Nie wszyscy widzą sens szlifowania własnego charakteru, uważając je za coś równie zbędnego, co oglądanie „My Little Pony”, ale ja nie jestem jedną z tych osób. Już dawno zauważyłem, że praca nad sobą to najważniejsza robota w życiu, a my możemy być lepszą lub gorszą wersją siebie.
Bycie gorszą wersją jest łatwe – wystarczy sobie odpuścić wysiłek, naukę, tworzenie relacji i dbanie o zdrowie, dietę czy samopoczucie. Jak chcesz być lepszą wersją siebie, to jest już trudniej, bo dążenie do wykorzystania swojego potencjału to proces, który wymaga uwagi.
Jak być lepszą wersją siebie? Kluczowe elementy
1. Samoświadomość
Samoświadomość według słownika PWN oznacza: „świadomość własnej osobowości i własnych możliwości”. Dla mnie polega ona na obserwowaniu siebie i swoich uczuć. Dlaczego oprócz radości z awansu przyjaciela, poczułem też ukłucie zazdrości? Z jakim nastawieniem pracowałem kiedy pisałem swoje najlepsze teksty? Co sprawia, że wolę pracować od razu po wstaniu z łóżka i przed pójściem spać, ale nie w środku dnia? Co lubię w tej osobie i dlaczego akurat to?
Wiem, może nie brzmieć to szczególnie porywająco, ale niewiele jest ważniejszych rzeczy. Dzięki takiemu rozbijaniu swoich uczuć na atomy:
1. Jest się bardziej świadomym sposobu w jaki się pracuje, swoich potrzeb i preferencji, a w efekcie, podejmuje się lepsze decyzje
2. Zyskuje się narzędzia do kierowania emocjami – jeśli wiesz, że źle pracujesz w południe, to możesz przeznaczać ten czas na spotkania. Wiedząc, że słuchanie smutnych piosenek jeszcze bardziej wgniata cię w depresyjny nastrój, to możesz tego nie robić. Obserwując, że czujesz niechęć, kiedy masz gdzieś wyjechać albo wyjść na imprezę, ale później w 9/10 przypadków cieszysz się, że ruszyłeś tyłek, to przestajesz zwracać tak dużą uwagę na krążące w głowie: „Nie chce mi się”
3. Lepiej rozumie się emocje innych osób. Empatia to nie jest magiczny przedmiot z Hogwartu tylko świadomość, że inni ludzie korzystają z takiego samego wachlarza emocji jak ty. Lepiej poznając swoje uczucia, stajesz się lepszym człowiekiem dla innych
4. Na koniec, tworzy się lepsze relacje, bo zwyczajnie wie się czego się chce, dlaczego tego się chce i czy czuje się w określony sposób przez czyjeś działania czy własne obawy. Biorąc pod uwagę jak często przypisuje się innym osobom nasze własne oczekiwania, jest to ogromna korzyść.
2. Zbieranie inspiracji
Mózg jest cudownym urządzeniem, które pracuje 24 godziny na dobę. Jak dowodzą badania naukowe, kiedy nie śpisz, stale zbiera informacje. Kiedy śpisz, przetwarza je i łączy we wzory. Ma jednak ogromną wadę: łatwo „zapomina” o ideach, którym nie poświęca się wystarczającej uwagi. Właśnie dlatego w tej chwili mogę być przekonany, że zapamiętam świetny przepis na zdrowy obiad bez jego zapisywania, ale z doświadczenia wiem, że jest to co najmniej wątpliwe.
Z tego powodu wyrobiłem sobie nawyk zapisywania ważnych pomysłów, zadań do wykonania i inspiracji. Dzięki temu mogę do nich wrócić i spróbować czegoś nowego. Co dokładnie zapisuję?
1. Pomysły na teksty
2. Usprawnienia biznesowe, plany przyszłych przedsięwzięć, kontakty do osób i firm, z których usług będę chciał skorzystać w przyszłości
3. Taktyki i narzędzia do przetestowania
4. Miejsca, które chcę zobaczyć
5. Zadania do wykonania, listy zakupów, zobowiązania
6. Książki, które chcę przeczytać
7. Inspiracje lifestylowe dotyczące przede wszystkim mody i żywienia
Najchętniej notuję je na papierze. Odczuwam niechęć do notesów, więc zapisuję je na kartkach papieru A4. Zauważyłem, że w ten sposób lepiej zapamiętuję informacje. Z tego samego powodu unikam notatek w telefonie, które sporządzam tylko wtedy, kiedy muszę. Bardzo lubię też zapisywać inspirujące znalezione w internecie – od niedawna używam w tym celu Pinteresta.
3. Planowanie
Tak, wiem – robiłeś postanowienia noworoczne i zapominałeś o nich po tygodniu, a jak zaplanowałeś, że pojedziesz za miasto, to cały weekend padał deszcz. Planowanie nie wyeliminuje czynników losowych, a sformułowanie celu metodą SMART nie sprawi, że się go osiągnie. To jednak nie znaczy, że planowanie jest bez sensu. Jest całkowicie przeciwnie, bo jak masz być lepszą wersją siebie jeśli nie wyznaczysz sobie żadnych kierunków rozwoju? W rzeczywistości bezsensowny jest sposób w jaki traktujemy cele.
Idąc na siłownię, wiesz, że chcesz mieć ciało jak Ryan Reynolds. Czy żeby osiągnąć ten cel, bez przerwy robisz pompki przez 30 dni? Raczej nie. Ćwiczysz dopóki nie padniesz, a później odcinasz się od tego emocjonalnie i regenerujesz, żeby następnego dnia zacząć cały cykl od nowa.
To jest całkiem oczywiste w przypadku ćwiczeń fizycznych, ale z niewiadomych powód ludzie sądzą, że trzymania diety, oszczędzania albo regularnego pisania to nie dotyczy. W rzeczywistości tu też przechodzi się cały cykl od planowania, przez zdeterminowane wykonywanie, aż do zmęczenia i regeneracji. To, że potrzebuje się odpoczynku nie jest niczym niepokojącym.
Z tego powodu opłaca się planować jak najczęściej (np. nie tylko w nowy rok, ale też w urodziny, na koniec lata albo co każdy kwartał), bo nawet przy słomianym zapale da to lepsze wyniki, niż podszyte zniechęceniem, żartowanie z postanowień noworocznych. Przy okazji zauważysz też, że siła woli działa jak mięsień – kiedy ją ćwiczysz, staje się silniejsza.
Dlatego niczym się nie przejmuj, planuj i działaj, a jak musisz odpocząć, to bardzo dobrze. Nie świadczy to o twojej słabości. To oznacza tylko, że jesteś człowiekiem, a nie cyborgiem.
Uwaga! Plany powinny dotyczyć wszystkich sfer życia, a nie tylko pracy. Równie ważny jak produktywność może być postanowienie, żeby kończyć dzień rozmawiając ze swoją dziewczyną na balkonie przy kieliszku wina.
4. Eksperymentowanie
Świat jest pełen osób, które są ode mnie albo od ciebie mądrzejsze. Bez względu na to, jak nietypowa, pokręcona lub trudna jest twoja sytuacja, są duże szanse na to, że ktoś już miał podobny problem i sobie z nim poradził. Większość ludzi zmaga się też z tymi samymi przeszkodami np. prokrastynacją, zmiennym nastrojem, strachem, hamującym wpływem otoczenia. Najmądrzejsze, co można zrobić to zadawać dobre pytania. Na przykład takie jak to: „Co robiły osoby, które odniosły taki sukces, jak ja chcę, pomimo że nic tego nie zapowiadało?”.
Jakie eksperymenty sam ostatnio przeprowadziłem lub mam je na swojej liście?
Eksperymenty, które ostatnio wypróbowałem, lub które dopiero zamierzam wypróbować, to:
- Tworzenie nawyków poprzez dołączanie ich do już istniejących. Działa to tak – jeśli codziennie o godzinie 9.00 robisz sobie kawę, to jeśli chcesz zacząć regularnie medytować, ćwiczyć, spacerować albo jeść, to warto nowe nawyki „zaczepić” o stare np. „Jak już zrobię kawę, to będę się rozciągał przez 10 minut
- Zimne prysznice – podobno przynosi fantastyczne efekty zdrowotne
- Pracowanie z włączonym stoperem – krótkoterminowo świetnie zwiększa wydajność i mobilizuje do pracy
- Stosowanie postu przerywanego (Intermittent Fasting)
- Korzystanie z edytora tekstu Q10, żeby skupiać się na tym, na czym powinienem się skupiać
- eksperymentowanie z cenami bazującymi na doświadczeniach Dana Ariely’ego
5. Wyciąganie i zapisywanie wniosków
Ciężko powiedzieć, który z wymienionych przeze mnie nawyków jest najważniejszy, ale jedno jest pewne – nie może wśród nich zabraknąć wyciągania wniosków. Zwłaszcza, że jest to element, który lubi się pomijać. Kiedy doświadcza się uczuć równie przyjemnych co kopniak, zdolny posłać nas na orbitę, chce się z nimi zrobić to, co z Despacito, które zaplątało się na playliście w Spotify – jak najszybciej przełączyć. Tymczasem warto włączyć pauzę i wziąć na siebie część odpowiedzialności: W czym zawiniłeś? Jakie popełniłeś błędy? Co następnym razem zrobisz inaczej?
Bez tego stale robi się to samo z nadzieją na inne wyniki. To świetny pomysł jeśli jest się masochistą i wyjątkowo słaby, jeśli chce się żyć bogato i przyjemnie.
Sam na podstawie własnych doświadczeń (pozytywnych i negatywnych), tworzę listy zasad, których przestrzegam. Na przykład, zawsze (lub prawie zawsze) daję innym osobom kredyt zaufania, ale jeśli go nadwyrężą, to nie mają co liczyć na drugą szansę. Nigdy też nie traktuję ludzi lepiej, niż oni mnie. Mam też całe teksty napisane na własny użytek, w których przeprowadziłem dokładną analizę przedsięwzięć, na których poległem wraz z wnioskami. Nie dotyczy to tylko porażek. Na podstawie swoich najskuteczniejszych działań lubię tworzyć checklisty, które zbierają moją wiedzę w krótkich punktach i ułatwiają przyszłe działania np. jakie elementy muszą się znaleźć na idealnym landing page’u, co powinienem zabrać na trzydniowy wyjazd albo jakie cechy powinien mieć wartościowy tekst na bloga (ten, który czytasz spełnia 5 z 7 wytycznych, które aktualnie mam na liście, ale uznałem, że jest zbyt ważny, żeby trzymać go gdzieś na komputerze).
Dzięki temu moje życie nie jest ciągłym „Dniem Świstaka”, a ja nie muszę zawsze od nowa zastanawiać się, co powinienem zrobić.
6. Aktualizowanie wniosków
Jako gatunek mamy tendencję do wyszukiwania definitywnych rozwiązań. Chcemy, żeby zadania do wykonania dało się odhaczyć raz na zawsze. Problem w tym, że dotyczy to niewielu czynności, a już zwłaszcza tych, które są ważne. Stawanie się lepszą wersją siebie jest jedną z nich. To proces, który się nie kończy. Zawsze są elementy, które warto udoskonalić, więc wnioski, o których pisałem w punkcie wyżej należy traktować jak akty prawne – obowiązują, dopóki nie zostaną zmienione. Na tym polega ewolucja poglądów. Nikt nie wie wszystkiego w wieku 18 lat. W wieku 40 i 70 lat też nie. Zawsze dokłada się kolejne cegiełki do poprzednich. Nie możesz więc zapytać jeden raz jak być lepszą wersją siebie i zadowolić się odpowiedzią na resztę życia.
I prawdę mówiąc, jest to świetna wiadomość, bo obecne przekonania dają nam obecne wyniki. Żeby mieć inne efekty, trzeba zmienić strategię. Innej drogi nie ma.