Odpowiedź: To, co robiłem. Tylko że tym razem dużo bardziej świadomie.

Lubię pisać teksty dla osób u progu kariery zawodowej. To czas kiedy życie jest jeszcze bardzo plastyczne. Można je lepić jak ludziki z plasteliny. Jeśli podejmie się dobre decyzje to będą one procentować przez lata.

Mniej zabawne jest to, że duża część osób wybierze źle. W młodości funkcjonuje się pod presją: „Bądź dorosły!” zmiksowaną z jej siostrą: „Żyj pełnią życia, bo młodości nie odzyskasz”. Sprzyja to chodzeniu na skróty i wybieraniu nieodpowiednich priorytetów: skupiania się na tym, co inni myślą, na konsumpcji albo zbyt szybkim dążeniu do dorosłości, chociaż lepiej sprawdza się coś innego…

Najpierw doświadczenie później decyzje

Jeśli uważnie słuchałoby się „dojrzałych” rad, to można byłoby nabrać przekonania, że najważniejsze co może być to:
– znalezienie stałej pracy
– zamieszkanie z osobą przeciwnej płci
– kupienie mieszkania

Idealnie byłoby skończyć szósty rok życia i już wtedy wiedzieć: „Tak, będę lekarzem/pianistą/programistą”. Tylko, że to się praktycznie nie zdarza. Większość osób (do których ja też należałem) nie wie co lubi, w czym są dobrzy i w jakim kierunku chcą się rozwijać.

Najgłupsze co można w tej sytuacji zrobić, to wybrać pierwszą rzecz z brzegu i kurczowo się jej trzymać mówiąc sobie: „Nie jest tak źle”, „Szkoda mi zmarnowanego czasu” albo „Skąd mam wiedzieć, że inne wyjścia są lepsze?”.

Zanim zaczniesz wybierać, powinieneś wiedzieć jakie są reguły gry i co w ogóle masz do wyboru. Właśnie dlatego najważniejsze jest doświadczenie, znajomość swoich potrzeb i oczekiwań i wiedza o tym, co się lubi. Bez tego nie tylko wybiera się źle, ale jeszcze tkwi się w tych wyborach, bo nie ma się pojęcia na co się zasługuje ani nie ma się zbudowanego poczucia swoich kompetencji. Wiesz, tego uczucia: „Umiem, potrafię, dam radę”.

Najpierw dochody później wydatki

Nie powiem, że nie rozumiem studentów, którzy za pieniądze zarobione za granicą w wakacje kupują sobie samochód, nowego iPhone’a, piją w klubach wyłącznie Jacka Danielsa i próbują być drugim Danem Bilzerianem (takim brodatym typem, który przerzuca przez swoje łóżko dziesiątki modelek, gra w pokera i żyje tak, jak sam byś żył gdybyś dostawał milion dolców miesięcznie i musiał wszystko wydać w 30 dni).

I ja to rozumiem. Imprezowanie, kupowanie gadżetów, bywanie na festiwalach, podróżowanie, a nawet urządzanie swojego mieszkania jest super. Jest jednak jeden problem – Bilzerian był bogaty ZANIM stał się gwiazdą instagrama i bożyszczem dwudziestolatków rozpieranych przez testosteron.

Dlatego ZANIM rzucisz się w objęcia konsumpcjonizmu powinieneś zbudować odpowiednie podstawy do zarabiania w przyszłości – zdobywać kompetencje, wyrobić odpowiednie nawyki finansowe, budować poduszkę finansową, uczyć się inwestowania i sprzedaży. Przejadanie tego co masz, sprawi, że po latach będziesz opowiadać ludziom, że młodość to najlepszy okres w życiu. Raczej nie zauważysz, że jest tak dlatego, że tą młodość zjebałeś.

Im więcej włożysz w siebie pieniędzy teraz, tym więcej będziesz warty za pięć czy dziesięć lat. Akurat nie da się tego powiedzieć o twoim samochodzie, telefonie i ubraniach.

Najpierw praca, później rozrywka

Ludzie mają tendencję do spychania ważnych spraw w dół listy priorytetów zgodnie z zasadą: „Jeśli na wykonanie zadania dostanę 67 lat to i tak wszystko zrobię ostatniego dnia”.

Tak po prostu jest. To część naszej natury. Robimy to w przekonaniu, że mamy jeszcze wiele dni na: miłość, karierę, mieszkanie za granicą, założenie własnej firmy czy wykonanie planu w pracy.

Równie powszechnie jesteśmy zaskoczeni, że zdanie: „Mam jeszcze dużo czasu”, nagle zamienia się w paniczne stwierdzenie: „Już nie mam czasu!”.

Dzieje się tak dlatego, że rzeczy, które są najistotniejsze, rzadko ciągną cię za rękaw. Zwykle wydaje się, że jeszcze można je trochę odłożyć. Że zrobi się je trochę później. Nie zauważa się przy tym, co jednocześnie się przez to traci.

Napisałem to kiedyś w tekście Za prokrastynację płacisz dniami, których nie przeżyjesz:

„Kiedy nie robisz tego, o czym wiesz, że jest dla ciebie dobre (bez względu na to czy dotyczy schudnięcia dziesięciu kilogramów czy zapisania się na ciekawsze studia) to wciskasz pauzę i patrzysz na jeden kadr wycięty z filmu, który jeszcze nie zdążył się rozkręcić.

Jeśli wiesz, że powinieneś zakończyć związek, w którym od dawna nie jesteś szczęśliwy, to pauza wycina z twojego życia moment, w którym zobaczysz śliczną brunetkę w czarnej sukience i uroczych dołeczkach w miejscu gdzie kończą się plecy i zaczynają pośladki. Nie pojedziesz z nią do Madrytu, nie będziecie robić sobie śmiesznych zdjęć i nie pójdziecie z butelką wina za 4,95 euro do dusznego pokoju, którego nie zamieniłbyś na klimatyzowany apartament.

Kiedy odkładasz założenie firmy, o której mówisz odkąd skończyłeś 15 lat, to przekładasz zyski na bliżej nieokreśloną przyszłość. Nie odblokowujesz swojej energii potrzebnej na zrealizowanie kolejnego pomysłu jeśli ten nie wypali. Nie inwestujesz pieniędzy, które na nim zarobisz w innych przedsięwzięciach lub chociażby w czarnym porsche. Pozostajesz w szarej krainie wciśniętej pauzy.

W ten sposób być może nie tracisz tego, co masz, ale coś znacznie ważniejszego – wszystko, co mogło być twoim udziałem gdybyś tylko wcisnął przycisk „PLAY”.”

Wszystko może być twoją przewagą

Wiesz czym jest efekt turnieju? Oznacza on, że żeby wygrać musisz być tylko nieznacznie lepszy od konkurencji. Jakie to ma znaczenie? Ogromne. Nagrody nie zależą bowiem od umiejętności, ale od zajętego miejsca. Osobę z pierwszego i drugiego miejsca mogą różnić ułamki sekund, ale to ta pierwsza zgarnie większość nagród. Możesz być niemal tak dobry, jak osoba, która została przyjęta do pracy, ale to nie ty podpiszesz umowę. Możesz rzucać niemal tak samo dobrze do kosza, ale to ktoś inny zostanie przyjęty do drużyny.

Co to oznacza w praktyce? Że o tym, czy dostaniesz określone szanse może zadecydować to, czy znasz savoir vivre, jak się zachowujesz, czy to, jak rozległą masz wiedzę. Możesz nawet nie zdawać sobie sprawy z tego, że takie elementy mają znaczenie, ale fakty są takie, że większe sukcesy osiągają ci, którzy dbają o rzeczy, które inni ignorują.

*

Podsumowanie tekstu będzie krótkie. Kiedy byłem nastolatkiem uważałem, że życie powinno układać się sobie jak najszybciej. Po latach prowadzenia firmy, dziesiątkach zrealizowanych projektów i różnego kalibru sukcesów nauczyłem się przede wszystkim tego, że życie powinno układać się przede wszystkim dobrze.

To trochę jak ze wspinaczką wysokogórską – możesz od razu rzucić się na Mount Everest, ale jeśli nie chcesz zjechać ze zbocza góry w plastikowym worku, to jednak lepiej wcześniej zadbać o swoją wytrzymałość i zdobycie jak największego doświadczenia.

.

Psst! Psst! Dołącz też do obserwujących bloga na facebooku lub instagramie.