Kiedy pojawia się temat pracy, to regularnie na powierzchnię wypływa brak motywacji. Motywacja to taki święty Graal współczesności, bo przecież wspaniale byłoby wstawać rano, przeciągać się i z zapałem pracować bez zastanawiania się czy to ma sens. Dzieje się tak jednak rzadko.
Nie chodzi o to, że nie wiadomo co robić, bo każdy chociaż w zarysie wie, czego chce.
Nie chodzi też o to, jak te plany zrealizować, bo odpowiedzi na pytania zaczynające się od słowa „jak” są odległe od ciebie o kilka kliknięć myszą, a osoby z wiedzą, której ci brakuje są o jedno, dwa lub trzy uściski dłoni.
Problemem jest dopiero pytanie „po co”. Pojawia się ono, kiedy wiesz, czego chcesz i jak to zrobić, ale nie bardzo wiesz do czego ci to potrzebne. Stoisz więc sobie na brzegu. Doskonale widzisz, że po drugiej stronie brzeg jest bardziej zielony. Niestety między tobą a nim jest rzeka, a czy ta zielona trawa to wystarczający powód, żeby się moczyć?
Wtedy mówisz, że brak ci motywacji.
Wiesz po co masz płynąć na drugi brzeg?
Powody są trzy.
1. (Prawdopodobnie) nie masz jeszcze swojego idealnego życia
Każdy ma w sobie małe wewnętrzne ognisko, które się tli i go ogrzewa. Tymi ogniskami są powody, dla których żyjesz. Rzeczy, które są dla ciebie najważniejsze. Wartość, którą wymienisz nawet wtedy, kiedy nie zostanie ci już nic innego.
Zazwyczaj też tego nie masz. Statystycznie rzecz biorąc, pracujesz za dużo i zarabiasz za mało. Życie, które chcesz mieć, oglądasz na zdjęciach i filmach w internecie. Wydajesz 30-50% zarobków na ratę kredytu. Kręcisz się jak chomik w kołowrotku i podobnie jak on, nic z tego nie dostajesz. W wolnych chwilach czytasz o mindfulness. Myślisz sobie, że jak od czasu do czasu zachwycisz się skaczącą po trawie wiewiórką albo smakiem sernika z lokalnej cukierni, to zyskasz szczęście.
Schemat wygląda tak:
Dzwoni budzik.
Wstajesz.
Jesz.
Idziesz do pracy.
Siadasz i pracujesz.
Pięć minut później patrzysz na zegarek i mówisz: „Super! Jeszcze tylko czterdzieści takich lat”.
Chcesz, żeby tak wyglądały? Stać cię na to, żeby nic z tym nie robić i tylko mówić, że brak ci motywacji?
2. Nikt nie ma większego wpływu na twoje życie niż ty
Gdybym mógł, urodziłbym się w obrzydliwie bogatej rodzinie. Mógłbym wybrać dowolną karierę, bo aspekt finansowy nie grałby dla mnie żadnej roli. Nie musiałbym sobie gotować, sprzątać, przeprowadzać researchu, kupować ubrań. Mógłbym tylko pracować twórczo albo żalić się, że brakuje mi już rozrywek do zabijania nudy.
Niestety nie miałem na to żadnych szans, ale jedyne co to u mnie zmieniło, to postanowienie, że dołożę starań, żeby moje dzieci miały większe możliwości, niż miałem ja.
Widzisz, w życie nie wchodzi się z pustą kartą. Startuje się stojąc w koleinach wyjeżdżonych przez swoich rodziców i dziadków, narodowość i religię. Jeśli masz pecha (a najczęściej go masz) to prowadzi cię to do tworzenia połamanych związków, posiadania karłowatych celów, narzekania i poczucia, że generalnie niewiele możesz.
Czasem to tłumaczysz władzą rządu, skostniałym społeczeństwem a obecnie pandemią. Nie zmienia to jednak tego, że nikt, łącznie z najpotężniejszymi ludźmi na tej planecie, nie ma większej władzy nad tobą niż ta, którą masz ty.
Możesz przełamać swoje nawyki, tworzyć inne związki, podważyć każdą z odziedziczonych prawd. Tylko ty możesz wyskoczyć z kolein, którymi jechali twoi rodzice.
3. Jesteś tu tylko na chwilę, a mimo to mówisz, że brak ci motywacjI?!
Steve Jobs pozostawił po sobie kilka najważniejszych zdań w historii biznesu.
Oto one:
„Pamiętanie o tym, że kiedyś umrzesz jest najlepszym sposobem jaki znam na uniknięcie myślenia o tym, że masz cokolwiek do stracenia. Już teraz jesteś nagi. Nie ma powodu, dla którego nie powinieneś żyć tak, jak nakazuje ci serce.”
Najpowszechniejsze złudzenie dotyczy tego, jak długie i wyjątkowe jest życie. Tylko że w skali istnienia Ziemi, pojawienie się naszego gatunku to chwila, a życie stulatka, to mrugnięcie powiekami. Zdecydowana większość tych mrugnięć pozostanie niezauważona i odejdzie w niebyt.
Bez względu na to, jakich użyjesz sztuczek, żeby przekonać się o swojej ważności, to nie ma sensu traktować się tak serio. Jesteś tu tylko na chwilę i będziesz mieć tyle, ile sam weźmiesz. Jeśli chcesz, możesz przemknąć po cichu, przepraszając za to, że czegoś chcesz i narzekać na brak motywacji.
Możesz też swoim życiem wykrzyczeć co jest dla ciebie ważne, co czujesz, co myślisz.
Możesz spróbować wszystkiego, co porywające, bo nie masz nic do stracenia.
Przegrasz? No i co z tego? Przecież jesteś tu na chwilę. Ktoś powie ci, że masz grubą dupę? Jesteś tu na chwilę. Ktoś cię nie doceni? To nie ma znaczenia. Liczy się tylko ostateczny wynik.
* * *
Jak dokładnie zrozumiesz mechanizm składający się z tych trzech punktów, to już nigdy nie będziesz mieć problemów z motywacją.
Wiesz dlaczego? Bo kiedy tylko zaczniesz narzekać, przypomnisz sobie, że żyjesz w świecie, w którym pojawiasz się tylko na moment jak spadająca gwiazda, nie masz nic do stracenia, a jednocześnie w swoich rękach trzymasz wszystkie sznurki, dzięki którym możesz to zdobyć.
Naprawdę chcesz, żeby twój moment ograniczał się do mówienia: „E tam, nie chce mi się?”.