Wiecie co mnie wkurza? Że tak wiele osób w moim wieku, kilka lat młodszych, generalnie pokolenie urodzone pomiędzy 1985 a 1995, sądzi że może mieć życie, na które nie zapracuje. Łudzą się, że mogą wyeliminować wszystko, co jest chociaż trochę negatywne i zostawić sobie to, co najlepsze. Najlepiej wzięte w leasing albo na raty 0%. 

Tymczasem większość podejmowanych działań ma jeden skutek – nabija licznik po stronie porażek.

Wysyłając CV, możesz mieć przeczucie graniczące z pewnością, że siedem z nich zostanie odrzuconych natychmiast, a w trzech przypadkach zostaniesz zaproszony na rozmowę.

Szukając mieszkania do wynajęcia, będziesz musiał obejrzeć kilkanaście spelun, zanim znajdziesz takie, w którym będziesz się czuł jak człowiek.

Podobno większość samorodnych biznesmenów musi zbankrutować dwa razy, żeby ich trzeci z kolei biznes miał szansę przetrwać.

Jeśli grałeś w piłkę, wiesz że znacznie częściej nie trafiłeś do bramki, niż strzeliłeś gola. Czasem ma się farta i strzela się za pierwszą próbą, ale statystyka jest nieubłagana. W skali wszystkich meczy ilość oddanych strzałów do trafionych goli, twoja skuteczność przedstawia się jak uśredniony wynik reprezentacji Polski.

Kiedy wykupujesz reklamę, wiesz że będzie dobrze jeśli zadziała chociaż w 5% przypadków. Dużej części interesów przetrwanie zapewnia 1% domkniętych transakcji. To oznacza, że można słuchać 99 razy: „Nie”, a wciąż wyjść na swoje.

Dlaczego więc, skoro jest to takie jasne, w niemal wszystkich sytuacjach jakie cię spotykają, sądzisz, że pewnego dnia wszystkie kobiety świata otworzą przed tobą drzwi? Dlaczego kiedy coś pójdzie nie tak, to zamiast otrzepać się, wyeliminować błędy i spróbować jeszcze raz, uważasz to za problem? Dlaczego myślisz, że skoro w szkole musiałeś napisać każdą literkę setki razy zanim przestała chwiać się jak pijany gimnazjalista, to przy zarabianiu pierwszego miliona ma być z górki?

Można o tym marzyć, ale to się nigdy nie stanie. Musimy padać, wstawać i walczyć od nowa. To szczepionka, którą dostaliśmy będąc dziećmi. Kiedy uczyliśmy się chodzić też się przewracaliśmy, chwialiśmy i zdzieraliśmy kolana. Gdybyśmy upadli i zrezygnowali po pierwszej próbie, to dziś nikt z nas nie umiałby biegać. 

Więcej szkody wyrządzi ci stagnacja i karmienie się pobożnymi życzeniami, niż popełnianie błędów.

Z kolei ajszybciej do celu doprowadzi cię zaakceptowanie faktu, że za nabycie jakiejkolwiek umiejętności trzeba zapłacić: emocjami, porażkami, czasem lub rękami pobrudzonymi od pracy.

Jeśli jesteś sprytny i będziesz korzystać z doświadczenia innych, możesz zapłacić mniej, ale nigdy tego, co cenne, nie dostaniesz za darmo.

Psst! Psst! Dołącz też do obserwujących bloga na facebooku lub instagramie.