Dość łatwo zrozumieć dlaczego ładujemy się w toksyczne związki.
Nie masz w oczach promienia, którym prześwietlisz całą osobę i zobaczysz wszystkie jej negatywne cechy i złe doświadczenia, które ci zapewni.
Przeciwnie, widzisz osobę, która ci się podoba. Lubisz jej słuchać i chcesz zrobić dobre wrażenie. Coś w niej sprawia, że nie możesz przestać na nią patrzeć i uśmiechać się jak głupek.
Nie bez znaczenia jest też statystyka. Chociaż rzadko tak patrzymy na świat, to większość ludzi jest w porządku – może nie są aniołami, ale też nie są oszustami. Dlatego z ewolucyjnego punktu widzenia zaufanie jest lepszą strategią niż ciągła nieufność.
To działa na początku, ale w końcu nadchodzi moment, kiedy widzisz całe szambo jakie funduje ci ta osoba i… nic z tym nie robisz. A nawet więcej – wciąż walczysz o ten związek.
Dlaczego to robisz, skoro już wiesz, że nie ma to sensu? Dzieje się tak z trzech powodów.
1. Zasada nieregularnego wzmocnienia
Ta zasada jest jedną z najsilniejszych psychologicznych sił. Wynika z niej, że jeśli chcesz, aby gołąb, szczur, szympans czy człowiek zachowywał się wielokrotnie w określony sposób, wystarczy, że będziesz nagradzać go czymś znaczącym w nieregularnych odstępach czasu. Nie dość, że nieregularne wygrane zapewniają nam wystrzał dopaminy, to dodatkowo sprawiają, że chcemy odkryć zasadę, która stoi za tymi nagrodami, a to ekstremalnie uzależniająca mieszanka.
Wykorzystuje się ją w branży hazardowej. Każdy wie, że to kasyno zawsze wygrywa. Gdyby ludzie za każdym razem dostawali 97 dolarów na każde wrzucone 100, to by nie stali przy automatach. Ale stoją przy nich, bo chociaż zwykle tracą to CZASEM wygrywają. Jest źle, źle, źle, a nagle trafia się wygrana 300 dolarów. Później znów zaczyna się pasmo przegranych, ale w końcu trafia się kolejna wygrana. W końcu nawet jeśli przegrywasz naprawdę długo, to masz wrażenie, że za chwilę wydarzy się coś, co sprawi, że wreszcie będzie dobrze.
Dokładnie ta sama zasada dotyczy sytuacji, w której spotykasz się z kimś, kto daje ci sprzeczne sygnały. To sytuacja, w której zawsze przegrasz, ale łudzisz się, że będzie inaczej, bo on zabrał cię na weekend. Albo ona powiedziała ci, że za tobą tęskni. Albo ta osoba chciała, żebyś to ty był/a jej osobą towarzyszącą na jakiejś imprezie.
I chociaż zazwyczaj nie dostajesz od tej osoby nic, na co liczysz, to w takiej sytuacji zaczyna ci się wydawać, że jeszcze możesz wygrać. Przecież gdyby tej osobie całkiem nie zależało, to by nie mówiła, że tęskni, nie zapraszała cię na żadne spotkania ani nie przytulała tak, jakby miała posklejać twoje wszystkie pogruchotane kawałki. Jasne, wcześniej nie było najlepiej, ale teraz? Teraz już będzie dobrze. Następnie cały cykl się powtarza.
Ten mechanizm prowadzi do tego, że możesz utknąć nawet na lata w relacji, z której nic nie masz. Z każdym kolejnym cyklem masz w sobie równie silną nadzieję, że rozgryziesz jak do tej osoby dotrzeć, ale kończysz jako emocjonalny bankrut.
2. Oksytocyna – ufasz nawet jeśli ktoś cię okłamuje
Kiedy ktoś się nam podoba mamy tendencję do tworzenia pozytywnych iluzji na temat tej osoby. Dzieje się to za sprawą oksytocyny, którą nasze organizmy wydzielają w czasie, gdy patrzymy sobie w oczy, spędzamy ze sobą czas i uprawiamy seks. Jej wysoki poziom obniża reakcję na strach. Dzięki temu nasze rozterki dotyczące tego, czy wejść z kimś w związek, stają się mniej istotne, ale oksytocyna ma jeszcze jedną, niespodziewaną funkcję – sprawia, że komuś wierzymy nawet wtedy, kiedy ta osoba nas okłamuje.
Dowiodło tego badanie przeprowadzone na Uniwersytecie w Zurychu, w którym brały udział pary. Pierwsza osoba dostała pieniądze, które mogła podzielić lub zachować dla siebie. Z kolei druga osoba mogła albo podtrzymać zaufanie dzieląc pieniądze albo je zniszczyć zabierając je dla siebie.
Byłby to banalny test gdyby części uczestników nie podano oksytocyny. Dzięki temu okazało się, że nawet jeśli druga osoba nadwyrężała ich zaufanie, to oni WCIĄŻ podtrzymywali więź, tak jakby nie miało to żadnego znaczenia.
Wniosek jaki z tego dla ciebie płynie jest taki, że jeśli jesteś blisko z drugą osobą to podtrzymujesz więź nawet wtedy, kiedy nie masz ku temu powodów.
3. Inwestycja
Ostatni powód dotyczy ekonomicznego bilansu zysków i strat. Im więcej poświecisz jakiejś relacji czasu, emocji i pieniędzy, tym jest ona trwalsza. Naukowcy zauważyli, że na podstawie wielkości wkładu w związek można wręcz prognozować jego trwałość.
To dobra wiadomość w przypadku przyzwoitych związków, bo prowadzi to do tego, że więź między wami staje się coraz ciaśniejsza.
Gorzej, że działa to także w relacjach, które są toksyczne lub pełne przemocy. Ludzie tkwią w nich pomimo wyzwisk, awantur i siniaków na przedramionach i szyi, które trzeba ukrywać za pomocą golfów z długimi rękawami. Dlaczego? Bo chociaż jest im w nich tak źle, to czują, że rezygnując z tego związku coś stracą, a przecież włożyli w niego tyle wysiłku.
* * *
Wszystkie te trzy mechanizmy zamieniają cię w małpkę, która jest notorycznie oszukiwana, ale wciąż nabiera się na tą samą sztuczkę.
Najgorsze jednak jest to, że może to ciebie „zepsuć”. Po takiej relacji możesz nie wierzyć w siebie, bać się innych związków i cierpieć za relacją, która ewidentnie ci szkodziła.
Żeby tego uniknąć możesz zrobić tylko jedno – rezygnować z każdej relacji, która nie jest dla ciebie zdrowa, zanim zdążysz w nią wsiąknąć.