Zawodowo najbardziej smutne są dwie rzeczy: kiedy nie wie się co chce się robić oraz kiedy ma się mnóstwo pomysłów, ale nie wie się jak zacząć, bo nie ma się potrzebnych pieniędzy ani kontaktów.

Startowałem z tego samego punktu. Dzisiaj o tym jak zacząć kiedy nie ma się nic poza marzeniami.

Krok nr 1

„Gdybym miał pieniądze i znajomości…” to mantra osób marzących o własnej firmie.

Cóż, jeśli nie masz pieniędzy i kontaktów to jednocześnie nie masz umiejętności, które pozwolą ci na przyzwoite prowadzenie firmy, w tym dwóch podstawowych: kontrolowania finansów i utrzymywania wielu, dobrych relacji z ludźmi. Bez pieniędzy nie stworzysz produktu, a bez umiejętności rozmawiania z innymi nie masz szans żeby go sprzedać.

Kontakty to w rzeczywistości twój podstawowy kapitał i dlatego firmy tak chętnie zbierają lajki, maile i budują programy lojalnościowe, a jednocześnie starają się stworzyć markę, która jest lubiana. Dzięki kontaktom mają grupę osób, którym mogą zaproponować produkt, a będąc lubianą firmą zwiększają szanse na zakup produktów.

To podstawowa reguła. Tymczasem przeciętna osoba ma od 1 do 20 potencjalnych klientów. Wiem, że masz 600 znajomych na fejsie, ale to nic nie zmienia. Jeśli chcesz wiedzieć ilu masz potencjalnych klientów to zastanów się ile z tych osób na 100% odwiedzi ciebie w szpitalu jak zachorujesz? Już? To teraz podziel to przez trzy i dostaniesz liczbę potencjalnych klientów, bo jak ktoś nie poświęci dla ciebie chwili czasu kiedy będziesz tego potrzebował leżąc na sali pełnej staruszków moczących łóżko i chrapiących w nocy to nie wyda też na twoją usługę lub produkt nawet 10 złotych.

Rada: Nie marudź i idź do pracy, żeby oszczędzić pieniądze na inwestycje oraz poznawaj dużo ludzi i dbaj o to, żeby mieć z nimi dobre kontakty. Najlepiej bezinteresownie. Bez tego nie ruszysz dalej.

Krok nr 2

Nawet jeśli będziesz miał pieniądze i jakieś kontakty to wciąż nie polecam otwierania działalności wrzucając w nią wszystkie oszczędności swoje i swoich rodziców, a na dokładkę biorąc kredyt, który będziesz spłacał pięć lat.

Mam postanowienie, że nigdy nie otworzę nic co będzie ode mnie wymagało zainwestowania więcej niż trzykrotności miesięcznych średnich dochodów, bo w przeciwnym razie stawia się wszystko na jedną kartę i ryzykuje ekonomicznym samobójstwem. Jeśli mimo to ci się powiedzie to jest to piękna historia na podstawie której można zrobić film w Hollywood, ale na jedną taką historię przypada kilkaset tych, którym się nie powiodło, a o ile mi wiadomo nie ma dowodów na twoją lub moją wyjątkowość.

Nie chodzi o samo ryzyko, bo zaczynanie działalności z niewielką ilością pieniędzy paradoksalnie pozwala na stworzenie lepszego biznesu. Dzięki temu:

1. Uczysz się, że nie wszystko kupuje się pieniędzmi, a postawa: „Dopiero zaczynam. Pomożesz?” nigdy nie zachęca do pomocy. Wszystkie kontakty to forma transakcji wymiennej, ale nie zawsze płaci się pieniędzmi – robi się to również czasem, emocjami albo życzliwością.

2. Skupiasz się na rozwijaniu swoich przewag. Możesz nie mieć pieniędzy, ale coś musi sprawiać, że twoja działalność jest wyjątkowa. Produkt? Obsługa? Grupa docelowa? Historia stojąca za jej powstaniem? A jeśli nie ma nic takiego to możesz mi podziękować, bo nie wyrzuciłeś pieniędzy w błoto.

3. Pobudzasz swoje kreatywne myślenie. Kreatywność nie rodzi się w wygodzie. Jeśli miałbyś wystarczającą ilość zasobów to zamiast przecierać szlaki, jechałbyś najbliższą autostradą. Zamiast szukania niestandardowych dróg dotarcia do klientów po prostu poszedłbyś do agencji reklamowej i wyprodukował kilka spotów. Problem w tym, że bez kreatywności nie ma wyjątkowości, a bez wyjątkowości wracasz do poprzedniego punktu.

4. Samodzielnie nawiązujesz kontakty z klientami, dostawcami i innymi przedsiębiorcami. Uczysz się przekonywać obce osoby, że to co robisz jest świetne i skutecznie prosić przyjaciół i rodzinę o pomoc. Prawda jest taka, że na początku jeśli będziesz miał pracowników to takich, którym nie zapłacisz nic. Czy jesteś w stanie kogokolwiek namówić do takiej pracy?

5. Zmuszasz siebie do pozostania zmotywowanym. Większość osób ma olbrzymi zapał, ale trwający maksymalnie trzy miesiące. W trzy miesiące nie da się rozwinąć nawet bloga. Prowadzenie firmy to na początku dużo osobiście wykonywanej pracy, więc jeśli nie jesteś w stanie być zajaranym swoim pomysłem przez co najmniej dwa, trzy lata to nie wieszczę tobie sukcesu. Popracuj nad wytrwałością.

6. Poznajesz swój biznes od podszewki. Owszem, Richard Branson nie musi się znać na każdym aspekcie działalności każdej swojej firmy, ale różnica między wami jest taka, że zna się na wystarczająco wielu aspektach, żeby wiedzieć: kim są jego klienci, jak zbudować markę, jak zarządzać zespołem i jak wygląda ich księgowość. Jeśli nie zaczniesz od najmniejszego możliwego biznesu to nie będziesz miał nad nim kontroli, bo nie będziesz go znał.

7. Nie pozwalasz sobie na „przepierdolenie wszystkiego na głupoty”. Mając duży budżet są znacznie większe szanse na to, że będzie się go wydawać na rzeczy, które nie decydują o przetrwaniu i rozwoju firmy, a zamiast tego są „fajne”, „kiedyś mogą się przydać” i „inni je mają”. Kiedy walczysz o przetrwanie jak Grycanka o ostanie ciastko i patrzysz trzy razy na każdą złotówkę zanim ją wydasz to zwiększasz szanse, że wydasz ją mądrze. Swoją drogą wiesz, że najwięcej Porsche należy do właścicieli małych firm? Myślisz, że ich na nie stać bardziej niż właścicieli spółek akcyjnych czy wydają zyski na zbędne rzeczy?

8. Nie da się stworzyć od razu dużej firmy. Rozwój firmy idzie w parze z rozwojem ilości klientów, jakością usług itd. Jeśli od razu budujesz zespół to od razu tworzysz zbyt dużą strukturę, która w najgorszym wypadku się nie utrzyma, a w najlepszym będzie nieefektywna. Tak mogą funkcjonować urzędy a nie firmy.

9. Im mniej zainwestujesz tym taniej kupisz pakiet błędów początkującego przedsiębiorcy. I tak je popełnisz. Lepiej popełnić je wcześnie i tanio.

Rada: Urób sobie ręce po łokcie. Każdy tak zaczynał. Nie jesteś wyjątkiem, ale przynajmniej to z ciebie zrobi przedsiębiorcę.

Krok nr 3

Większość osób zaczyna planowanie firmy od środka chociaż sądzi, że robią to od początku. Blogów dotyczy ta sama historia więc powiem jak to zwykle wygląda. Jest sobie student Błażej, który myśli: „A teraz założę bloga. Wiadomo, że na początku nie będzie najlepiej, ale będę pisał trzy teksty tygodniowo, będę miał 10 000 unikalnych użytkowników i będzie mi pomagał w tym informatyk, fotograf i grafik”.

Problem w tym, że to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, bo na początku będzie dobrze jeśli on będzie pisał cokolwiek dłużej niż miesiąc, będzie go czytało więcej osób niż tylko on, mama i dziewczyna, a wszystko co związane ze stroną będzie robił sam.

Dopiero to jest początek drogi, od którego cokolwiek powinno się planować nawet jeśli w planach ma się olbrzymi, wielomilionowy rynek. Nawet kiedy chce się być deweloperem albo mieć swoją globalną markę odzieżową.

Nie porzucaj przez to swoich planów tylko zamień pytanie: „Co chcę robić?” na: „W jaki sposób mogę stworzyć warunki, żeby zacząć realizować swój pomysł?”. Dzięki niemu określisz co musisz umieć, jakie mieć zasoby i jaką drogę pokonać krok po kroku. Czasem okaże się, że potrzebujesz na to kilku lat, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo, a ględzenie: „Gdybym tylko miał pieniądze i kontakty…” oznacza tylko, że jeszcze nie jesteś na swój plan gotowy.

Ale będziesz.

Psst! Psst! Dołącz też do obserwujących bloga na facebooku lub instagramie.