Teoretycznie w internecie da się znaleźć wszystko. Praktyka jednak pokazuje, że bardzo rzadko dotyczy to wartościowych treści. Całe szczęście przez ostatnich kilka lat przeczytałem kilka świetnych, długich wywiadów, które zmieniły sposób w jaki patrzyłem na jakieś zjawisko albo wyjątkowo dobrze rezonowały z tym, co aktualnie czułem. Część z nich już wrzucałem na fanpejdż, części jeszcze nie polecałem. Jednak wszystkie w poniższym zestawieniu uważam za najlepsze wywiady, jakie znajdziesz w sieci.

[Linki do wywiadów znajdziesz klikając w ich tytuły.]

.

André Stern, Dzieci wolnego chowu

Fragment wywiadu rzeki z ekspertem do spraw alternatywnego kształcenia i człowiekiem, który nigdy nie chodził do szkoły, a pomimo to (a może dzięki temu?) ponadprzeciętnie się rozwinął.

Opowiem wam, czego dowiedziałem się od Geralda Hüthera, znajomego badacza mózgu. Otóż długo sądzono, że to geny decydują o tym, czy rodzimy się głupi, czy inteligentni. Jednak niedawno dokonano odkrycia – strefa mózgu odpowiedzialna za poruszanie kciukiem jest u nastolatków o wiele bardziej rozwinięta niż u starszego pokolenia. To efekt SMS-ów i PlayStation. Okazało się, że mózg nie jest zaprogramowany, lecz się rozwija, trochę jak mięsień. Wymyślono zatem trening dla mózgu – pięć języków obcych w przedszkolu, sudoku na śniadanie. Rezultaty były spektakularne: zero. Twórcy programu nie mogli zrozumieć, dlaczego działa to w SMS-ach, a nie działa w matematyce. I tak odkryliśmy najważniejszą rzecz: nasz mózg rozwija się, gdy używamy go z entuzjazmem. To wszystko zmienia! Nie ma ani głupich, ani inteligentnych. Są ludzie z entuzjazmem lub bez. Entuzjazm tworzy w mózgu neuroprzekaźniki. Jest nawozem dla głowy. Słuchajcie: małe dziecko entuzjazmuje się 25-50 razy dziennie! A wiecie, z jaką częstotliwością dorośli odczuwają podobny entuzjazm?

.

(Dzieci przecząco kręcą głowami).

.

– Dwa, trzy razy w roku!

.

(Rodzice wzdychają zrezygnowani).

.

Jacek Walkiewicz, Życie udane czy udawane?

Walkiewicza nikomu przedstawiać nie trzeba, a ten wywiad udzielony niedługo po słynnym wystąpieniu na TEDx stanowi perfekcyjnie uzupełnienie tamtej przemowy.

– Byłem niedawno w Cannes. Tam w porcie stoi dużo łodzi motorowych, takich po 10 mln euro. Na tych łodziach ludzie odpoczywają. A dookoła nich większość myśli: „Chciałbym mieć taki jacht”. Ale ludzie, którzy siedzą na tych łodziach, nie myślą: „Och, jestem takim niezwykłym, szczęśliwym człowiekiem, bo siedzę w łodzi za 10 mln euro”. Po prostu siedzą. Ze szczęściem to nie ma nic wspólnego. Przy takim poziomie pieniędzy, można wszystko. A jeżeli można wszystko, to największą frajdę sprawiają najprostsze rzeczy. Z przyjaciółmi się spotkać, kawę wypić.

.

Z wiekiem człowiek zaczyna rozumieć, że nie liczy się ilość, ale jakość. Że chodzi o to, by doświadczyć, poczuć. I na przykład podróż dookoła świata, owszem, może być fascynująca. Ale ludzie jadą do Egiptu, stoją przed piramidami i mówią: „Patrz, jaka niska, wyższa się wydawała”. I to jest koniec ich refleksji na temat trzech tysięcy lat cywilizacji.

.

Z drugiej strony niewiele osób przejechało dookoła Polski na rowerze. A to też może być niesamowite. Pamiętam, jak znajoma starała się o wizę do USA. Konsul pyta: „Dlaczego pani chce jechać?”. „Bo chcę zwiedzić Nowy Jork” – odpowiada ona. „A widziała pani Wawel?”. „Nie”.

.

Jerzy Vetulani, O zwierzęcości i innych ludzkich cechach

Wywiad z profesorem, który potrafił pięknie i mądrze mówić na każdy temat.

Człowiek jest zwierzęciem z natury towarzyskim i dlatego żyje w grupach. Największą karą w średniowieczu, poza karą śmierci, było trzymanie w izolacji do końca życia. Człowiek – podobnie jak część innych zwierząt – nie znosi samotności. W toku ewolucji wykształcił cały zestaw zachowań, które pozwalają żyć w grupie. Ja w ogóle sądzę, że świadomość typu ludzkiego powstała, żeby umieć ustalić własną pozycję w grupie. W tym momencie, gdy rozmawiamy, to pani ma pozycję pytającej, natomiast moja jest pozycja odpowiadającego. Gdybyśmy tę relację zmienili, np. gdybym ja chciał panią skrzywdzić, to sytuacja byłaby zupełnie inna, a przyjaźń z pani strony zniknęłaby natychmiast, ponieważ miałaby pani świadomość zmiany położenia oraz zagrożenia. Albo gdy rozmawiam ze znajomymi lekarzami: gdy to ja mam dla nich wykład, jestem autorytetem, a oni słuchają. Natomiast kiedy idę do nich z prośbą o poradę, muszę zapomnieć, że jestem profesorem, bo jestem pacjentem i to oni mają większy autorytet. Znajomość własnej roli jest więc kluczowa dla funkcjonowania w społeczeństwie.

.

Miłosz Brzeziński, Twój mózg jest narkomanem

Zanim nie przeczytałem tego wywiadu nie miałem pojęcia kim jest Miłosz Brzeziński, ale ten tekst był dla mnie jak pierwsza dawka odtrutki po formalnej edukacji i przekonaniu, że bycie Zosią Samosią jest świetnym sposobem na osiągnięcie sukcesów. Cóż, bycie Zosią Samosią jest dobrym sposobem na podcięcie sobie skrzydeł.

Wyobraźmy sobie coś takiego: masz telefon Samsung Galaxy S II. Tutaj jest pierdyliard różnych funkcji w środku: jest kamera, jest pewnie żyroskop, już nie mówię o tym, że jest wyświetlacz nowej generacji, jest szkło hartowane, z tyłu jest plastik na którym nie zostają odciski palców, jest fura takich różnych rzeczy, a na szczycie tego wszystkiego marketing. I jest bateria, która jest zawsze wąskim gardłem, bo ci ludzie od baterii są chyba jakimiś skazańcami na dożywocie – jak im się pokazuje listę rzeczy, które mają na tym chodzić, żeby bateria trzymała dłużej niż 5 minut, to się zwalniają. Każdą z tych rzeczy, które tutaj są, musiał opracować ktoś, kto się ponadprzeciętnie na tym znał. A jednocześnie ten człowiek musi współpracować z ludźmi, którzy się ponadprzeciętnie znają na swoich rzeczach: i na plastikach, czyli tworzywach sztucznych, i na bateriach, i na żyroskopach, bo to wszystko musi się zmieścić w jednym systemie. I to stoi w opozycji do tego, czego się uczy u nas w szkole. Bo u nas w szkole uczy się tego, że każdy ma wszystko robić sam i po trochu. „- Sam zrobiłeś pracę domową?” „- Sam.” To dobrze. „- Sam zrobiłeś pracę domową?” „- Nie, bo mi Jadzia pomogła”. A to niedobrze – lacha. Bo jak ci Jadzia pomoże, to jest źle.

.

A tymczasem w firmach takich jak O2, jak Apple, jak Nokia i wszystkie inne, zasada polega na tym, że się bierze ludzi z różnych dziedzin, którzy się ponadprzeciętnie na tym znają i nie uważają tych, którzy nie znają się na tym tak jak oni za wałów. Potrafią usiąść przy jednym stole i wymyślić rewelacyjny produkt i dogadać się z innymi, żeby podzielić się z nimi miejscem, zużyciem baterii, czy nawet pamięcią urządzenia – kiedy się tworzy aplikacje. Nie jest tak, że: „- Ja potrzebuję trzech voltów, a wy się chrzańcie, bo moje jest najważniejsze, bo tu musi być kamera”. A inni na to: „- Nie, nie, żyroskop jest najważniejszy, a ty jesteś rodzynem kostropatym, bo jakbyś nie miał dobrego żyroskopu, to byś nawet nie wstał z łóżka”. Oni nie rozmawiają w ten sposób, tylko szukają konsensusu, żeby to się zmieściło.

.

I w tym kontekście nie da się tego inaczej zrobić. Jak się nie będziesz na czymś wybitnie znał, to nie zaistniejesz w żadnym zespole. Musisz się liczyć z tym, że zawsze już będziesz częścią jakiegoś większego projektu, bo większość biznesów polega na łączeniu usług. A inwestorzy ciągle szukają nowych pomysłów, młodych ludzi i ciekawych akcji do przyłączenia się.

.

Andrzej Blikle, Przepis Bliklego: Pół pensji szefa dla pracownika

Człowiek, który zarabiał milion złotych rocznie na sprzedaży pączków i który uważa, że było to możliwe dzięki ludzkiemu traktowaniu pracowników, a nie dzięki nastawieniu na zysk, sprzedaż i wyrabianie targetów.

– Dlaczego mówi pan o sensie, a nie o zysku, utrzymaniu się, zarabianiu?

.

– Bo to najkrótsza droga do tego, aby być z życia zadowolonym, aby być szczęśliwym. Nawet ci, którzy uważają, że pieniądze wszystko załatwią, w gruncie rzeczy chcą mieć te pieniądze, żeby czuć się dobrze, chcą być szczęśliwi. Mało jest skąpców molierowskich, którzy mają pieniądze po to, żeby trzymać je w kufrze. Ale szczęśliwy częściej jest ten, kto ma poczucie sensu, a nie ten, kto ma pieniądze. Bez poczucia sensu ludzie są bogaci, ale nieszczęśliwi.

.

– Ale jakby zapytać ludzi, po co jest praca, większość pewnie odpowie: żeby zarabiać pieniądze. Szczęście organizują sobie poza pracą.

.

– To są ludzie nieszczęśliwi. Jeśli idą do pracy wyłącznie po pieniądze, to idą gdzieś, gdzie nie chcą iść, tylko muszą. Jak człowiek 40 godzin tygodniowo się zmusza, to nie może być szczęśliwy.

.

Wojciech Eichelberger, Alicja Długołęcka, Agnieszka Iwaszkiewicz, Danuta Golec, Nie muszę z tobą być

Ideałem jest taki związek, w którym partner może powiedzieć partnerce: „Wiesz, ja ciebie właściwie do niczego nie potrzebuję, ale chcę z tobą być, bo cię kocham”

Tak zaczyna się ten wywiad, a dalej jest tylko lepiej.

.

Pezet, Król się bawi, złotem płaci

Wywiad Jakuba Żulczyka z Pezetem u szczytu jego popularności. Ten wywiad ma cztery lata, ale wciąż zawiera aktualne pytania: Zawsze można więcej, ale w pewnym momencie dochodzi się do wniosku, że właściwie po co? Czy praca przez 15 lat na sukces jest jego warta? Czy posiadanie 33 lat, pieniędzy i popularności oznacza z automatu poczucie bycia dorosłym?

Żulczyk: Wszystko krąży wokół poczucia winy.

.
Pezet: Jasne. Najbliżsi zawsze dostają najbardziej, bo stoją najbliżej.

Uwaga! Wywiad jest dostępny w ramach Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej w formie skanów w formacie pdf. Wywiad zaczyna się na trzecim skanie.

.

Janusz Filipiak, Milioner ma wyglądać na milionera

Wywiad z twórcą Comarchu – jednej z największych polskich firm IT. Jej polityka podobnie jak i sam Filipiak budzi mieszane uczucia. Taki sam jest też ten wywiad. Kiedy go udostępniłem wybuchła pod nim równie zacięta dyskusja jak pomiędzy Filipiakiem, a dziennikarzem Wyborczej. Zdecydowanie warto przeczytać – jeśli nie po to, żeby się czegoś dowiedzieć, to chociaż po to, żeby zobaczyć jak zareaguje się na obecne w wywiadzie tezy.

– Robię biznes z jakimś szejkiem i czuję się równy. Bo wiem, że też mam (Rolls-Royce’a). Ten samochód stoi w garażu i służy temu, żeby mieć wewnętrzną świadomość. Nie wiem, czy pan to rozumie.

.

– Nie rozumiem.

.

– No i dlatego pan pieniędzy nie zrobił.

.

Robert Rutkowski, Był narkomanem, otarł się o śmierć. Dziś pomaga uzależnionym. „Najlepszy narkotyk? Zna go każdy”

Robert Rutkowski – dawniej narkoman, który braniem narkotyków zniszczył swoją karierę koszykarza. Przeciwnik marihuany, ale zwolennik jej legalizacji. Obecnie psychoterapeuta. Drogi. Moje odkrycie zeszłego roku. Dzięki jego wypowiedziom zacząłem znacznie rozsądniej podchodzić do kwestii używek.

Cały wywiad jest poświęcony używkom, ale najbardziej lubię z niego ten cytat:

Moja przyjaciółka za każdym razem, kiedy przyjeżdża ze Stanów Zjednoczonych do Poznania, śmieje się, że nie może jeździć polskimi pociągami, bo wszyscy w nich opowiadają jej historie swojego życia, a w USA taka usługa kosztuje 400 dolarów. Zapominamy wciąż, że od wysłuchiwania problemów są specjaliści, ale wizyty u nich są nadal traktowane jak stygmat.

Psst! Psst! Dołącz też do obserwujących bloga na facebooku lub instagramie.