,W jeden dzień możesz nauczyć się tego, że pantofelek ma wrzecionowaty kształt, dwie wodniczki tętniące i porusza się za pomocą rzęsek. Nauczysz się nawet tego, że jak jest głodny, to jako mikroskopijny drapieżnik idzie zapolować na jakąś tłuściutką bakterię. Następnie napiszesz kartkówkę na piątkę z plusem. Jednak praca nad sobą ma zupełnie inny charakter. To nie projekt na 45 minut lekcji. To zajęcie na miesiące i lata.

W czasie tych długich miesięcy robisz to, co składa się na pracę nad sobą:
– szukasz tego, co najlepiej cię motywuje
– eliminujesz swoje uciążliwe wady i wzmacniasz mocne strony
– uczysz się poskramiać emocje
– sprawdzasz, co sprawia ci przyjemność i co jest dla ciebie ważne
– raz po raz walczysz z niechęcią do wysiłku
– uczysz się być dla siebie samego wspierającym kumplem, a nie dresem w czapce-wpierdolce, który okrada cię z dobrego samopoczucia i wiary w siebie.

Ile to kosztuje wie każdy, kto chociaż raz postanowił wyrobić nowy nawyk – trzymać dietę, pracować nie tylko w obliczu deadline’u albo zmienić swoje przyzwyczajenia finansowe. Ciężko było, nie? Pewnie, że ciężko. To już nie jest czytanie trzech stron z podręcznika od biologii, ale pisanie go od podstaw.

A jednak praca nad sobą jest czymś, co powinno się mieć na stałe wpisane w kalendarz. Dlaczego?

1. Wszystkie osiągnięcia opierają się na wypracowanych umiejętnościach

Mam wrażenie, że pod każdym tekstem jaki napisałem o zarabianiu, pojawił się chociaż jeden komentarz o treści: „Gdyby to było takie łatwe, to każdy byłby milionerem”. I co, jak co, ale ten komentarz trafia w sedno – to nie jest łatwe. To wymaga wytrwałości, samokontroli, skalkulowanego ryzyka, uczenia się jak spełniać potrzeby klientów, sprzedawać, zarządzać czasem, budować markę.

Łatwe jest za to coś innego – prokrastynacja, narzekanie, impulsywne robienie zakupów i siedzenie na tyłku. Nikt nie potrzebuje poradnika o tytule: „Jak mając 60 lat na wykonanie zadania, i tak zrobić wszystko na ostatnią chwilę”. To umie każdy, za to nie każdy umie programować, być Donem Draperem współczesnej reklamy albo tworzyć działające modele biznesowe.

Tak się też składa, że żadnej z tych umiejętności nie przynosi święty Mikołaj, ani nie dostaje się jej w genach. Dostaje się je jako premię za pokonywanie swoich słabości.

2. To w jakim świecie żyjesz zależy od tego… jak na niego patrzysz

Wbrew pozorom to nie jest metafora. Jedno z najsłynniejszych przeprowadzonych doświadczeń dotyczy Donalda. Donald to fikcyjna postać, o której powiedziano uczestnikom, że wspinał się na góry, brał udział w spływach kajakowych i myśli o tym, żeby skakać wyczynowo ze spadochronem. Jest też przekonany o swoich możliwościach i jak poweźmie jakieś postanowienie to będzie dążył do jego realizacji bez względu na trudności.

Zabawne w tym jest to, że niektóre osoby czytając ten opis uważały go za lekkomyślnego dupka, a inne za realnego Indianę Jonesa. Zależało to od jednej rzeczy – od tego czy uczestnikom zasugerowało się, że jest uparty i zarozumiały czy wytrwały i żądny przygód.

Rzeczywistość jest jaka jest. Niektórzy ludzie są dwulicowi, a inni uczciwi i pomocni. Czasem ryzyko się opłaci, a czasem nie. Niektórzy mężczyźni są pizdami w rurkach, ale hej! jest też Tom Hiddleston. Na zewnątrz jest jak w Bollywood – czasem słońce, czasem deszcz. Tylko że nie widzisz rzeczywistości, ale jej interpretację opartą o swoje oceny i przekonania.

Jeśli ich świadomie nie zmienisz, to będziesz myśleć to samo, co przeciętny wąsaty Janusz z memów. Nieświadomie będziesz mówić, że nikomu nie można ufać, bogaci to złodzieje, a życie jest tak ciężkim wyzwaniem, że na myśl o zwleczeniu się z łóżka będziesz mieć syndrom NAN – Nagły Atak Narzekania.

Zabawny fakt jest taki, że osoby cieszące się wyższym standardem życia zbierają podobne doświadczenia. Różni je to, że znacznie częściej patrzą na tą jasną stronę rzeczywistości. Uważają, że opłaca się ryzykować, uczyć się i dawać innym szansę, nawet jeśli zdarzą się osoby, które te szanse podepczą i wyrzucą. I co jak co, ale to czemu przypisujesz znaczenie, zależy w 100% od ciebie.

3. Praca nad sobą to niezbędny składnik udanych relacji

Komedie romantyczne, poza upowszechnieniem żartów godnych Mazurskiej Nocy Kabaretowej (co raczej nie jest komplementem), przekazały społeczeństwu kilka głupich idei.

Sprowadzają się one do tego, że o miłości decyduje wygląd, rozdzieranie pończoch i mówienie w odpowiednim momencie: „Przepraszam! Byłem idiotą!”. Ewentualnie idiotką, bo to też się zdarza.

Nie mówią jednak tego, że to wystarcza tylko przez pierwsze miesiące, ale nie sprawdza się długoterminowo. Bycie z kimś obok seksu pod prysznicem składa się też z pytań o to:
– czego tak naprawdę się oczekuje
– czego w ogóle można oczekiwać
– jak chce się być traktowanym; oraz
– jak się chce traktować drugą osobę.

Wiesz dlaczego? Bo surprise, surprise – miłość to nie to, co czujesz, ale decyzja o tym, co chcesz dawać drugiej osobie. To na przykład decyzja o tym, że nie będziesz kogoś strugać i lepić, żeby dopasować go do swojej wizji. To zobowiązanie do pamiętania o tym, co widziało się w tej osobie na początku znajomości. To także zobowiązanie się do nie pogłębiania kłótni milczeniem i nie odtrącania prób porozumienia. To decyzja o tym, że nawet kiedy zaczniesz się bać, że kogoś stracisz, to nie utniesz mu skrzydeł, żeby powstrzymać go przed odleceniem.

4. Każda zmiana zaczyna się od siebie

Czasem dostaję maila z pytaniem o to, jak poznawać ciekawsze osoby od siebie. Odpowiedź jest mało pomocna, ale prawdziwa – stając się ciekawszą osobą. Lubimy przebywać wokół osób, które są w stosunku do nas kompatybilne. Jeśli cały czas narzekasz, to komfortowo będą się czuć wokół ciebie osoby, które też narzekają. Dotyczy to także braku motywacji, marnowania czasu albo niskiej samooceny. Mając te cechy, prawdopodobnie będziesz mieć takich samych znajomych, bo wszyscy inni poczują się odrzuceni przez twoją postawę. W końcu czy ktoś, kto jest pozytywny, wypełnia kolejne godziny produktywnymi zajęciami i ma ciekawy styl życia będzie chciał znaleźć w swoim grafiku czas dla osoby, która jest jego przeciwieństwem?

5. Praca nad sobą to konieczność, bo tylko ty możesz rozwiązać swoje problemy

Dzieciaki mają Batmana. Dorośli mają swoje wizje superbohatera. Jest ich wiele, ale najczęściej występują trzy:
– wygrana w lotka, bo przecież pieniądze rozwiążą ich problemy
– lajki, którymi da się zasypać odczuwaną pustkę
– miłość, bo przecież jeśli spotkasz szczęśliwą osobę, to ona cię poskłada i wyleczy.

Najpierw się o tym marzy, a później okazuje się, że błędy często tkwią na poziomie osobowości. Wtedy można się zorientować, że możesz zmienić otoczenie, ale zachowania zostają. W końcu depresję można mieć równie dobrze u siebie w pokoju, co z widokiem na Copacabana. Żeby zmienić swoje zachowania niezbędna jest praca nad sobą.

Wiem, że to dla niektórych osób przytłaczająca świadomość, ale wszystko, co ciebie spotyka ma jeden wspólny mianownik – ciebie. Jeśli więc spotykasz samych złych facetów albo podejmujesz same chybione decyzje finansowe, to może warto rozważyć, że wina wcale nie leży w tym, że świat uwziął się na ciebie jak nauczycielka od matematyki w liceum?

6. Jeśli nie posprzątasz gówna w jakim dorastałeś, to być może nikt go nie posprząta

Jest zjawisko, które nazywam pułapką drzewa genealogicznego. Polega ona na tłumaczeniu swoich zachowań, zachowaniami ojca, dziadka i prababki. Biję swoje dziecko, bo nie umiem inaczej. Dlaczego? Bo bił mnie mój ojciec, a jego ojciec to w ogóle był alkoholikiem i tyranem. W końcu dochodzi do tego, że nie wiadomo, kto był pierwszą osobą, która uruchomiła tę lawinę spierdolenia.

Kiedy chodziłem do gimnazjum przeczytałem historię o pewnym francuskim generale z czasów napoleońskich. Był pierwszą osobą ze swojej rodziny, która zaczęła obracać się wśród ówczesnej elity. Kiedy ktoś pytał go o pochodzenie, on zamiast się wstydzić, odpowiadał z dumą:
– Jestem swoim własnym protoplastą.

Dobra wiadomość jest taka, że ty też możesz być swoim własnym protoplastą. Nie musisz przekazywać dalej upośledzonych wzorów zachowania, które dostałeś. Możesz je zmieniać i modyfikować. Do tego jest potrzebna praca nad sobą. Nie będzie to łatwe, ale dzięki temu nie tylko rozbijesz beton, który zaczął zastygać wokół twoich stóp, ale też przekażesz korzystne postawy np. swoim dzieciom.

7. Praca nad sobą umożliwia ucieczkę przed domyślnym stylem życia

A domyślny styl życia wygląda jak kalendarz złożony z października, listopada i grudnia. Szary jak blokowiska budowane za Gierka i nudny jakby był popłuczynami po „Klanie”. Żeby tak wyglądał wystarczy załamać rączki, powtarzać sobie, że nie ma się na nic wpływu i brać tylko to, co samo wpadnie w ręce. Co prawda mogą w nie wpaść bryłki złota, ale jednak bardziej prawdopodobne, że będzie to patyk ubrudzony w kupie.

Psst! Psst! Dołącz też do obserwujących bloga na facebooku lub instagramie.