Zaczęło się od tego, że pewnego razu dostałem wiadomość. Czytelnik – nazwijmy go Paweł – miał koło trzydziestki i był w związku z kobietą, która była szczupła, wykształcona, urocza i miała dołeczki nad pośladkami (to ostatnie akurat wynikało z kontekstu).
Czytając ten opis, możesz zapytać w czym był problem. Była obsesyjnie zazdrosna? Miała nieprzeciętą pępowinę łączącą ją z matką? Traktowała go jak bankomat? Miała zaburzenia psychiczne, których nie chciała leczyć?
Otóż nic z powyższej listy. Gdyby Paweł miał jej to wytłumaczyć, to powiedziałby słynne: „Tu nie chodzi o ciebie tylko o mnie”. I jakby to miałko nie brzmiało, to było to częściowo prawdą, bo Pawła, pomimo udanego związku, ciągnęło do innych kobiet. Do ich wyszminkowanych ust, zgrabnych nóg, miękkiego dotyku i poczucia dominacji jakie wiązało się z udanym flirtem.
Pytanie jakie zadał było proste: „Co wybrać?”.
Można długo szukać przyczyn, dla których ten problem się pojawił, grzebiąc w jego osobowości, w różnych wzorcach jakie posiadał albo po prostu w tym, jak społeczeństwo wpycha nas w różne formy, w których kobieta to raczej grzeczna i potulna istota, a facet to taki raczej niewyżyty seksualnie wiking, ale który w XXI wieku nauczył się jeść jarmuż.
Tylko, że mam wrażenie, że w takich przypadkach, nie w tym jest źródło. Po prostu Paweł, podobnie jak wielu innych ludzi, nie bardzo kumał o co chodzi w wybieraniu.
A na pewno nie chodzi w nim o to, że można mieć wszystko, bo wybór sam z siebie oznacza również jakąś rezygnację. Nie chodzi w nim też o tkwieniu na rozwidleniu dróg i uciekanie przed wyborem. Chodzi natomiast o to, żeby stanąć i zadać sobie pytanie – co jest dla ciebie ważniejsze? Budowa czegoś wartościowego w stałym związku czy bycie bogiem randek? Tak po prostu, bez żadnego moralizowania.
Dokładnie na tym polega większość rzeczy, które robimy, bo swoimi wyborami mówisz: „To jest dla mnie ważniejsze”.
Jak trzymasz dietę i dbasz o formę to też ciągnie cię do fryteczek, burgerów i chipsów, ale ich nie wybierasz, bo zdrowie jest dla ciebie ważniejsze. Jeśli dbasz o budżet domowy, to nie dlatego, że nie sprawiłoby ci radości rozpierdolenie paru tysięcy złotych w galerii handlowej, ale dlatego, że większym dobrem jest dla ciebie bezpieczeństwo finansowe. Jeśli robisz przerwę od pracy i jedziesz na wakacje, to jest to ważniejsze niż zarobienie kolejnych złotówek.
Działa to też w drugą stronę. Jeśli wybierasz niezdrowy tryb życia, podejmujesz nieracjonalne decyzje finansowe, wolisz wypić piwo zamiast spędzić czas z dzieckiem albo odkładasz swoje zadania na później, bo akurat wyszedł nowy odcinek jednego z piętnastu seriali, które śledzisz, to wbrew deklaracjom, że liczy się dla ciebie zdrowie, rodzina, miłość i sukces, to nieprawda. Liczy się dla ciebie folgowanie pokusom i patrzenie nie dalej niż czubek twojego nosa. Czy coś w tym złego? Jeśli faktycznie to jest dla ciebie ważniejsze, to nie. W każdym innym przypadku jest to trochę przykre.
W tym kontekście wszyscy jesteśmy Pawłami, którym dobrze by zrobiło gdyby się na chwilę zatrzymali, przeskanowali swoje codzienne wybory i zadali sobie trzy pytania:
- Co jest dla mnie ważniejsze?
- Czy to na pewno są te same rzeczy, które cię otaczają?
- Co mogę z tym zrobić?
A później? A później zacząć zmieniać to, co gryzie się z naszymi wartościami.
Ciężko znaleźć lepsze rzeczy do zrobienia.