– Jak mogę ocalić ten związek?

Od tego pytania zaczęły się jedne z najbardziej poruszających konsultacji indywidualnych jakich udzielałem. To pytanie zadał mężczyzna – niewiele przed czterdziestką, jedno dziecko, ogarnięte życie i związek, który już sypał się jak wieżowce w filmach katastroficznych.

Nie stało się to z dnia na dzień. Po prostu on to ignorował. Widział, że się o siebie odsuwają, że częściej się kłócą i mniej ich łączy, ale myślał, że to chwilowe. Otrzeźwiał dopiero kiedy między nimi pojawił się temat rozwodu, a do niego dotarło, że może stracić naprawdę wartościową osobę. Nie wiedział jednak jak to naprawić, jak pokazać jej, że on może się zmienić i że poważnie podchodzi do tego związku.

Czuł bezsilność i strach. Wiedział, że gdyby tylko zajął się tym wcześniej, to teraz nie stałby pod ścianą.

Dlaczego więc czekałeś z tym tak długo? – zapytałem.

– Bo myślałem, że mam jeszcze czas.

 

Dwie prawdy o ludziach

Widzisz, nauczyłem się o ludziach sporo rzeczy, ale dzisiaj powiem ci o dwóch.

Pierwsza to ta, że sceny z filmów akcji, w którym rozbraja się bombę na sekundę przed wybuchem są całkowicie zgodne z ludzką naturą.

Co prawda tam wynika to z tego, że dopiero wtedy bohaterowi udaje się dotrzeć do bomby, ale jestem pewny, że gdyby w realnym życiu dać ludziom pięć lat na rozbrojenie bomby, to większość ludzi siadłaby do tego w panice, na pięć minut przed wybuchem.

Druga to ta, że ludzie nie lubią profilaktyki.

Nieważne z jaką prowizorką mają do czynienia i na ilu trytytkach się ona trzyma, to nie będą jej ruszać, dopóki się nie pogorszy.

Będą latami wieść mdłe, byle jakie życie i sięgną po więcej dopiero, kiedy zmusi ich do tego sytuacja.

Ludzie wolą usuwać ból, niż dbać o to, żeby się nie rozchorować i to dlatego w aptekach lepiej sprzedają się tabletki przeciwbólowe, niż witaminy.

Właśnie o tym myślałem, kiedy wpadłem na coś nowego.

 

Mój nowy projekt

Po tamtych konsultacjach zastanawiałem się w jaki sposób mogę wnieść możliwie największą wartość w czyjeś związki.

Jak wiecie, dla par już mam książkę „Życie we dwoje”, którą polecam każdemu z czystym sumieniem. Zwyczajnie nie widzę możliwości, że jest osoba w związku, która nie wyniesie z tej książki dużo wartości.

Problem w tym, że jestem już na tyle stary, żeby mieć widoczne siwe włosy, cenić sobie dobry sen i wiedzieć, że zanim ludzie zajmą się na poważnie swoim związkiem, to często muszą być już o krok od bolesnego rozstania. Niestety wtedy związek jest już dużo trudniejszy do poukładania. Nie wiadomo w co włożyć ręce, żeby całkiem go nie zniszczyć, a nawet drobne błędy mogą doprowadzić do jego końca.

Wtedy postanowiłem nagrać kurs zawierający precyzyjną instrukcję i strategie radzenia sobie w sytuacji, kiedy związek, którego nie chcesz stracić, już wisi na włosku.

Będzie to nieoceniona pomoc dla każdej osoby, która stanęła przed wizją końca swojej relacji i dla wszystkich ludzi, którzy widzą sygnały, że ich związek jest już w złej kondycji, ale nie wiedzą jak go poprawić.

W ten sposób jedne konsultacje sprawiły, że w moim grafiku znalazła się kolejna pozycja – praca nad kursem o tym, jak zawrócić związek z nad przepaści (a pamiętajmy, że wciąż pracuję wraz z Michałem Trędowskim nad kursem dotyczącym finansów dla par).

Wiem jak palącym tematem jest potrzeba naprawienia związku (i jak niewiele jest konkretnej wiedzy na ten temat), więc możliwe, że ten kurs ukaże się jeszcze w tym roku. Ale jeszcze nie obiecuję.

Psst! Psst! Dołącz też do obserwujących bloga na facebooku lub instagramie.