Lubię czytać komentarze. Jeden z moich ulubionych padł pod tekstem „Życie jest proste. To ty je sobie komplikujesz” i brzmi następująco:

To co piszesz to kalkulacja, milosc nie bylaby miloscia gdybysmy wybierali komu otworzymy drzwi, przeciez nie zamowisz sobie slonca na urlop nie? masz do wyboru bogata, nudna dziewczyne i taka, ktora ma mase problemow, ale na widok ktorej miekna ci nogi i dogadujesz sie bez slow, ktora wybierzesz?

Nie miałem wątpliwości co odpisać. Odpisałem krótko:

– Żadnej z nich.

.

Nieuchronność kompromisów?

Może to mój legendarny upór, ale naprawdę nie widzę sensu w dokonywaniu wyborów pomiędzy dwiema słabymi opcjami.

Czytając tamten komentarz pomyślałem sobie, że mógłbym zaproponować inne, równie ciekawe, alternatywy.

Wolisz nie mieć lewej ręki czy żyć bez prawej nogi?

Wolisz, żeby twoje 1000 zł zabrał ci bezprawnie fiskus czy dres na ulicy?

Wolisz, żeby rozwiodła się z tobą żona, czy wpaść pod TIRa?

Nie wiem jak ty, ale ja w takich chwilach myślę tylko jedno: „Nie chcę wybierać”. Nie mówię o tym, żeby pośmiać się z czyjegoś komentarza. Nic nie wiem o tej osobie i jakby była okazja, to pewnie wypiłbym z nią kraftowe piwo, obficie zagryzając je jarmużem. W końcu ktoś musi wyrabiać te 100% męskości, ale funkcjonuję już na tyle długo, żeby zauważyć, że przekonanie o byciu skazanym na kompromisy, jest powszechne.

Najpierw rodzimy się w rodzinach, które bardzo rzadko są idealne, a zamiast tego chowają w szafach rozmaite trupy. Później latami obserwujemy, jak ludzie dookoła nas, gestem dobrego odźwiernego otwierają drzwi dla różnego rodzaju trefnych wyborów. Bywa też tak, że tak mocno nie wierzymy w siebie, że celujemy w same karłowate osiągnięcia. Ostatecznie, zaczyna się wydawać, że jest to całkowicie naturalne.

Nawet jeśli nie jest.

Mi to przypomina te zagadki służące prezentacji myślenia „outside the box”, na które nie znajdujesz rozwiązania, ale jak tylko ktoś już ci je pokaże, to wydaje się oczywiste. Pamiętam jak kiedyś w telewizji śniadaniowej (pół dnia szukałem nagrania, ale niestety nie udało mi się go znaleźć) jeden z ekspertów przyniósł takie małe, skaczące, plastikowe żabki. Pokazał jak taka żabka działa, po czym postawił pojemnik i mówi do drugiego gościa:
– My tu porozmawiamy, a ty możesz wprowadzić te wszystkie żabki do pojemnika.
Po kilku minutach pyta go, jak mu idzie, a tamten wciąż „klika” żabki. Na co ekspert zgarnia resztę ze stołu i wrzuca je do pudełka.
Widząc to, wszyscy zaczynają się śmiać, ale każdy rozumie, że ten drugi gość nie usiłował sprawić, żeby żabki wskoczyły do pojemnika, bo nie umiał ich wrzucić. Robił to, bo myślał, że tak należy, a to zaskakująco częsta przypadłość.

Ja jednak odkąd pamiętam, zawsze wolałem osoby, które mając przed sobą labirynt z kartonu, zamiast krążyć po nim zgodnie z zaznaczonymi strzałkami, po prostu rozpierdalały ściany. Przede wszystkim dlatego, że wierzyłem w to, że dobre życie to takie, w którym nie trzeba wybierać. Wiem, może to brzmieć nietypowo, ale jak się nad tym zastanowisz, to dojdziesz do wniosku, że celem nie jest żonglowanie między większym i mniejszym złem, ale zwiększanie swoich możliwości na tyle, żeby nie było konieczne wybieranie. To uciążliwe zastanawianie się czy kupić chleb czy leki. Czy być z kimś, kto cię nie szanuje czy raczej z kimś, kto jest obsesyjnie zazdrosny. Czy zapracowywać się, czy też żyć, ale nie mieć żadnych osiągnięć.

Czy naprawdę nie ma trzeciej drogi? Cóż, nie ma osoby, która odpowie z góry na to pytanie, ale jedno jest pewne – zawsze warto sprawdzić, czy jest inna odpowiedź, niż z góry założone: „Nie da się”.

.

Zanim zgodzisz się na bylejakość

Każdy, do kogo obowiązków należy szukanie kreatywnych rozwiązań wie, że istnieją rozwiązania łatwe, szybkie i nudne oraz mniej dostępne i wymagające zaangażowania. Te pierwsze wyrzucasz siebie z prędkością karabinu maszynowego. Na te drugie wpadasz dopiero wtedy, kiedy opróżnisz „magazynek”, a twój palec zdrętwieje od naciskania spustu. Zwykle dopiero wtedy możesz zbudować coś niezwykłego.

To dlatego tak ważne jest zadawanie sobie pytań, które wybijają nas z naszych kolein.

– Co byś robił gdybyś się nie bał albo gdyby pieniądze nie były problemem?

– Jak byś działał gdyby twoim celem nie była średnia krajowa, ale jej stukrotność?

– Co by się stało, gdybyś miał pół roku na zrobienie tego, co odkładasz od lat?

– Co osiągniesz, jeśli zrobisz wszystko na odwrót?

Dopiero kiedy pokażesz środkowy palec konwenansom i standardowym rozwiązaniom, masz szansę na coś pięknego. Tylko i aż szansę. Niewykluczone, że wciąż pozostanie ci tylko bylejakość, ale zanim się na nią zgodzisz, warto sprawdzić, czy możesz dostać więcej. Wiesz dlaczego? Wbrew pozorom powód jest prosty. Naukowcy zbadali, że sokół wędrowny może lecieć z prędkością 389 km/h. Niektóre ptaki potrafią spędzić trzy lata w nieprzerwanym locie. Rekin polarny może żyć blisko 400 lat, a słonie mogą zjadać 200 kilogramów liści dziennie, popijając je niemal 200 litrami wody.

Nie zbadali jednak na co cię stać. To ostatnie możesz sprawdzić tylko ty i nic tego nie zmieni.

.


Tekst jest częścią serii #kluczoweprzekonania, w której dotychczas ukazały się artykuły:

Informacje o cyklu znajdziesz w tym wpisie. a kolejny odcinek pojawi się na blogu w niedzielę 21 czerwca 2020 roku, o godzinie 18.45.

.

Psst! Psst! Dołącz też do obserwujących bloga na facebooku lub instagramie.