Od pierwszego wejrzenia zakochałem się tylko trzy razy.

Pierwszy raz zdarzył się kiedy poszedłem do szkoły w białej koszuli i granatowym sweterku. Ona miała na imię Kasia, blond włosy sięgające ramion i dołeczki w policzkach. Przez kolejne miesiące chodziłem za nią jak szczeniaczek, dopóki nie doświadczyłem tego, że są uczucia, które przychodzą i odchodzą. Zwłaszcza jak jest się siedmioletnim pętakiem, który lubi gumy Turbo.

Drugi raz nastąpił, kiedy miałem jedenaście lat. Był lipiec. Wakacje. Można byłoby zrobić mi zdjęcie i pokazywać jako definicję słowa „znudzenie”. W odruchu rozpaczy zdjąłem z półki „Trzech muszkieterów”, zacząłem czytać i… oniemiałem. Akcja pochłonęła mnie bez reszty, a ja zrozumiałem ludzi mówiących z wyższością: „Słaby ten film. Książka jest lepsza”. Od tamtej pory wiedziałem, że czytanie będzie jedną z moich ulubionych czynności. Następnie dowiedziałem się, że będzie nią też pisanie.

Trzeci raz zdarzył się, kiedy skończyłem liceum. Niektórzy ludzie, żeby znaleźć miejsce, do którego chcą wracać, muszą zjeździć Amerykę Południową czy inną Azję. Ja musiałem pojechać do Włoch. Zobaczyć równe rzędy winorośli. Poczuć poranny zapach powietrza, kawy i rozgrzewającego się bruku. Zjeść pizzę w jednym z miasteczek, które wydaje się trwać w tym samym miejscu od zawsze. Patrzyłem na ludzi, którzy wydają się nigdzie nie spieszyć i byłem w stanie myśleć tylko o tym, że tak powinno się żyć – nie gubiąc swojego rytmu, pamiętając o ludziach dookoła i nie zapominając o detalach.

Myślę tak do dzisiaj. Zresztą doskonale to wiecie, bo pisałem to już nie raz i cały czas się zaklinam, że jeśli pójdę na emeryturę to będę ją spędzał jak Mathis w drugim Bondzie z Danielem Craigiem, czyli w Quantum of Solace.

Kiedy więc dostałem propozycję napisania eksperckiego artykułu o relacjach międzyludzkich we włoskim stylu, to musiałem powiedzieć: „Tak!”.

Od dzisiaj mój obszerny tekst o tym co znaczą „słodkie relacje” możecie przeczytać w Akademii Dolce Vita De’Longhi. Napisałem tam:

  • trochę o badaniach naukowych i dlaczego mieszkańcy amerykańskiego Roseto byli zdrowsi i żyli dłużej niż mieszkańcy okolicznych miast
  • trochę o tym jak widzę włoskie życie i dlaczego wolę być efektywny po polsku, ale czas spędzać bez pośpiechu i z godną podziwu nonszalancją
  • oraz mnóstwo o moim podejściu do relacji – i tych towarzyskich i o tych bardziej romantycznych.

Na pewno będzie się wam podobać.


Konkurs!

Przy okazji mam też dla was prezenty, które mogłem wybrać sam, co jest świetną wiadomością, bo jak wiadomo, mam bardzo prosty gust – lubię to, co najlepsze.

Dla jednej osoby będzie to wybrany przeze mnie zestaw włoskich filmów. Znajdziecie tam Felliniego i Rzymskie wakacje, ale też nowsze produkcje. W sam raz, żeby siąść z kimś kogo lubicie, opychać się pizzą i nieco oderwać się od mainstreamu.

Dla trzech kolejnych osób nagrodą będzie zestaw książek kojarzących się z Włochami. Jedna jest o kulisach i czasach, w których powstawało Dolce Vita „Felliniego”, druga to „Warsztaty stylu” Marii Młyńskiej, która moim zdaniem świetnie czuje czym jest włoski styl, chociaż cała książka jest mocno uniwersalna, książka nr 3 to „Buonissima! Podróż po kuchni włoskiej”, która opowiada o – surprise, surprise – o kuchni półwyspu Apenińskiego i przepisach, za które pokocha was każdy facet i każda kobieta.

Żeby wygrać nagrody wystarczy przeczytać mój wpis „Słodkie” relacje po włosku, czyli 5 zasad szczęśliwego życia w Akademii Dolce Vita, a później odpowiedzieć w komentarzu pod tym wpisem (czyli pod „Relacje po włosku+Konkurs) na pytanie:

Jaki jest Twój ulubiony sposób spędzania czasu w stylu Dolce Vita?

albo

Jak chciałbyś/chciałabyś spędzić z kimś jeden dzień w stylu Dolce Vita?

Konkurs potrwa do 28 września, do godz. 23:59. Wygrają cztery najprzyjemniejsze, najbardziej kreatywne lub najbardziej pasujące do idei włoskiego życia komentarze (Proszę, nie piszcie wierszyków, bo zawsze wtedy umiera jakiś szczeniaczek). Nie bójcie się odpowiedzi szczegółowych – być może dzięki temu powstanie tu baza fajnych czynności, które można robić we dwójkę, trójkę albo i więcej osób, co będzie wspaniałym efektem ubocznym.

Wyniki konkursu znajdziecie tutaj, w zaktualizowanym wpisie, już 29 września. Powodzenia!

PS. Komentując podaj poprawny adres e-mail – będę na niego pisać, żeby ustalić szczegóły przesyłki.

Zwycięzcy!

Nagrody wędrują do następujących osób:
Filmy – Aleksandra, za zaskakujący i piękny post.

Książki otrzymują: Mateusz (bo uważam, że takie proste chwile są zdecydowanie niedoceniane), Magdalena (za „zakochanie się w świecącym planktonie”) i druga Magda (bo w dresach nie tylko dobrze ogląda się seriale, ale też czyta i gotuje).

Wszyscy zwycięzcy dostali ode mnie maila z prośbą o adres do wysyłki i dodatkowymi informacjami.