Mój ojciec w wieku szkolnym pochłaniał książki tonami, był piekielnie zdolny, ale do nauki zabierał się chaotycznie i zrywami nadrabiając braki w wiadomościach brawurowym zmyślaniem.

Pewnego razu jedna z nauczycielek – tych z powołaniem – wzięła go do odpowiedzi. Okazało się, że tata nic nie umie. Zanim postawiła mu ocenę zapytała:
– Dlaczego się tego nie nauczyłeś?
– Bo to taki drobiazg, proszę pani – odpowiedział mój tata lekceważąco. Na co ona załamała ręce i powiedziała:
– Rysiu, całe życie składa się z drobiazgów. Wyłącznie z drobiazgów.

Po czym kazała mu usiąść i postawiła mu dwóję.

Najwidoczniej ta dwója okazała się całkiem dobrym interesem, bo obok opowieści rodzinnych oraz historii z czasów jego służby w marynarce wojennej i okresu aktywnej działalności w „Solidarności”, to była najczęstsza anegdota jaką opowiadał.

Nie dziwię się, bo to zdanie, chociaż daleko mu do finezji i odkrycia Ameryki, jest ogromnie prawdziwe.

Wszystko obserwowane w odpowiednim przybliżeniu składa się z drobin, cząsteczek, atomów. Nie inaczej jest z dobrymi zarobkami, karierą, związkiem czy stylem życia. Za każdym z nich są drobiny wyrzeczeń, cząsteczki wytrwałości, atomy ogarniania własnej kuwety.

Bieganie to przestawianie nogi za nogą. Oszczędzanie to wydawanie mniej, niż się zarabia. Handel to tania produkcja i droga sprzedaż. Pisanie książki to siadanie przed laptopem i żmudne układanie mozaiki słów – czasem dwóch zdań, czasem pięciu stron.

Wiem, wydaje się to absurdalne, ale to właśnie takie podejście sprawiło, że został pobity chociażby rekord świata w biegu na jedną milę. Do 1954 roku uważano, że nie da się przebiec tego dystansu poniżej czterech minut. Oficjalne wytłumaczenie było takie, że budowa ludzkiego organizmu wyklucza takie wyniki. W końcu trener Rogera Bannistera zaczął zadawać mu odpowiednie pytania. Nie skupiał się na jego czasie, ale pytał:
– A myślisz, że jesteś w stanie pobiec tylko sekundę szybciej?
Nie jestem w stanie stwierdzić czy to na 100% prawda, ale fakt jest taki, że Bannister przebiegł ten dystans w 3 minuty 59,4 sekundy, a wkrótce po nim zrobiło to jeszcze czterech zawodników.

Podobno człowieka i szympansa różni tylko 1% genów. Prezesa, który stworzył giełdową spółkę od gościa pracującego w firmie „Szlachta nie pracuje” nie różni niemal nic. Obaj lubią się bawić, mają rodziny, wykonują swoje obowiązki. To, co ich różni to drobiazgi. Takie jak to czy skupiają się najpierw na obowiązkach czy na przyjemnościach? Wydają pieniądze na to, czego potrzebują czy na to, na co mają ochotę? Panują nad sobą czy dają się ponosić emocjom? Robią listy zadań czy zasłaniają się zdaniem „chcę być spontaniczny”? Płaczą nad rozlanym mlekiem, czy jak najszybciej je sprzątają? Naprawiają w nieskończoność coś, co nie działa, czy zaczynają raz jeszcze? Wykonują zadania na bieżąco czy czekają aż obowiązki zaczną się piętrzyć i zalewać ich falą niecierpiących zwłoki pierdół: robienia przeglądów samochodu, opłacania ubezpieczeń, wizyt u lekarzy, płacenia podatków?

Lepsze dysponowanie czasem, pieniędzmi czy swoimi emocjami to nic skomplikowanego, ale to, jaką będzie miało się przyszłość zależy od nawyków – od tego, co robi się częściej. I fakty są takie, że nawyki to nie są to olbrzymie działania, ale setki drobnych czynności.

Niewiele osób tak się zachowuje. Powszechnie obserwuje się ignorowanie małych zmian. Zwykle się słyszy: „Co mi po tym, że nie wydam dzisiaj tej stówki? Daj spokój! Dzisiaj trochę pogram na konsoli i zrobię to jutro! Jeszcze mam czas, żeby ułożyć sobie życie”.

Zamiast tego tkwią w zawieszeniu czekając na wielki przełom, który ma nadejść.

Jedni mają słabą pracę, ale zamiast ogarniać swoją kuwetę liczą na to, że ktoś ich dostrzeże, dostaną awans, a pod ich blokiem wylądują wyleasingowane mazdy. Inni ignorują regularne ćwiczenia i trzymanie michy, a zamiast tego chcą od razu mieć ciało młodego boga. Jeszcze inni liczą na to, że nie muszą w sobie nic zmieniać, a po prostu spotkają osobę (nie zawsze w znaczeniu romantycznym), która będzie ich inspirować, wspierać i ciągnąć do góry.

Generalnie będzie pięknie, a dobra wróżka przyfrunie, zacznie machać różdżką i uporządkuje cały burdel, który cię otacza.

Jeśli tak myślisz, to musisz wiedzieć, że życzę ci jak najlepiej. Niech ta wróżka przyleci. Serio. Po prostu myślę, że są na to kurewsko małe szanse.

Lepiej skończysz jeśli siądziesz wieczorem i zadasz sobie pytanie: „Jakie 3 rzeczy mogę zrobić jutro, żeby moje życie było bardziej uporządkowane?”.

A jeszcze lepiej, jeśli zadasz sobie to pytanie też jutro, pojutrze, za miesiąc i za rok.

Wtedy zaczniesz zauważać skutki tych nagromadzonych drobiazgów. Przekonasz się wtedy, że superbohaterowie w realnym świecie nie tylko nie noszą peleryn, ale też nie robią niezwykłych rzeczy. Zamiast tego robią zwykłe rzeczy niezwykle długo.

Psst! Psst! Dołącz też do obserwujących bloga na facebooku lub instagramie.