Nie wiem czy oprócz Strefy 51 i Trójkąta Bermudzkiego jest jakiś obszar, wokół którego narosło więcej mitów, niż wokół związków i miłości.
Nie ma dnia żebym nie słyszał teorii o tym, jak ludzie się wiążą, dlaczego się zakochują, co sprawia, że wszyscy układają sobie związki, ale nie oni oraz co można zrobić, żeby zawrócić w głowie temu przystojnemu brunetowi lub uroczej blondynce.
Zapraszam, bo będzie smacznie, a ja wyjaśnię ci, jakie są największe mity dotyczące związków.
1. Wygląd i pieniądze nie mają znaczenia
Ależ oczywiście, że mają znaczenie. Jeśli masz oczy lub nie jesteś Kubą Rozpruwaczem ze szczególnym upodobaniem do narządów wewnętrznych, to pierwsze co widzisz to wygląd. A dokładniej – wzrost, symetrię ciała, wagę, ubrania, postawę, uśmiech, status społeczny.
Możesz więc myśleć i głośno deklarować, że nie ocenia się książki po okładce i masz wiele zalet, które każdy by zauważył, gdyby dał ci szansę, ale zawsze ktoś musi zaakceptować twoją powierzchowność, żeby powstał związek.
Dobra wiadomość jest taka, że nie oznacza to, że musisz mieć wygląd modela czy modelki, żeby mieć udany związek. Musicie tylko oboje sobie pasować, a sama atrakcyjność NIE PRZEKŁADA SIĘ na jakość relacji.
2. W atrakcyjności chodzi wyłącznie o wygląd i pieniądze
To odwrotność wcześniejszego mitu, która jest równie nieprawdziwa. Ludzie zwyczajnie nie zdają sobie sprawy z tego, jakie rzeczywiście znaczenie ma wygląd czy pieniądze. Dlatego w gniewie rzucają tymi wszystkimi zdaniami, że „żeby zdobyć kobietę musisz mieć hajs, ale i tak taniej pójść na dziwki” albo „możesz sobie być czuła i kochać faceta, jak nikt inny, a on i tak pójdzie do jakiejś laski z ustami glonojada”.
Prawda jest natomiast taka, że piękno i pieniądze dają ci tylko kredyt zainteresowania na starcie. Umożliwiają ci pokazanie kim jesteś, ale jeśli okażesz się osobą nudną, krytyczną, pesymistyczną lub nieprzyjazną, to całe zainteresowanie wyparuje.
Dodatkowo, z badań wynika, że wygląd i status materialny nie gwarantują szczęśliwego związku. Dlaczego? Bo w związku nie czerpiemy za wiele satysfakcji z tego, jak druga osoba wygląda czy ile ma pieniędzy na koncie. Liczy się wtedy to, jak nas traktuje.
Dlatego błędem jest ignorowanie znaczenia wyglądu czy statusu materialnego na etapie randkowania, ale wcale nie mniejszym błędem jest ich przecenianie.
3. Przeciwieństwa się przyciągają
Przyciągają się magnesy, ale czy jesteś magnesem? Nie sądzę.
W rzeczywistości naczelną zasadą wiązania się w pary, i to bardzo dobrze opracowaną pod kątem naukowym, jest zasada homogamii. Oznacza ona, że wbrew popularnym teoriom, które sugerują, że każda kobieta sukcesu marzy o poznaniu czułego poety w starych dżinsach, świat tak nie działa.
Znacznie lepszym prognostykiem stworzenia związku nie są wasze różnice tylko to, co was łączy – model rodziny, wykształcenie, status społeczny, stosunek do religii czy wiek.
To dlatego wykształceni ludzie są w związkach z innymi wykształconymi ludźmi, a pasjonaci fitnessu z ludźmi, którzy także lubią dbać o wygląd.
Oczywiście zawsze będą powstawać też związki zawierane pomimo innej kultury, dwóch dekad różnicy wieku i odzwierciedlające bajkę o Kopciuszku, ale też zawsze będą w mniejszości.
4. Jak ma ci z kimś wyjść, to wyjdzie
To piękne, urocze zdanie, które oznacza, że właściwie nie masz wpływu na swoje relacje z innymi. Albo inaczej – czasem to wyjdzie, ale zdecydowanie częściej nie.
To jak ze sprzedażą. Jeśli oferujesz jakiś produkt, to zawsze będzie ten 1% osób, które go kupi tylko dlatego, że zapytasz: „Bierzesz Pan to, czy nie?”. Jednak jeśli na tym poprzestaniesz to nie wróżę ci wielkich sukcesów, bo większość świata potrzebuje wiedzieć, co w nim znajdzie, jak on im pomoże i dlaczego jest wyjątkowy.
I podobnie jest w związkach. Wiele relacji powstałoby lub byłoby w lepszej kondycji, gdyby ludzie wiedzieli jak pokazać swoje zalety, jak mówić o swoich potrzebach i w jaki sposób zarządzać emocjami.
5. Zainteresowanie = zdesperowanie
„Jak mam poznać faceta, to go poznam, ale nie będę go szukać, bo nie jestem zdesperowana.”
Tak wygląda postawa przeciętnej kobiety i jest to postawa, w której dominuje niezrozumienie tego, jak działają relacje.
Oczywiście desperacja to nie jest pożądana postawa. Tylko że okazanie komuś zainteresowania albo nadanie priorytetu poznawaniu ludzi, TO NIE JEST desperacja.
Desperacją jest za to walczenie o uczucia kogoś, kto cię nie szanuje. Godzenie się na okruchy miłości, które ktoś ci podrzuca. Brak stawiania granic ze strachu, że kogoś stracisz.
I jak tylko zaczniesz patrzeć na relacje w taki sposób, to okaże się, że możesz okazać zainteresowanie, a nawet – o zgrozo! – zaproponować randkę, a wciąż być kobietą, którą chce się zdobywać i traktuję jak wyjątkową szansę. Wystarczy mieć standardy i nie rezygnować z nich, kiedy tylko ktoś ci się spodoba.
6. Istnieje ktoś ci przeznaczony
Z badań Instytutu Gallupa wynika, że aż 88 procent osób wierzy w to, że czeka na nich ten jedyny. Niestety jest to równie absurdalne jak zadeklarowanie, że istnieją jednorożce.
Nigdzie na świecie nie ma osoby, która jest dla ciebie po prostu odpowiednia. Odpowiednia osoba to tylko ta, z którą zdecydujecie, że chcecie wkładać wysiłek w to, żeby wasza relacja działała. Inaczej mówiąc, dobry związek to efekt treningu, a nie efekt rekrutacji (jak piszę w książce „Życie we dwoje„).
Nie spotkasz kogoś z kim po prostu będzie dobrze. Jedyne na co możesz liczyć to czyjś potencjał i chęć do pracy nad związkiem. Resztę trzeba wypracować.
7. To jak bardzo kogoś kochasz ma znaczenie
Często dostaję wiadomości, które brzmią: „Kocham ją bardziej, niż ktokolwiek inny będzie. Dlaczego więc ona nie chce ze mną być?”.
Za tym pytaniem kryje się założenie, że to, że kogoś się kocha i chce się komuś dać gwiazdkę z nieba ma znaczenie.
Mindfuck polega na tym, że to ma znaczenie dla ciebie. To ty kochasz tę osobę, chcesz dać jej wszystko i nie możesz przestać o niej myśleć.
Jednak dla niej to nie ma znaczenia, bo ona chce kogoś kochać tak, że chce dać mu wszystko i nie móc przestać myśleć o tej osobie.
Inaczej mówiąc – ludzie chcą bardziej kochać, niż być kochani. To właśnie sprawia, że potrafią ignorować osoby, które są dla nich dobre, a angażować się ślepo w związki, z których nic nie mają. Zamiast więc skupiać się na tym, co ty czujesz i czego chcesz, lepiej skupić się na tym, jak chce się czuć druga osoba i dać jej te emocje, których potrzebuje.
Zła wiadomość polega na tym, że wymaga to robienia czegoś innego, niż do tej pory. Jest też dobra wiadomość – często będzie to wymagać od ciebie mniej energii.
8. Albo jest między wami chemia, albo nie i nie masz na to wpływu.
Większość osób nie ma na to wpływu, bo… nawet nie próbuje na to wpływać, ani nie wie jak to robić.
Tymczasem już są dobrze znane mechanizmy, które odpowiadają za pojawianie się chemii. Poza wyglądem uruchamiają ją także:
– tajemniczość
– pewność siebie
– status społeczny
– bycie wyzwaniem
– atrakcyjna komunikacja.
To dlatego zanim zająłem się relacjami chemia była w moim życiu rzadkim gościem, ale kiedy nauczyłem się, co ją wywołuje, to potrafiłem chodzić na siedem randek w tygodniu. Mało tego! Ta chemia pojawiała się też w przypadku kobiet, które wcześniej mnie ignorowały.
Nie jest więc tak, że jest to poza twoją kontrolą. To w dużej mierze kwestia umiejętnego wykorzystywania zasad wpływu społecznego i… Ty też możesz się tego nauczyć.
9. Każdy związek w końcu się rozpadnie
Jeśli popatrzysz na to, ile osób się rozwodzi i popatrzysz na część blogów i portali, w których bez przerwy pisze się o rozstaniach, zdradach i żalach, że „już między nami nie jest jak wcześniej”, to łatwo w to uwierzyć.
I cóż, częściowo jest to prawda. Jeśli nie będziesz robić ze swoim związkiem nic, co będzie go wzmacniać, to w końcu się rozstaniecie. Z jednej strony, początkowy etap, w którym fruwają motylki w brzuchu (a tak naprawdę fenyloetyloamina, oksytocyna i noradrenalina w żyłach) nie jest wieczny. Według badań trwa maksymalnie 4 lata. Z drugiej strony, będą nawarstwiać się między wami urazy, które będą was od siebie oddalać.
Jednak jeśli tylko zadbasz o waszą więź, to możecie być w szczęśliwym związku tak długo, jak oboje będziecie tego chcieli.