Jej związek zaczął się od tego charakterystycznego drżenia, które czujesz kiedy ktoś naprawdę cię pociąga. Uginają się wtedy pod tobą nogi, a twoje napięte ciało drży i dopiero w czyichś ramiona schodzi z niego napięcie.

Od tamtych chwil minęły już niemal trzy lata, a ona wciąż czuje dreszcze. Niestety odczuwa je z nerwów, bo jej partner regularnie doprowadza ją do szału.

Fakty są takie, że nie zawsze lądujemy w dobrych związkach. Możesz święcie wierzyć w to, że wiążesz się z kimś odpowiednim, a wciąż może się zdarzyć, że odkryjesz, że ta pozornie cudowna osoba jest uzależniona od hazardu, nie możesz na niej polegać albo w inny sposób cię unieszczęśliwia.

Wiadomo, że nikt nie jest idealny, ale w takiej sytuacji pojawia się pytanie czy brnąć w to dalej czy odpuścić. I co jak co, ale jest to jedno z tych pytań, z którym można bić się latami.

Żeby rozstrzygnąć ten problem, zastanów się nad pięcioma rzeczami.

 

1. Czy ta osoba rozumie na czym problem?

 

Rozstanie powoduje tak silny psychiczny ból, że druga często obieca ci gwiazdkę z nieba, żeby wciąż było między wami w porządku. Tylko że to wcale nie gwarantuje tego, że rozumie na czym polega problem, jak na was wpływa albo czego naprawdę oczekujesz. Najczęściej kłótnie między ludźmi dotyczą tylko powierzchownych spraw i w ogóle nie dotykają istoty problemu. Dopóki do niej nie dotrzecie i jej nie zrozumiecie, to zmiana waszej sytuacji będzie niemożliwa.

 

2. Czy twój partner chce się zmienić?

 

Nie czy mówi, że chce się zmienić, ani nie czy ma dobre zamiary, bo słowa, ani chęci się nie liczą. Liczą się tylko działania, więc przypomnij sobie jakąś osobę, która ciężko pracowała na swój sukces albo czegoś się nauczyć.

A kiedy to zrobisz, zastanów się czy twój partner będzie równie zaangażowany w zmiany, nawet jeśli będą one trudne i bolesne.

 

3. Co dokładnie zamierza zmienić w swoim zachowaniu?

 

Tematyką wprowadzania osobistych zmian zajmuję się od lat. W tym czasie zauważyłem, że:
a) ludzie zwykle są bardzo zmotywowani i są skłonni do dramatycznych obietnic w stylu: „Zrobię wszystko, czego chcesz, tylko mi uwierz!”
b) te dramatyczne obietnice nie mają znaczenia.

Silna motywacja jest jak dodawanie gazu w samochodzie, kiedy stoisz na jałowym biegu. Robi to dużo hałasu, silnik wyje od gotowej do wykorzystania mocy, ale nie ma gdzie jej przekierować.

Identycznie jest z chęciami. Znacznie bardziej od nich liczy się zrozumienie na czym polega problem i konkretne kroki, które się podejmie, żeby go rozwiązać.

  • Alkoholizm? Będę chodzić na mityngi AA.
  • Zła komunikacja? Przerobię kurs/szkolenie komunikacji.
  • Nie wiecie jak w ogóle rozwiązać wasze problemy? Chętnie pójdę z tobą na terapię dla par.

To jest konkret, a jednocześnie zobowiązanie, które jest podstawą dania komuś szansy. W przeciwnym razie możesz do śmierci dawać komuś szanse w oparciu o zdanie: „Nie będę już tak robić”, zamiast dawać je w oparciu o to, co ta osoba od teraz będzie robić inaczej.

 

4. Ile czasu dasz drugiej osobie zanim się poddasz?

 

Podejmowanie kolejnych prób rozwiązania waszych problemów to dobra postawa. Właśnie to robią dobre pary.

Jednak jeśli przeczuwasz, że mam jakieś „ale”, to masz rację. Możesz spędzić całe życie próbując posklejać związek, którego w ogóle nie da się naprawić i jest to pułapka, której trzeba uniknąć.

Dlatego jak dajesz komuś drugą szansę, to jednocześnie ustal strategię wyjścia, czyli określ kiedy się poddasz i co wtedy zrobisz.

Takie określenie punktu wyjścia może brzmieć: „Jeśli po roku starań i prób zmiany on/ona nie dokona postępów, to uznamy, że nie jest w stanie tego zmienić i musimy się rozstać”.

Brutalnie? Być może, ale w związku naprawdę nie chodzi o to, żeby ślepo wierzyć w coś, co może się nigdy nie wydarzyć. Czasem trzeba iść dalej.

 

5. Co ty zmienisz w SOBIE?

 

Jeśli wyrwał ci się okrzyk oburzenia wyrażony słowami: „Jak to w sobie?! Przecież to nie ja jestem problemem!”, to już wyjaśniam. W związku naprawdę rzadko da się obwinić tylko jedną osobę. Nawet jeśli uznamy, że jedna ze stron jest „gorsza” to część twoich zachowań także może być niszcząca dla związku. Może reagujesz krzykiem i dolewasz oliwy do ognia kłótni? Może wykazujesz pasywną agresję? Może pokazujesz drugiej osobie jak bardzo masz ją w dupie? Może nie wiesz jak jej okazywać miłość, więc ona jej nie czuje?

Cokolwiek by nie było, to wasze zachowania się zazębiają i na siebie wpływają. Jeśli więc druga osoba mówi, co w sobie zmieni, to ty musisz zrobić to samo i zobowiązać się np. do większej życzliwości, innego reagowania wsparcia.

To trudne, ale jazda w tandemie zawsze jest trudniejsza niż samodzielnie. I podobnie jak w tandemie, także w związku musicie oboje włożyć wysiłek w to, żeby dokądś dojechać.

Odpowiedz sobie na te pytania i zdecyduj.

Psst! Psst! Dołącz też do obserwujących bloga na facebooku lub instagramie.