Już dawno minęły czasy (jeśli kiedykolwiek takie były), kiedy kobiety nie miały problemów z mężczyznami, chociaż zdaje się, że dawniej łatwiej było ich nakłonić do przyjścia z pierścionkiem. Natomiast wiem, że dziś kolorowe magazyny prześcigają się w podawaniu sposobów na to jak poderwać i utrzymać przy sobie faceta, a półki w empiku uginają się od recept na związek tak cudownych jak obraz Matki Boskiej Częstochowskiej.

Biorąc pod uwagę, że ich przejrzenie jest bardziej pasjonujące niż picie herbaty w piątkowy wieczór to zapoznałem się z klasykami o zołzach i o kobietach z Wenus oraz szeregiem artykułów,  które czasem były mniej dowcipne, a czasem bardziej, ale były zadziwiająco zbieżne i to bez względu na to czy pisał je mężczyzna czy kobieta.

Większość z nich była w porządku. Świetnie przedstawiały zachowania i mentalność przeciętnego mężczyzny oraz dawały skuteczne rady jak sobie z nim poradzić. Tylko w mojej głowie pojawiło się jedno „ALE”. Zanim jednak do niego przejdziemy potrzymam was trochę w niepewności…

Z cech wspólnych posiadanych przez te wszystkie poradniki wynika, że mężczyźni nie lubią atrakcyjnych kobiet. Albo inaczej – lubią, ale ich unikają, bo strach do nich podejść. Legendy głoszą, że usłyszenie od kobiety: „Nie!” grozi zamrożeniem serduszka na wieczność więc wolą nie ryzykować. Wie o tym każda ponadprzeciętnie atrakcyjna laska, a wysokie kobiety o wyglądzie modelek wiedzą o tym jeszcze trzy razy więcej, bo nawet jeśli jej nie przeszkadza niższy facet to niestety on się boi i zaczyna płakać w kącie. Rada jest na to prosta – wystarczy być mniej atrakcyjną i krzywo patrzeć na te wszystkie zdziry, które tego nie rozumieją.

Po drugie, mężczyźni są schizofrenikami. Ostro? Może i ostro, ale prawdziwie, bo tak jak kobiety chcą czułego barbarzyńcy tak faceci chcą cnotki-niewydymki, która jest królową loda, a z tego faktu wynika szereg rad dotyczących manipulowania seksem. Generalnie więc fajnie jeśli w łóżku zrobisz wszystko, ale lepiej dla ciebie, żeby mężczyźni na początku myśleli, że robisz to po raz pierwszy, więc mile widziane jest wzbranianie się i pewna doza nieśmiałości przy robieniu głębokiego gardła. Warto również zwlekać z seksem, nie wolno samej go zaproponować i zawsze należy traktować swój tyłek jak monstrancję. Moja ulubiona rada: „Kup gadżety i bieliznę, ale zachowaj torby udając, że dopiero teraz i dla niego kupiłaś te rzeczy”.  Jasne?

Po trzecie, facet zawsze powinien czuć, że rządzi oraz jest w pewnym sensie wyżej od ciebie. Najłatwiej osiągnąć to chociażby zarabiając mniej i pozwalając mu za siebie płacić, bo wtedy czuje się prawdziwym samcem. Nie zaszkodzi też zawsze czekać na jego decyzję jeśli nawet to ty wiesz znacznie lepiej i naprawdę to wiesz, a nie tylko zrzędzisz mu nad uchem nie mając lepszego rozwiązania i chęci, żeby wprowadzić je w życie. W przeciwnym razie jego kruchutkie ego pęknie, a on pójdzie do innej kobiety, która pomoże mu je poskładać.

Po czwarte, należy go doceniać. Szuka łechtaczki w pępku? Nagródź go za starania jednoznacznym jęczeniem. Krzywo złożył szafkę? Daj mu buzi, zrób masaż, a następnego dnia sama ją popraw, bo w przeciwnym razie nigdy więcej nie dostaniesz od niego pomocy, a tak ty będziesz szczęśliwa, bo sama to zrobisz i on, bo będzie czuł się napakowany testosteronem.

Dzięki temu jesteście tak sprytne i mądre, że wrogowie Bonda mogliby brać od was korepetycje. Już dzisiaj możesz czuć się jak mistrzyni manipulacji, która na co dzień udaje niezaradną, słabą istotkę, a w rzeczywistości rządzi tymi wszystkimi macho w myśl zasady, że mężczyzna jest głową, a kobieta szyją, która tą głową kręci. Tak to leciało?

Czy to działa? Jak cholera i mówię to bez cienia ironii. 

Tylko się zastanawiam czy warto się w to bawić, bo wydaje mi się, że nie zauważacie jednej rzeczy. I tu nadchodzi czas na moje „ALE”: Przez to, że mężczyźni boją się atrakcyjnych, otwartych seksualnie, zaradnych kobiet wy pod pozorem swojego szelmostwa i sprytu ustawiacie się poniżej faceta, żeby był szczęśliwy. Te rady sprowadzają się do tego, że żeby rządzić facetem, dajecie mu rządzić sobą.

Przeczytajcie to jeszcze raz, żeby zrozumieć absurd tej sytuacji.

To tak jakbym ja miał dla dobrego samopoczucia dziewczyny wyhodować sobie brzuszek, spuszczać nieśmiało wzrok na widok przechodzących kobiet i pytać grzecznie o jej zdanie jeśli zechcę się sam udać do sklepu. Warto byłoby również porzucić plany, bo jej będzie przykro jeśli będę cieszył się większym fejmem niż ona. Szczerze, gdybym miał wprowadzić połowę zachowań takich jak poleca się w kobiecych poradnikach to musiałbym stwierdzić, że nie ma kobiety, dla której warto byłoby to zrobić, bo to równie sprytne co leczenie raka mózgu rumiankiem.

Ba! Jeśli miałbym córkę to ostatnią rzeczą na świecie byłaby chęć zobaczenia jak dla utrzymania wystarczająco dużego ego swojego faceta zaczyna obniżać sobie poprzeczkę udając brzydszą, głupszą i mniej zaradną niż jest w rzeczywistości. Powiedziałbym jej szczerze, żeby popisowo odwróciła się na pięcie i znalazła kogoś lepszego, bo nie zasługuje na kogoś z kim trzeba obchodzić się jak z jajkiem. Nie chciałbym, żeby rezygnowała ze swoich aspiracji zawodowych, bo jemu będzie przykro tylko dlatego, że zarabia mniej i jest niezaradnym leniem, ani żeby siedziała w domu, bo on będzie się bał, że wokół niej zacznie orbitować jakiś przystojniak albo żeby nie mogła zrobić sama pierwszego, drugiego lub trzeciego kroku, bo go przestraszy.

Jeśli przy facecie musisz udawać brzydszą, głupszą albo chociaż mniej zaradną, bo się mu nie spodobasz to naprawdę chcesz mieć takiego faceta? Serio ktokolwiek może uważać to za dobry pomysł?

Jeśli cokolwiek co piszę ma dla ciebie choćby minimalne znaczenie to dam ci radę…

Pracuj nad sobą. Miej pasje. Wyrażaj swoje zdanie. Bądź piękna i nie wierz w to, że można być zbyt piękną. Zbyt bogatym też nie da się być. Pracuj nad swoją pewnością siebie. Bądź z mężczyzną na swoim poziomie zamiast dopasowywać się do faceta, któremu brakuje jaj. Zamiast unikać mówienia co ci się nie podoba i udawania, że wszystko jest super, naucz się podstaw komunikacji, żeby mówić otwarcie o błędach bez ranienia czyichś uczuć. Bądź z kimś kto sprawia, że chcesz żyć pełniej i być lepsza, a nie z kimś, przy kim będziesz musiała rezygnować z siebie, żeby go nie stresować.

Jeśli jesteś silna to potrzebujesz silnego faceta. Jeśli nie jesteś zbyt atrakcyjna, a chcesz być z lokalną gwiazdą to powinnaś popracować nad atrakcyjnością i osobowością. Jeśli chcesz być z interesującym mężczyzną to nie możesz ograniczać swojego lifestyle’u do siedzenia na fejsie i warto otworzyć się na inne możliwości.

Dopóki robisz rzeczy, które są dla ciebie dobre bez względu na to czy będziesz z konkretną osobą czy nie to wszystko jest w porządku. Jeśli natomiast dla faceta rezygnujesz z tego co określa ciebie jako osobę to nie potrzebujesz tego mężczyzny. To on potrzebuje ciebie.

I tego się trzymaj.

Psst! Psst! Dołącz też do obserwujących bloga na facebooku lub instagramie.