Podobnie jak reszta świata siedzę w domu. Oznacza to, że spędzam czas z rodziną, pokonuję trasę od łazienki do laptopa i do lodówki kilkadziesiąt razy dziennie oraz śpię.
Jednak pomijając te powszechnie występujące czynności, jest to też dla mnie dobry moment na nadrabianie zaległości, podejmowanie decyzji i porządkowanie swojej pracy.
Widzisz, Volantification prowadzę już od dziesięciu lat (rocznica wypada 22 czerwca). W tym czasie wydarzały się różne rzeczy. Modyfikowałem koncepcje mojego blogowania, tematyka bloga ewoluowała, a na pierwszy plan wysuwały się różne działania. Nie zmienia to tego, że moja misja była względnie taka sama – inspirować i pomagać innym w budowaniu lepszego życia. Może górnolotnie, ale prawdziwie. Nigdy nie przestało być to dla mnie ważne, ale w pewnym momencie trochę zapomniałem do kogo piszę i po co to robię. Moje internetowe DNA najpierw się rozmyło, a później zacząłem je zmieniać w kierunku, który uważałem za słuszny, ale który jednocześnie nie sprawiał, że myślałem: „To jest to!”.
Doprowadziło to do sytuacji, w której mam zadowalające statystyki i wielkość bloga, ale nie obyło się to bez kosztów.
- Osoby, które są dla mnie najważniejszymi czytelnikami, wymieszały się z przypadkowymi widzami, a ja poświęcałem energię, żeby zadowolić wszystkich.
- Chcąc utrzymać na blogu wszystkich, zacząłem poruszać zbyt ogólne tematy pozbawione szczegółowych rozwiązań. Żeby było jasne – to zajebiste teksty, tylko że kiedy próbuje się pisać za każdym razem dla każdego, to w końcu nie ma o czym się pisać.
- Przy okazji zrezygnowałem też z mówienia o tym, co jest dla mnie ważne, jakie mam priorytety i czym się zajmuję.
- Ostatecznie blog zaczął być płaski. Trochę jak te portale, o których nie wiesz kto je prowadzi. Jak strony, na które wstawia się zdjęcie swojego psa, obiadu i dresu do ćwiczeń.
Teraz czas na zmiany, do których dojrzewam już od dawna. Różne argumenty roztrząsałem od miesięcy, bo zmiany o których myślę nie są łatwe. Dzisiaj wiem już, czego chcę i jak chcę to osiągnąć. Jednak nie zamierzam tego robić bez porozumienia z wami, bo blog może i jest mój, ale istnieje dla was.
Żeby skuteczniej wprowadzić zmiany muszę wiedzieć zarówno co o mnie myślicie i co was do mnie przekonało, jak i to, kim jesteście, co jest dla was ważne i dokąd zmierzacie. Inaczej mówiąc, potrzebne są mi informacje o tym, co wartościowego wam daję i co mogę dać wam więcej.
Kiedy dotychczas was o coś pytałem, to odpowiedzi zawsze były dla mnie ważne. Tym razem jest to jeszcze bardziej istotne, bo od tego, jak odpowiecie na pytania z ankiety zależy to, jakie zmiany wprowadzę i czy w ogóle je wprowadzę. Uważam, że w ankiecie wezmą osoby, dla których to miejsce ma największe znaczenie. To uczciwe, żeby miały też największy wpływ na to, co będzie się tutaj działo.
Odpowiedzi przyjmuję do 28 marca. Po tym czasie podzielę się z wami swoimi wnioskami, moimi priorytetami i zmianami, które chcę wprowadzić.
Link do ankiety znajdziesz tutaj:
Pytań nie ma dużo, ale wymagają zastanowienia się. Ogromnie ważne jest dla mnie, żeby wasze odpowiedzi były jak najbardziej emocjonalne i szczere.
Za każde wypełnienie ankiety wznoszę toast razem z Jackiem. Z Jackiem Danielsem oczywiście.