Czy jesteśmy sami we wszechświecie? Jaki jest sens życia? Dlaczego kobiety malując rzęsy jednocześnie otwierają usta?
Umówmy się, to ważne pytania, ale kiedy czujesz, że utknąłeś, straciłeś pracę, przeżywasz ból rozstania albo zwyczajnie czujesz się jak gówno, to odpowiedzi na nie nic ci nie dadzą. Nie sprawią, że ruszysz z kopyta. Nie dostrzeżesz dzięki nim niuansów twojej sytuacji, nie nabierzesz do niej dystansu ani zdecydujesz jaki następny krok zrobić.
Tymczasem każdy dobry specjalista powie ci, że nie da ci dobrych odpowiedzi, ale sprawi, że zadasz sobie lepsze pytania.
Te, które znajdziesz poniżej są najlepsze z najlepszych.
#1
Co działa?
Kiedy Agnieszka Osiecka była młoda, to zrobiła to co robią zwykle nastolatki – szalenie się zakochała. Miłość jednak nie należała do spełnionych więc postanowiła popełnić samobójstwo (kimkolwiek jesteś, nie bierz z niej przykładu!). Odkręciła gaz i zaczęła żegnać się z życiem. W tym momencie jej mama zawołała:
– Agusiu, zupa na stole.
– Ale jaka? – wyjęczała Osiecka umierającym głosem syreny.
– Pomidorowa – odpowiedział jej głos z kuchni.
Osiecka chwilę się zastanowiła i postanowiła, że przed śmiercią może jeszcze zjeść ostatni posiłek. Podsumowała to następująco: „I jakoś mnie ta zupa na tyle wzmocniła, że do tej pory żyję.”
Ta historia dowodzi nie tylko tego, że zupa pomidorowa ratuje życie równie skutecznie, co bernardyn z beczułką brandy, ale też tego, że kiedy jest źle, nasze spojrzenie się zawęża. Widzimy tylko to, co nie wyszło. Przestajemy dostrzegać barwy inne niż szare i czarne. Przytłoczeni negatywami mówimy sobie: „Wszystko jest do dupy!”.
Tylko że to rzadko prawda. Tak się teraz wydaje, ale sytuacja właściwie nigdy nie jest ani tak zła, ani tak dobra jak ją oceniasz na pierwszy rzut oka. Nawet jeśli tracisz coś ogromnie ważnego i czujesz jakby teraz w twoim życiu była wyrwa, to żeby ją załatać musisz zadać sobie pytanie o to, co działa. Dzięki temu zobaczysz, że na świecie wciąż są ludzie, których obchodzi twój los, przyszłe dni, nowe doświadczenia. No i jest jeszcze pomidorowa.
#2
Za co jestem odpowiedzialny?
Wiele osób jest totalnie do bani w braniu odpowiedzialności.
Z jednej strony są osoby, które zrzucają z siebie jakąkolwiek odpowiedzialność. Do tej kategorii należy gość, który mówi: „To nie moja wina, że zdradziłem żonę. Tak po prostu wyszło”, przedsiębiorcy, którym nie wychodzi biznes przez rząd i konkurencję oraz ludzie, którzy notorycznie winę za swoje spóźnienia zrzucają na komunikację miejską, a nie na to, że powinni wyjść z domu 10 minut wcześniej.
Z drugiej strony są osoby, które dają sobie wcisnąć odpowiedzialność za to, na co nie mają wpływu i za rzeczy, które nie leżą w zakresie ich kompetencji. To na przykład osoby, które dały sobie wmówić, że powinni realizować aspiracje swoich rodziców albo że ponoszą odpowiedzialność za ich emocje. To także ludzie, którzy w związku obok bycia partnerem/partnerką odgrywają także dla tej osoby role rodziców, terapeutów i trenerów motywacyjnych.
W jakimś sensie wszyscy łapiemy się do którejś z tych grup, ale im lepiej widzisz, co możesz zrobić, co do ciebie należy i co leży w kompetencji innych, tym lepiej funkcjonujesz. Dopóki tego nie robisz dajesz się obciążać problemami innych ludzi, które ciągniesz ze sobą jak kamienie. Albo przeciwnie – nie bierzesz na siebie nic, nie czujesz, że cokolwiek od ciebie zależy i tylko przetaczasz się przez kolejne dni jak te targane wiatrem kulki z pustych miasteczek na Dzikim Zachodzie.
Obie postawy nie działają.
#3
Jakie są fakty?
Moja znajoma należała do osób rozdygotanych jak dobrze schłodzona galaretka, a w obliczu problemów jej myśli rozrastały się bujnie i gwałtownie jak chwasty.
Jak szukała pracy, to po odrzuceniu na którymś etapie rekrutacji zaczynała mówić: „Olaboga! Jestem beznadziejna. Nie umiem nic, co by miało znaczenie na rynku pracy. Nikt mnie nigdy nie zatrudni!”
Kiedy spotykała się z facetem, to chętnie zgadzała się, żeby pojechał spotkać się ze znajomymi, którzy rozjechali się po Polsce. Jednak kiedy tylko go nie było, zaczynała siebie pytać: „Co on z nimi robi? Może podrywają jakieś laski?”. Szybko dochodziła do wniosku, że być może ją zdradza, że na pewno nie jest dla niego ważna i na 100 procent jej nie kocha! I jakoś nie miało wtedy dla niej znaczenia jaki był dla niej czuły i wyrozumiały, że zawsze mogła na niego liczyć, ani to, że kiedy ostatnio na mieście obtarły ją szpilki, to uparł się, żeby wziąć ją na barana i zanieść ze śmiechem do mieszkania.
Jej myśli, to w obu przypadkach nie były fakty. To były kipiące w niej emocje, lęki, opinie i wewnętrzne osądy, którym pozwalała się rozrastać jak trującym pnączom. Fakty w tych sytuacjach były proste: „Nie pasowałam do tej jednej pracy” i „Mój chłopak spotkał się z przyjaciółmi”.
Nie zawsze są one tak proste i neutralne. Czasem są brutalnie szczere, ale trzymanie się faktów sprawia, że wiesz na czym stoisz i co możesz zmienić.
#4
Co mogę zrobić?
Będąc dzieckiem marzyło mi się, żeby zajmować się malarstwem. Całymi dniami rysowałem i malowałem. Sklejałem po dwanaście kartek A4, żeby namalować pejzaż. Nauczycielki się tym zachwycały. Jednak po zmianie szkoły nikt już tego nie doceniał, więc któregoś dnia sięgnąłem po kredki nie wiedząc, że robię to po raz ostatni.
Kończąc liceum chciałem dostać się do szkoły oficerskiej, ale przekreśliła mnie wada wzroku.
Podczas studiów prawniczych chciałem rozpocząć pracę w międzynarodowej firmie prawniczej sądząc że będę jak Harvey Specter z „Suits”. Przeszedłem wszystkie etapy poza oceną charakteru. Okazało się, że jestem trochę zbyt buntowniczy, za mało pokorny i zadzieram nosa. Przede mną zatrzasnęły się kolejne drzwi.
Prawdę mówiąc, gdybym chciał, mógłbym wpatrywać się wyłącznie w zatrzaśnięte drzwi. Robi to wiele osób. Może nawet jesteś jedną z nich. Jeśli tak jest, to muszę powiedzieć ci jedno – to marny sposób na życie. Znacznie lepiej zastanowić się co możesz robić, bo liczba drzwi, które jeszcze możesz otworzyć jest zdecydowanie większa niż tych, które już są zamknięte.
#5
Jak mogę to osiągnąć?
Ludzie mają tendencję do myślenia o tym, czego nie mogą zrobić. Potrafią całymi dniami mówić dlaczego się do czegoś nie nadają, tłumaczyć jakie przewagi mieli inni i podważać swoje kompetencje. Jednak za rzadko pytają jak mogą zrealizować swoje pomysły.
Nie będę ci mówił, że możesz wszystko, bo nie mam pojęcia co możesz. Ale wiesz co? Ty też tego nie wiesz dopóki nie zaczniesz tego sprawdzać.
Temu służy pytanie: „Jak mogę to osiągnąć?”. To pytanie jest niepozorne, ale stoi ono za każdym szalonym, brawurowym i nieszablonowym planem, który ktoś wykonał. Kiedy zaczynasz je zadawać, jednocześnie kończysz z narzekaniem. Zamiast tego szukasz zasobów, rozbijasz wielki cel na mniejsze kroki. Poznajesz ludzi, którzy mogą ci pomóc. Zbierasz te wszystkie kamyki, z których możesz zbudować dzieło życia. Nie wiadomo czy je zbudujesz, ale dzięki temu dostajesz coś bardzo ważnego – szansę.
#6
Czego mogę się z tego nauczyć?
Mówią, że wszystko, co ci się przydarza jest potrzebne. Dotyczy to zarówno momentów dobrych, jak i złych, bo mają w sobie cel, którego jeszcze się nie dostrzega.
Jeśli o mnie chodzi, to niekoniecznie uważam, że potrzebowałem tego, żeby we Lwowie kieszonkowcy ukradli mi pieniądze i telefon. Właściwie, mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że akurat wtedy potrzebowałem siku. I snu, ale najpierw jednak siku.
Nie potrzebowałem też tracić pieniędzy na projekty biznesowe, które mi nie wyszły i czasu na te, na które zabrakło mi energii.
Nie potrzebowałem zbłaźnić się przed dziewczyną, która mi się skrycie podobała w liceum. W sumie to mogła mi się dalej skrycie podobać, bo tylko najadłem się wstydu.
Takie doświadczenia wydają się mało przydatne, ale to dzięki nim jestem w jakimś stopniu sobą. To one pchnęły mnie do zmian.
Dlatego moja rada jest następująca – skoro już do nich doszło, to nie skupiaj się na swoich emocjach, bo niekoniecznie są one prawdziwe, ani nie patrz stale wstecz analizując co się stało. Zastanów się lepiej czego możesz się z nich nauczyć. Co możesz zrobić, żeby twój następny projekt był lepszy? Jakich błędów dało się uniknąć w twoim związku, dzięki czemu nie zacząłby się on staczać jak po rampie? Jeśli przysłowiowe mleko się rozlało, to co możesz zrobić, żeby następnym razem zostało w szklance?
Często to jest trudne, ale dzięki temu wchodzisz na nowe drogi, które prowadzą do lepszej rzeczywistości.
I nieważne, że te pierwsze stawiane na nowych drogach kroki są chwiejne i niezdarne. Jak zaczniesz iść, szybko nabierzesz pewności.
Piona!