Nie wiem czy wiesz, ale mam wadę wzroku. Na co dzień noszę soczewki, bo są one dla mnie najwygodniejsze, ale w dzieciństwie nosiłem okulary. Okrągłe, w drucianych, złotych, delikatnych oprawkach.
Po raz pierwszy założyłem je w czwartej klasie podstawówki i wszystko byłoby super gdyby nie to, że to był koniec lat 90-tych, a w tamtych czasach noszenie okularów było powodem do wyśmiewania. Dodatkowo wtedy się przeprowadziliśmy. Nowa szkoła była mniejsza i znajdowała się w zamkniętym, podmiejskim środowisku. Z kolei ja byłem nowy, przestraszony i jako jedyny w okularach, co natychmiast stało się obiektem żartów.
Właściwie nie bardzo rozumiałem dlaczego. To było równie głupie, co śmianie się z tego, że ktoś chodzi z gipsem albo że ma kręcone włosy. Jednak chciałem być akceptowany, więc żeby dopasować się do grupy zdejmowałem okulary w drodze do szkoły i zakładałem z powrotem dopiero kiedy z niej wróciłem.
Żartów z okularów już nie doświadczałem, ale zamiast tego mój wzrok zaczął się pogarszać.
Skończyło się to tym, że nawet siedząc w pierwszej ławce widziałem rozmazane litery. Nie byłem też za dobry w sporcie, a już zwłaszcza w grach zespołowych. Przez długi czas nawet unikałem jakiegokolwiek rozwoju sportowego, a mój wzrok, chociaż nie fatalny – wciąż jest gorszy niż by był, gdybym słuchał bardziej zaleceń okulisty, niż żartów.
Nie to jest jednak najgorsze. Najgorsze jest to, że nie pamiętam żadnej z osób, która sobie wtedy żartowała z moich drucianych okularów, w których wyglądałem jak Harry Potter. Żadnej. Nie mam w głowie ich nazwisk i twarzy. Nie rozpoznałbym ich na ulicy. One całkowicie zniknęły. Mój zniszczony wzrok pozostał jako wieczna przestroga dotycząca tworzenia relacji.
To była ważna życiowa lekcja, która raz na zawsze nauczyła mnie tego, czego nie rozumie zbyt wiele osób – relacje są ważne, ale tylko jeśli budujesz je z odpowiednimi ludźmi.
Z kim spędzamy czas na przestrzeni życia?
Nie jest łatwo ocenić kim są odpowiedni ludzie, ale wnioski jak to ocenić zawiera badanie dotyczące tego z kim spędzają czas Amerykanie na przestrzeni całego życia.
Z kim spędzamy czas na przestrzeni życia
Obrazuje to tytułowe zdjęcie tego artykułu. Znajdziesz je też w pełnej, interaktywnej wersji na tej stronie (KLIK).
Niewykluczone, że będzie to najbardziej uderzająca rzecz jaką dzisiaj zobaczysz.
Z danych wynika, że początkowo najważniejsza jest rodzina. Później przyjaciele. Około 20 roku życia rośnie znaczenie współpracowników i naszych partnerów, a dekadę później w naszych życiach dominują dzieci.
Jednak w okresie okołoemerytalnym w twoim życiu nie będzie już współpracowników, przyjaciół, rodziny i dzieci. Czas spędzany z nimi będzie znajdował się gdzieś wokół błędu statystycznego.
Wtedy liczą się już tylko dwie relacje – ta, którą masz z samym sobą oraz ta, którą masz ze swoim partnerem czy partnerką.
Czy to oznacza, że reszta relacji nie ma znaczenia?
Oczywiście, że nie! Relacje z przyjaciółmi, znajomymi z pracy czy z własnymi dziećmi są niezwykle cenne, nawet jeśli nie zostaną z nami na zawsze.
Warto jednak zastanowić się nad dwoma rzeczami.
Pierwszą jest to, czy nie zaniedbujesz relacji, które są najtrwalsze
Przede wszystkim tej ze swoim partnerem czy partnerką, z własnymi dziećmi, z wieloletnimi przyjaciółmi.
Ludzi na świecie jest mnóstwo, ale o twoim dobrostanie decyduje tych maksymalnie kilkanaście relacji, które są najbliżej ciebie.
Dlatego nadawaj im tak wysoki priorytet jak to możliwe dbając o ich pielęgnowanie i wzmacnianie.
Nie zapominaj też o relacji ze sobą samym, traktując siebie jak przyjaciela i dbając o to, żeby twój „przyszły ty” miał najlepsze życie, a nie mnóstwo problemów, które „obecny ty” mu wyprodukuje.
Drugą jest to, czy znajomości, które pielęgnujesz naprawdę ci służą
Zastanów się czy walczysz o obecność w swoim życiu ludzi, którzy cię akceptują, chcą twojego dobra i żebyś był czy była lepszą osobą czy takich, którzy sprawiają, że czujesz się kimś niewystarczającym?
Bo jeśli masz wątpliwości, to daruj sobie te osoby, a już zwłaszcza te, które wyśmiewają to, że:
- nie pijesz alkoholu
- czytasz książki lub czegoś się uczysz
- dbasz o zdrowie
- robisz coś tylko dla siebie albo to, co dla ciebie ważne.
Daruj je sobie i nawet się za siebie nie oglądaj, bo to nie są ludzie dla ciebie i to nawet jeśli mają jakieś cechy, które w nich cenisz. Liczy się to, czy mają pozytywny wpływ na twoje życie, a zachowując się w ten sposób, zdecydowanie go nie mają.
Mając je obok siebie, będziesz wieść coraz bardziej karłowate, miałkie życie, a większość z tych ludzi i tak zniknie z twojej rzeczywistości.
Oni nie zostaną z twoim życiem. Ani z twoimi wyborami. Ani z podciętymi skrzydłami. Ani z problemami wyhodowanymi po to, żeby im się przypodobać.
Z tym wszystkim zostaniesz tylko ty, więc zapamiętaj jedno – tworzenie relacji nie oznacza, że masz je tworzyć z każdym. Warto to robić tylko z ludźmi, którzy cię akceptują, chcą twojego dobra i będą stałą częścią twojego życia.