O magii, której doświadczysz, kiedy przestaniesz próbować.

 

*

Na nagrobku Charlesa Bukowskiego znajdują się dwa słowa: „Don’t try”, które znaczą „Nie próbuj”. Spotkałem już różne interpretacje tych dwóch słów. Niektórzy twierdzą, że oznacza to, że trzeba zaakceptować siebie. Inni mówią, że chodzi o to, że są takie ograniczenia, których nie można pokonać i lepiej nawet nie próbować.

Jednak dla mnie oznacza to coś innego – przyznanie się do tego, czego pragniesz i sięganie po to, czego naprawdę chcesz. Inaczej mówiąc, ta postawa polega na pozbyciu się asekuracji.

Widzisz, większość osób nie robi nic poza próbowaniem. Idą przez kolejne dni mówiąc: „Spróbuję podejść do tej dziewczyny i zobaczymy co z tego wyjdzie”, „Spróbuję otworzyć biznes”, „Wyślę tam CV i spróbuję”, „Spróbuję pozbyć się tych fałd tłuszczu z brzucha”.

Wydaje się, że to jest dobra zdroworozsądkowa postawa, ale z takim podejściem na starcie zakładają porażkę. Nie dają z siebie wszystkiego. Nie ma w nich determinacji. Jest działanie na 30 procent, bo w próbowanie od razu wpisane jest fiasko.

Nawet nie chodzi tu o wielkie rzeczy, ale to działa nawet przy drobiazgach. Na przykład takie zdanie: „Spróbuję posprzątać mieszkanie”. Co ono właściwie znaczy? Otóż znaczy, że może coś w tym mieszkaniu zrobisz, ale nie masz co do tego pewności. A jeśli nawet weźmiesz się za sprzątanie, to zrobisz tylko parę rzeczy, a resztę zostawisz.

 

Mój osobisty przełom

 

Każdy ma w życiu kilka przełomowych momentów, w których w jego głowie przestawia się jakaś dźwignia i zaczyna żyć według innego paradygmatu. U mnie jeden z takich momentów był wtedy, kiedy gość, którego traktowałem jak mentora spojrzał na mnie i powiedział: „Nie próbuj – po prostu to zrób. I daj z siebie wszystko, żeby to wyszło, bo jedno takie działanie da ci więcej niż lata próbowania”.

Uderzyło mnie to tak, jakbym dostał prawym sierpowym w szczękę. Do tamtego momentu moje życie było ciągłym próbowaniem. Niby wiedziałem czego chcę, ale nie dawałem z siebie wszystkiego. Czułem się wewnętrznie niegotowy i raz za razem tylko próbowałem. Zawsze zostawiałem sobie bufor bezpieczeństwa, który miał chronić moje ego, jakbym poniósł porażkę w czymś, co się naprawdę dla mnie liczyło. Zawsze wtedy mogłem powiedzieć: „Ok, nie wyszło, ale nie dałem z siebie wszystkiego.”

Kończyło się to tym, że stałem w miejscu i byłem tym zmęczony.

Nic dziwnego, bo nic nie wyczerpuje bardziej niż ciągłe wątpliwości, niepewność i wahania. Żadne relacje nie idą z takim trudem jak te, do których nie ma się przekonania i trzeba motywować się przed randką. Na żadne inne działania nie marnuje się tyle energii, co na te, które „tylko chce się sprawdzić”. Energia wtedy rozchodzi się na wszystkie strony jak z przebitego balonu. I cóż, wtedy ty też czujesz się jak taki balon.

 

Bez siatki bezpieczeństwa

 

Postawa „Don’t try” jest czymś zupełnie innym. Sprawia, że odpinasz siatkę bezpieczeństwa związaną z „próbowaniem”, przyznajesz się do tego, że naprawdę ci na czymś zależy i zaczynasz po to iść. Czasem nieudolnie, pokracznie i nie zawsze z pożądanym efektem, ale już to robisz. Robisz, a nie tylko próbujesz. Patrzysz na siebie i czujesz, że po raz pierwszy walczysz o efekt.

Zakładasz firmę po to, żeby odniosła sukces. Tworzysz kanał nie po to, żeby zobaczyć co z tego wyjdzie, tylko żeby oglądały go tysiące osób. Jak podchodzisz do dziewczyny czy zagadujesz chłopaka to rób to z myślą, że jesteś wszystkim, czego może chcieć od życia i dajesz tej osobie okazję to zobaczyć.

Ta postawa całkowicie zmienia to, jak się zachowujesz i z jaką determinacją działasz. Nawet jeśli z nią przegrasz, to wynosisz zdecydowanie więcej wniosków na przyszłość.

Dlatego ja od lat już nie próbuję i to dosłownie sprawiło, że jestem w tym miejscu, w którym jestem. To dzięki temu wspiąłem się na wyżyny swoich umiejętności społecznych, stworzyłem wymarzony związek, pomogłem tysiącom osób i zbudowałem szeroko rozpoznawalną markę.

Tobie też to polecam.

Daj sobie miesiąc albo chociaż tydzień i w tym czasie przestań używać zwrotu: „Spróbuję to zrobić”, a zacznij mówić „Robię”. Popatrz na to, jak zmienia się twoje zachowanie i jakie masz efekty.

Nie zagwarantuję, że postawa „Don’t try” uchroni cię przed porażkami, ale z pewnością uchroni cię przed jednym – przed udawaniem, że coś robisz.

Psst! Psst! Dołącz też do obserwujących bloga na facebooku lub instagramie.