Pytanie o to czy istnieje przyjaźń damsko-męska wraca tak regularnie, jak bumerang i równie natrętnie, jak konieczność wypełniania zeznań podatkowych.
Najczęściej też każdy ma już opracowaną odpowiedź czy jest możliwa, przykłady i wystudiowane chwyty retoryczne. Zacznijmy jednak od faktów.
Czy istnieje przyjaźń damsko-męska? W teorii tak
Helen Fisher, czyli najbardziej znana antropolożka kulturowa zajmująca się tematem miłości uważa, że jednym z podstawowych kryteriów zainteresowania seksualnego jest tajemniczość. Kiedy jej brakuje, nie postrzegamy innych osób w kontekście seksualnym.
Helen Fisher w książce „Dlaczego kochamy?” opisuje przypadek izraelskiego kibucu, w którym dzieci z różnych rodzin mieszkały w jednym domu. Jako dzieci kąpały się razem, leżały obok siebie i dotykały się bez żadnego skrępowania. Jako nastolatki wykazywały w stosunku do siebie silne relacje bratersko-siostrzane. Jako dorośli, wszyscy znaleźli sobie partnerów spoza ich środowiska. Wśród tych osób nie powstało, ani jedno małżeństwo!
Fisher uważa, że wynika to z tego samego zjawiska, które obserwuje się także u wielu innych gatunków zwierząt. Jest nim awersja do bliskiej rodziny i dobrze znanych osobników. Wszystkie gatunki dążą do zróżnicowania puli genetycznej, bo zróżnicowane geny obniżają ryzyko wystąpienia wad wrodzonych i sprzyjają lepszemu przystosowaniu. Z tego powodu zwierzęta żyjące w grupach, zazwyczaj szukają partnerów z dalszej okolicy.
Nawet jeśli nie czujesz się szczególnie zwierzęco, to ludzie powstali wskutek tych samych ewolucyjnych mechanizmów. To z kolei oznacza, że można przyjaźnić się z osobami, z którymi zna się od lat i nie musi to pobudzać emocji.
Czy w praktyce istnieje przyjaźń damsko-męska?
Przyjaźń mężczyzny i kobiety jest możliwa. Mam znajomych, którzy funkcjonują w wieloletnich mieszanych płciowo „paczkach”, którymi nie wstrząsają romantyczne afery i nikomu nawet nie przychodzi do głowy, żeby zacząć umawiać się między sobą na randki.
Problem polega na tym, że jest to rzadkie zjawisko. Zazwyczaj nie wychowujemy się w izraelskich kibucach. Nie znamy zbyt wielu osób od kołyski, a nawet jeśli tak jest, to nie mamy z nimi na tyle bliskich relacji, żeby jako dzieci biegać przy sobie nago, brać kąpiel i spać obok siebie.
Przyjaźnie damsko-męskie najczęściej powstają w okresie dojrzałości i najczęściej jest to przyjaźń tylko jednej ze stron. W tej samej sytuacji, druga osoba często wiele by dała, żeby ta „przyjaźń” zamieniła się w związek.
Patrząc powierzchownie, taka relacja jest beznadziejna, jak komedie z Karolakiem, ale zapewnia obu stronom korzyści. Jednej stroni, daje osobę, na której może bezwzględnie polegać. Druga strona, co prawda siedzi na ławce rezerwowych, ale ma nadzieję, że kiedyś przeskoczy z pozycji przyjaciela/przyjaciółki na partnera.
W komediach romantycznych dzieje się tak przecież non stop. Może będzie też tak u niej? (Spoiler: Nie będzie.)
Czy przyjaźń twojego partnera z kimś przeciwnej płci powinna być powodem do zmartwień?
Wiecie dlaczego tak wiele osób wprost nie znosi przyjaciół przeciwnej płci swoich partnerów? Bo wyczuwa, że jest tam drugie dno. Wydają im się nieszczerzy. Podejrzewają ich o spiskowanie przeciwko ich związkowi. Traktują ich jak swoją konkurencję.
Najczęściej słyszę to od czytelniczek, które mówią: „Ona na pewno jest nim zainteresowana! Dlaczego on się z nią spotyka, chociaż ma mnie?”.
I ja trochę to rozumiem, bo miłość powinna być na pierwszym miejscu, a inna kobieta w życiu faceta (czy przyjaciel w życiu kobiety), która zna go zdecydowanie lepiej od ciebie, to konkurencja. Tylko że też ciężko oczekiwać, że ktoś wchodząc w związek będzie natychmiast porzucał swoich znajomych, chociaż ich wspólnymi wspomnieniami, można byłoby wytapetować pół mieszkania. Ba, uważam, że nawet nie powinien tego robić (a na pewno nie bez zastanowienia się). W końcu przyjaźnie to relacje, które często są trwalsze, niż czułe wyznania: „Już zawsze będziemy razem”.
Dlatego w takiej sytuacji zawsze odpowiadam to samo:
– Pewnie masz rację, ale popatrz na jeden fakt. Znają się od lat i do tej pory do niczego między nimi nie doszło. Gdyby chciał z nią być, to by z nią był na długo zanim ciebie poznał. Ale nie wybrał jej. Wybrał bycie z tobą. Jego „przyjaciółce” powinnaś bardziej współczuć, niż być o nią zazdrosna.
Nie mówię tego, żeby kogoś pocieszać. Mówię tak, bo miłość jest jednym z nielicznych momentów, w których ludzie widząc szansę na szczęście, nie przeżywają rozterek. Wiedzą kto im się podoba, a kto nie i jeśli nie wybierają kogoś od razu, to później już nie zmieniają zdania.
Gorzej przedstawia się sytuacja, w której to twój partner ma przyjaciółkę, która trzyma go na ławce rezerwowych. To również bezpieczna sytuacja. Prędzej zagrozi ci nowa osoba, niż obecna przyjaciółka, która zakwalifikowała twojego partnera jako „przyjaciela”. Niestety w tym przypadku prowadzi to do przykrego wniosku, że nie jesteś w jego życiu nr 1. Jesteś kimś tymczasowym. Gdyby twój związek był pracą, to na twoim biurku stałaby tabliczka: „Dziewczyna na zastępstwo”.
Jeśli czujesz, że tak jest, to musisz to wyjaśnić z drugą osobą. Na stawianie się w takiej sytuacji nikt nie powinien się godzin.
Trzeci rodzaj przyjaźni między kobietą a mężczyzną
Przyjaźń damsko-męska może występować w formie czystej, kiedy obie osoby znają się od lat i nie potrafią na siebie patrzeć inaczej niż na znajomych.
Drugi rodzaj to przyjaźń, która jest przykrywką dla jednostronnego podkochiwania się jednej ze stron w drugiej, która tego nie odwzajemnia.
Jest też trzeci rodzaj, który zdarza się zdecydowanie zbyt rzadko – jest nim przyjaźń ludzi, którzy są ze sobą w związku, ale o tym przeczytasz w tekście: „Fajnie, że się kochacie, ale czy się przyjaźnicie?„.