszystkich waszych planach – będą one dla mnie wielką inspiracją dla tematów jakie warto poruszać.

Blog, czyli kuźnia zmian

Volantification to dla was kompas, który umożliwia pozostanie na właściwym torze. Często pisaliście, że pod wpływem bloga podjęliście ważne życiowe decyzje, a duża część z was traktuje go jak miejsce inspiracji.

Prawdopodobnie wynika to z tego, jaki cel miałem tworząc Volantification. Sam startowałem mając wielkie ambicje, ale niewiele środków. O wiele rzeczy, które dla innych były oczywiste, ja musiałem walczyć. Mimo to osiągnąłem dużo finansowo, zawodowo i osobiście oraz zawsze chciałem się tym dzielić.

Chciałem, żeby każdy kto spojrzy w lustro i będzie czuł, że stać go na więcej, znalazł tu informacje jak żyć mądrzej na różnych poziomach. Myślę, że da się to robić jeszcze lepiej.

Co się teraz zmieni?

Wasze odpowiedzi uświadomiły mi co robiłem dobrze, ale też błędy, które popełniałem przez ileś tam ostatnich miesięcy. Mógłbym się z nich tłumaczyć, ale nikomu to nie pomoże. Ważne, że wiem co robić i chociaż nie zauważycie tych zmian od razu (zmian akurat nigdy nie widać od razu), to skupię się na sześciu strategicznych elementach.

Blog dla ludzi, którzy chcą wiedzieć jak

W latach 2017-2019 Volantification stał się blogiem dla ludzi, którzy chcą wiedzieć co. Co robić i co jest ważne. Takie tematy nie znikną, ale jednocześnie blog będzie poruszał dużo więcej tematów dotyczących tego, jak wdrażać różne rozwiązania. Dlaczego? Bo mam na blogu tekst o tym, że praca nad sobą to najważniejsza robota w życiu, ale nie mam takiego, który mówi o tym, jak nad sobą pracować. Takich luk można wskazać mnóstwo, a to od nich zależy to, czy robi się postępy.

Nie chcę, żeby ten blog istniał dla samego istnienia. Ma istnieć po to, żeby zmieniać rzeczywistość. Jeśli dzięki moim publikacjom ktoś wprowadzi większe lub mniejsze zmiany prowadzące do lepszych efektów (według jego definicji) to będzie to dla mnie największa satysfakcja.

Więcej o mnie

Chciało tego ponad 50% osób uczestniczących w ankiecie. Dotychczasową tematykę bloga z kolei zaznaczało 70% osób. Pomimo to, uważam, że pisanie więcej o sobie jest kluczem do udanego pisania bloga. Czytelnik powinien wiedzieć, kto jest po drugiej stronie tekstu. To buduje więzi i poprawia jakość pisania, bo artykuły są bardziej osobiste, szczegółowe i mniej szablonowe.

Żyję po to, żeby spełniać swoje marzenia, a jednocześnie po to, żeby dzielić się tym, czego się nauczyłem. Kilka razy słyszałem pytanie dlaczego. Odpowiedź jest prosta: „Nie wiem, ale wydaje mi się to przyzwoite”. Nie jestem też typem zazdrośnika, a im więcej osób sobie radzi, tym lepiej.

Z tego powodu na bloga wrócą teksty dotyczące mnie. Niekoniecznie tego, że zjadłem wybitnego schabowego, ale tego czym się pasjonuję, co zrobiłem, co planuję i czego się nauczyłem, już jak najbardziej.

Będzie to prawdopodobnie szło w parze z częstszym publikowaniem zdjęć na Instagramie, blogu i fanpejdżu oraz ze wzmacnianiem raczej mojego imienia i nazwiska, niż pseudonimu Volant, który powstał w zupełnie innych czasach.

Nowe kategorie

Volantification to miejsce dla wszystkich ludzi, którzy chcą mieć lepsze życie. A skoro tak, to chcę, żeby ta misja była też odzwierciedlenie w układzie treści. Z tego powodu dotychczasowe kategorie zmienią nazwy. Zamiast pięciu, które są teraz, będą cztery: Lepsze życie, Lepsza praca, Lepsze związki i Osobiste.

Więcej mięcha i konkretów

Po prostu. Ogóły są super, ale to szczegóły robią robotę. Będę publikował artykuły z praktycznymi wskazówkami, strategiami, które stosuję i różne case study moich pomysłów.

Współpraca – głównie ze sobą

Nigdy nie byłem zorientowany na współprace komercyjne, ale też ich nigdy nie wykluczałem, bo czasem trafiają się projekty, w których zwyczajnie super jest wziąć udział. Tak było na przykład z Singletonem, który perfekcyjnie wpisał się w moje prywatne zainteresowanie produkcją alkoholi wysokoprocentowych.

Pomimo tego, mam świadomość, że jeśli chcę zrealizować swoje cele, to muszę się na nich skupić. Doba nie jest rozciągliwa, a od kilku tygodni wszyscy mamy już dogłębną świadomość swojej śmiertelności. Zamierzam więc realizować w 99% własne projekty skupione początkowo wokół dwóch pionów, a finalnie trzech.

Pierwszy, to produkcja materiałów przede wszystkim dla małych firm, freelancerów i osób, które chcą dołączyć do tej grupy. W ramach tej marki będą powstawać produkty dotyczące skutecznego pisania, budowania marki osobistej i tworzenia biznesów online.

Drugi, to tematyka relacji, która jest równie ważna, co zaniedbana. Marzy mi się stworzenie prawdziwego centrum wiedzy i wsparcia, z którego będzie mógł skorzystać każdy, kto chce mieć lepsze związki.

Obie dziedziny to te, w których chcę zobaczyć zmianę i wiem, że mogę się do niej przyczynić. Wiem jakie postępy można zrobić startując z poziomu 0. Wiem też, że stać na takie postępy też innych.

Jednocześnie wiem, że nie zainteresują one wszystkich czytelników, więc te tematy będą pojawiać się pobocznie. W końcu blog jest o mnie i tworzony dla was.

Kluczowa społeczność

To moje największe zaniedbanie ostatnich lat. Skupiłem się na treści, wierząc, że trafią na nią i docenią odpowiednie osoby. Jak to działa? Nie działa.

Na odpowiednich osobach trzeba się skupić, otwarcie komunikować kto taką osobą jest, ułatwiać tej grupie kontakt między sobą i jednocześnie eliminować osoby, które mają zupełnie inne oczekiwania.

Ten blog jest więc dla osób, które chcą żyć lepiej (legenda głosi, że jak powtórzę to zdanie w jednym tekście więcej niż 15 razy, to wyczaruję jednorożca :)), wierzą w to, że ich obecna sytuacja nie jest docelowa, czują, że mają wpływ na swoje życie i że mogą osiągać cele uczciwie i bez krzywdzenia innych. W końcu ambicja jest super, ale nie kiedy ścielą się trupy.

To wy jesteście centrum tego bloga, a publikowane tu treści powstają w równym stopniu dla mnie i dla was. Bez was zająłbym się czymś innym. Taka prawda.

Inne osoby niewiele tutaj znajdą. Jeśli na przykład masz wszystko, czego chcesz i jesteś Brucem Lee samokontroli i relacji międzyludzkich, to nie będę miał ci nic więcej do powiedzenia. Jeśli nie wierzysz w to, że masz wpływ na swoje życie, to prawdopodobnie będziemy się nawzajem denerwować. Jeśli uważasz, że każdy sukces jest okupiony cierpieniem innych, a przedsiębiorca to z definicji złodziej, to się nie dogadamy, bo ja uważam, że jest zupełnie inaczej.

Natomiast jeśli chodzi o integrację społeczności, to komentujcie, dzielcie się tym, co dla was ważne, dyskutujcie ze sobą tak jakbyście byli z tego samego plemienia (bo jesteście) i dawajcie znać, jeśli czegoś potrzebujecie. Powstanie też grupa, w której będziecie mogli to robić dużo swobodniej. Będzie koncentrowała się wokół związków, bo sądzą po otrzymywanych mailach, to ona sprawia wam największe problemy. Grupa ruszy po zakończeniu koronawirusowej zawieruchy.

*

Te sześć powyższych rzeczy to z jednej strony hasła, które zwiastują przeorientowanie bloga. Można patrzeć na nie jak zmianę koncepcji. Jednak dla mnie są to przede wszystkim sposoby na udoskonalenie tego, co jest teraz i co najbardziej was do mnie przekonywało. Ich wprowadzanie to trochę jak powrót do domu, bo odrzucam zbędny ekwipunek, którym obrosłem i skupiam się na rdzeniu. Na tym, co było dla mnie ważne, kiedy zakładałem bloga w 2010 roku i na tym, co będzie dla mnie ważne prawdopodobnie też w przyszłości.

Dziękuję wszystkim uczestnikom ankiety. Cieszę się, że ze mną jesteście i zapewniam was o jednym – będzie pięknie!