Człowiek zazwyczaj żyje około 80 lat. To mniej niż 30 000 dni, z których 60% jest z góry zmarnowane.
30% życia przypada na okres, kiedy jest się dzieckiem i nastolatkiem. Spędza się czas przyjemnie, ale nie ma się za grosz samodzielności. Ma się za to skłonność do podejmowania niemądrych decyzji.
Ostatnia 30% życia, to jeszcze smutniejszy czas, bo wtedy jest się starym, pomarszczonym staruszkiem, który krąży od okna do okna wypatrując wnuków albo czatuje na pochylających się nad grobem znajomych, żeby porozmawiać z nimi o ludziach, którzy pochylili się nad grobem już za bardzo.
W praktyce mamy więc do dyspozycji środkowe 30% życia, które jako jedyne możemy wykorzystać całkowicie świadomie i w wymyślony przez siebie sposób.
Trzy ważne rzeczy
W tym kontekście są tylko trzy rzeczy, których potrzebujesz.
Po pierwsze, wiedzieć, czego chcesz.
Po drugie, wiedzieć, czego nie chcesz.
Po trzecie, wiedzieć o co warto się starać.
Ten trzeci punkt jest kluczowy, bo zwykle staramy, się o rzeczy, o które nie trzeba się szczególnie starać.
Zawsze znajdziecie czas i siły żeby znaleźć średnią pracę, kupić na kredyt samochód, chodzić do kościoła i od czasu do czasu zaszaleć jadąc na tydzień do Grecji – stopem żeby taniej i śpiąc na kempingach. Dzięki temu wszystkiemu będziecie mogli patrzeć co wieczór w lustro i wmawiać sobie, że żona może zdradza, praca frustrująca, a trawnik nie tak zielony jak u sąsiadów, ale i tak jest świetnie, bo przynajmniej nie trzeba spać w kartonie po lodówce.
To jest przeciętność i przeciętność ma to do siebie, że jest łatwa i nigdzie nie ucieka.
Z drugiej strony są rzeczy, które można mieć tylko tu i teraz, bo inaczej szansa ich osiągnięcia odjedzie jak tramwaj.
Trzeba się pospieszyć, żeby już całkiem nie umarła dziewczynka, która chciała zostać świetną tancerką. Warto pomóc temu wewnętrznemu chłopcu, który chce brać udział w rajdach. Trzeba ocalić swój głód zobaczenia wszystkiego, o czym czytało się w książkach.
Czasu nie ma dużo, bo wszystko to trzeba zrobić, zanim marzenia zostaną wyrzucone na śmietnik jak szkodliwy zabobon i zanim zacznie się mówić: „Dzień Dobry. Jestem swoim Volvo i swoją pracą, trzema garniturami i pralnią chemiczną, z której korzystam. Jestem też tym modnym zegarkiem, kartą kredytową i monetami brzęczącymi w kieszeni.”
Weź kredki
Spójrz na grafikę poniżej. Przedstawia ona 4680 tygodni. To całe twoje życie. Mało spektakularne prawda? (PS. Na blogu Wait but Why znajdziesz świetne wizualizacje z użyciem tej grafiki).
Teraz zamaluj tygodnie, które masz za sobą. Jeśli masz trzydzieści lat, to zamaluj pierwszych trzydzieści rzędów.
Już? To teraz oblicz średnią wieku swoich wszystkich dziadków. Przyjmij, że taki wiek prawdopodobnie osiągniesz. Bez względu na to, czy wyszło ci 60, 70 czy 85 lat, wykreśl wszystkie tygodnie powyżej.
A teraz popatrz na to, co zostało i zdecyduj, co spektakularnego chcesz z tym zrobić.
Kiedy sam niedawno byłem w tym punkcie stwierdziłem, że chcę zatrudniać tysiące, zarabiać miliony i żyć jak gwiazda rocka.
Wciąż tam celuję. Nie wiem czy tam dotrę, ale wiem, że jak nie spróbuję, to zabiję wszystko co mogło się zdarzyć. Nie podejmując ryzyka, już zawsze będę żyć tym, CO MOGŁO się zdarzyć. Nie dowiesz się jednak na co cię stać.
Najśmieszniejsze jest to, że w takim postępowaniu, tak naprawdę nie ma żadnego ryzyka. Ono jest tylko pozorne, bo można stracić wszystko, ale nic nie traci się na zawsze. Pieniądze można znów zarobić, kupić nowe mieszkanie, znaleźć nowych przyjaciół, odbudować dom, wytyczyć kolejną, już lepszą ścieżkę…
Dlatego posiedź chwilę nad tą kartką z 4680 tygodniami i zastanów się, co wielkiego chcesz zrobić, bez rozważania czy ci się to uda.
Lepiej zaryzykować i przegrać, niż nie próbować. Na bylejakość zawsze znajdziesz czas. Na wielkość nie.