Rozpisałem się, więc dla porządku oznajmiam, że tekst składa się z czterech części: Ile dla mnie znaczy statuetka dla Najlepszego Bloga w kategorii Lifestyle?, 5 wniosków z ostatnich lat blogowania, Długa lista podziękowań i Materiały z Gali.
Ile dla mnie znaczy statuetka dla Najlepszego Bloga w kategorii Lifestyle?
Lubię odtwarzać w swojej głowie moją historię. Wspominam, gdzie byłem, dłużej zatrzymuję się przy krokach milowych i na koniec widzę miejsce, gdzie dopiero będę. Pewnie zaliczając po drodze więcej porażek niż bym chciał, ale też wiedząc, że tam się znajdę.
Wciąż widzę powycinane kadry z życia bloga. Zakładanie Volantification na blogspocie w gorący czerwcowy dzień. Bycie dumnym z 45 czytelników dziennie. Stwierdzenie z zaskoczeniem, że mam aż dwie czytelniczki. Pierwsza setka lajków na fanpejdżu po 10 miesiącach istnienia bloga. Pierwszy tekst, który miał ponad 100 lajków. Przekroczenie liczby 10 000 czytelników. Wydanie Piątego poziomu, który pomógł poprawić jakość swojego życia tysiącom osób. Kolejne sukcesy aż po znalezienie się na głównych stronach największych portali. Pakowanie i wysyłka Sexcatchera, co samo w sobie było dla mnie dużym wyzwaniem logistycznym. Dołączenie do blogowych stutysięczników z mocnymi perspektywami na 200 000 UU w tym roku. Obrazy te w oczywisty sposób wieńczy otrzymanie od Doroty Gardias statuetki dla Najlepszego Bloga 2014 r. w kategorii Lifestyle w najważniejszym konkursie blogerskim w Polsce.
To wyjątkowy moment, ale nie ze względu na nagrody, ewentualny wzrost oglądalności, wywiady czy propozycje komercyjne, bo to jest z mojej perspektywy drugorzędne, bo żadna z tych rzeczy nie jest dla mnie nowa, oferty współpracy otrzymuję od dawna i niektóre mam ujęte w swoim grafiku, a co do zasięgu, to nauczyłem się, że liczby i tak same przyjdą z czasem, jeśli idzie się w jednym kierunku. To co się dla mnie liczy to przede wszystkim potężne potwierdzenie z zewnątrz, że to co robię jest dobre i wartościowe, a chociaż w moim życiu od początku istnienia bloga zmieniło się już chyba wszystko, to nie zmieniło się jedno – mówienie, że: „Życie jest proste” i „Zawsze możesz więcej”.
Czy nie wiedziałem wcześniej tego, że to działa? Wiedziałem. Ale jest duża, przede wszystkim psychiczna, różnica między byciem wspieranym przez swoją społeczność, a usłyszeniem tego od całkowicie innej osoby.
Po Gali rozmawiałem z Kamilem Newczyńskim, a biorąc pod uwagę podobieństwo naszych blogów, obaj stwierdziliśmy, że to jest olbrzymi sukces, bo tematyka i forma Volantification nie należy do bezpiecznych medialnie, mimo że od lat opowiadam tą samą historię, a każdego dnia słucha jej więcej osób.
Z tego powodu ta szklana, pięciokilogramowa statuetka, na którą zerkam pisząc tekst, jest dla mnie przede wszystkim brakującym dotychczas elementem układanki i dużym zobowiązaniem, żeby trzymać się swoich planów, rozwijać się na innych polach i poprawiać jakość wszystkich materiałów, które robię. Z pewnością też energia jakiej dostarczyła mi ta wygrana pozwoli mi na wykonanie na lepszym poziomie projektów, które mam zaplanowane na najbliższe trzy lata, a to oznacza, że dużo się tutaj zmieni – na lepsze :)
5 wniosków z ostatnich lat blogowania
Ostatnie dni sprawiły, że postanowiłem podsumować to, czego się nauczyłem blogując, a zwłaszcza te elementy, które sprawdzają się w każdej dziedzinie.
1. Zawsze działa efekt kuli śnieżnej.
Mały sukces generuje większy sukces, a ten większy sukces jeszcze większy sukces. Bardzo rzadko zdarza się tak, żeby małe osiągnięcie wygenerowało natychmiast wielką karierę. To zasada, która sprawdza się zawsze i jednocześnie główny argument za tym, żeby dążyć do tego, żeby swoje plany przenosić z kolumny „Do zrobienia” do kolumny „Wykonane”. Obecnie statystki z ostatnich 30 dni są znacznie wyższe niż statystki bloga przez cały 2011 i 2012 rok, ale też nie byłyby możliwe gdyby nie drobne sukcesy zaliczane w tamtych latach.
2. Warto porównywać się z innymi, ale jeszcze bardziej warto porównywać się ze starszą wersją siebie.
Wiecie, gdybym wiedział ile pracy (przyjemnej, ale jednak pracy) będzie kosztowało znalezienie się w tym punkcie albo gdybym wpadł na porównywanie się ze wzrostami notowanymi przez jakiegoś „dużego” blogera to pewnie bym się załamał. Całe szczęście zawsze porównywałem „dzisiaj” z „wczoraj” i byłem z siebie dumny.
3. Trendy trendami, ale czego chcesz Ty?
Zawsze ktoś stoi za powstającym trendem i nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś to ty był tą osobą. Henry Ford powiedział, że czas poświęcony na rywalizację z konkurencją to czas stracony. Ja bym to nawet uogólnił na jakiekolwiek podążanie za trendami (ze zdrowym rozsądkiem oczywiście), bo procentuje nie tyle wstrzelenie się w aktualny nurt, co przede wszystkim konsekwencja i dawanie wysokiej jakości.
4. Dopóki przeważa rachunek zysków jest dobrze.
Kiedy byłem w liceum mieliśmy spotkanie z rektorem jednej z wyższych szkół specjalizującej się w szeroko rozumianej innowacyjności. Zaczął wystąpienie od słów:
– W publikowanych raportach dotyczących bezrobocia są zawsze dane dotyczące ilości nowych miejsc pracy i ilości tych, które ubyły. Istotne jest tylko to, czy pierwsza liczba jest większa od tej drugiej.
To samo dotyczy każdej innej czynności. Owszem, hejty bolą, ale dopóki nie przeważają to wszystko jest w porządku. Osobiście bardziej boli mnie fakt, że wiele wartościowych osób rezygnuje ze swoich planów przez strach przed negatywnymi opiniami innych.
5. Nikt nie jest self-made manem.
Pod ostatnim tekstem ktoś zasugerował mi, że pisząc o pieniądzach tak jakby się wstydzę. Najpierw zaprzeczyłem, ale obecnie uważam, że coś w tym jest. Przede wszystkim dlatego, że znam swoje miejsce w szeregu. Jestem świadomy tego, co wynika z mojej pracy, a tego co zrobiły dla mnie inne osoby, nawet jeśli robiły to jednocześnie realizując swoje cele. Lista osób, którym jestem winny podziękowania ciągnie się i ciągnie, a ja jestem bardziej dumny mając takie osoby wokół siebie, niż mając możliwość powiedzenia: „To wszystko moja zasługa”. Może nakarmiłoby to moje ego, ale nie byłaby to prawda, bo to przede wszystkim nasze relacje z innymi osobami przekładają się na nasze osiągnięcia.
Długa lista podziękowań
Z góry przepraszam jeśli kogoś pominę, ale proszę to zrzucić na moje wciąż trwające podekscytowanie.
Korzystając z tak wyjątkowej okazji chcę podziękować:
1. Dorocie Gardias za zdecydowanie, że Volantification zasłużyło na nagrodę w swojej kategorii. Jestem za to bardziej wdzięczny niż jestem to w stanie wyrazić. Jest to dla mnie olbrzymie wyróżnienie dostarczające motywacji do dalszej pracy i z pewnością będzie to jednym z najważniejszych dla mnie wydarzeń tego roku. Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze spotkać w innych okolicznościach.
2. Organizatorom Gali Blog Roku za przygotowanie jej na tak wysokim poziomie.
3. Wam wszystkim za rozwój tego bloga. W rzeczywistości jest to wspólna nagroda nas wszystkich, bo nie tylko wysłaliście swoje głosy (biorąc pod uwagę ilość wszystkich oddanych głosów blog znalazł się na 7 miejscu z 2700 zgłoszonych blogów), ale również wpływaliście na umieszczane na stronie materiały poprzez swoje komentarze, udostępnienia i polecenia. Na szczególne podziękowania zasługują osoby, które były ze mną od początku lub niemal od początku i chociaż nie znamy się osobiście, to wciąż pamiętam osoby, które jako pierwsze lajkowały teksty, kupiły książki i wciąż mnie wspierają. Nie wymienię was z nazwiska tylko dlatego, że nie wiem czy sobie tego życzycie. Niech nikt z was nie krępuje się, żeby podejść i przybić mi piątkę, zwłaszcza, że wszyscy zgodnie potwierdzają – na żywo jestem 10 razy bardziej miły niż na blogu.
4. Nieistniejącemu już forum Place For You, bo to w poleceniach tych kilkudziesięciu osób (a prywatnie moich przyjaciół) ma swoje źródło Volantification. Prawdopodobnie też większość z was jest znajomym, znajomego znajomego jednej z tych kilkudziesięciu osób. True story.
5. Feniksowi za niezwykle skuteczny mentoring i wszechstronne rady. Jego obecność w moim życiu trwająca już pięć lat z pewnością na mnie wpłynęła i bez niej byłbym innym człowiekiem.
6. Magdzie Stępień z tattwa.pl i Asi Pachli z wyrwanezkontekstu.pl, bo chociaż o tym nie wiedziałyście, to od waszych udostępnień zaczął się galopujący rozrost bloga. Nie wyobrażam sobie, co musiałoby się stać, żebym przestał was kochać. Tylko je czytać, bo blogi wspaniałe!
7. Kamilowi Newczyńskiemu z socialtalk.pl, który nie tylko jest moim mentalnym bliźniakiem, ale też doceniał i promował Volantification zanim się poznaliśmy.
8. Arturowi Jabłońskiemu z jeszczejedenblog.pl, Kubie i Ani Zając z fashionable.com.pl, Marysi i Kubie Pasek z oczekując.pl, Kasi Kowalskiej z zapętlone.pl, Malwinie Pająk z malvina-pe.pl oraz Edwinowi Zasadzie z zabijgrubasa.pl za kibicowanie mi podczas konkursu i poza nim.
9. Judycie z zudit.pl i Małgosi z ladyofthehouse.pl za prawdziwie sportową postawę podczas całego konkursu. Obie mają wspaniałe blogi i gdybym z nimi przegrał to wcale bym się nie zdziwił. Trzymam kciuki za wszystko, co robicie!
10. Wszystkim laureatom tegorocznego konkursu, bo prowadzicie wspaniałe blogi. Pełna lista jest dostępna tutaj: http://www.blogroku.pl/
11. Każdemu influencerowi, który linkował do moich tekstów, w tym Maćkowi Budzichowi z mediafun.pl, który pewnie nawet o tym nie pamięta, ale polecił kiedyś mojego darmowego e-booka, czym chyba podwoił mi zasięg bloga, Matyldzie Kozakiewicz z segritta.pl, Jankowi Favre z stayfly.pl czy Maćkowi Trojanowiczowi z troyann.pl. Nie uda mi się wymienić was wszystkich, ale każdemu dziękuję równie mocno.
12. Przyjaciołom i znajomym za to, że zawsze przy mnie byli.
13. Każdej osobie, która chociaż nieświadomie sprawiła, że stałem się bardziej sobą.
Materiały z Gali
Zanim dzięki uprzejmości Kotkowicz.pl i Onet wrzucę wybrane zdjęcia z Gali to tutaj można obejrzeć jak się ślicznie zestresowałem odbierając nagrodę (KLIK, szukać od 3 minuty).
Tak było przedwczoraj, a od następnego wpisu wracamy już do codzienności.