Są osoby, które po przeczytaniu któregoś z moich artykułów piszą wiadomość o treści: „Szkoda, że wiem to dopiero teraz, a nie dziesięć lat temu”. Jeśli chodzi o mnie, to mógłbym powiedzieć, że nie rozumiem, jak można lubić jarmuż, nie wiem czym jest tangens i skąd pochodzą głowy na Wyspach Wielkanocnych, ale to jedno rozumiem doskonale.
Ktoś kiedyś powiedział, że dorastanie jest jak gra komputerowa, podczas której wykonujesz misje i świetnie się bawisz. Z kolei dorosłość to moment, kiedy okazuje się, że wszystkie te misje nie miały sensu, a całe doświadczenie ładowałeś w nieprzydatne cechy postaci.
Wtedy robisz sobie podsumowanie i nie wiesz po co ci było pchać się w te szkodliwe związki z imbecylami, skoro pod ręką był ktoś, kto by ci dał gwiazdkę z nieba? Dlaczego nie nabywałeś technicznych umiejętności, skoro wewnętrznie wiedziałeś, że to jest ważne? Czemu nie odpuściłeś sobie tych ludzi, którzy wśród wszystkich podnoszących na duchu rzeczy, byliby odpowiednikiem betonowych bucików?
Przecież właściwe odpowiedzi były oczywiste. Wystarczyło je tylko wybrać.
Sam podejmowałem całkiem niezłe decyzje. Nie byłem głupi. Nie zamartwiałem się tym, czy jestem fajny zdaniem ludzi, którzy nie wiedzieli jak napisać „rzeżucha”. Nie zadowalałem się biernością, więc czułem się jakbym cały czas płynął pod prąd. To się opłaciło. Nie mogę powiedzieć, że nie, ale wciąż jest wiele rzeczy, które chciałbym wiedzieć kilka lat temu.
Na przykład żałuję, że dziesięć lat temu nie wiedziałem:
– że dobre ustalenie strategii potrafi oszczędzić mnóstwo emocjonalnej szarpaniny
– że powinienem kupić zdecydowanie większe mieszkanie zamiast najpierw kupować małe, a później większe
– że nie warto odmrażać sobie uszu dla dobrej stylóweczki i starać się dla ludzi, których twarzy dziś nawet nie będę pamiętać
– że Kominek nigdy nie wiedział co czeka blogosferę, więc mogłem sobie od razu darować pisanie tekstów, za które dzisiaj mi wstyd
– że szkodliwe sytuacje trzeba zakończyć jednym ciosem siekiery zamiast bawić się w chirurga. Skutek i tak jest ten sam, ale trwa to zdecydowanie krócej.
Taka świadomość niektórych paraliżuje. Mają świadomość, że nie mają tego, czego chcą, ale z drugiej strony, nie wiedzą czego chcieć innego, a przecież mają już 30/40/50 lat i powinni to wiedzieć. Niestety czas, który inni poświęcili na zbieranie doświadczeń, przeleciał im między palcami. Tkwili w jakiejś relacji, której jedyną zaletą było to, że była. Chodzili do pracy, dzięki której żyli, ale tylko od pierwszego do pierwszego. Czekali jak młody Luke Skywalker aż otworzą się przed nimi drzwi do wielkiej przygody, ale nic się nie otworzyło. Teraz katują się myśleniem, że stracili swoje szanse głupio i dawno. Myślą, że dziesięć lat temu jeszcze był czas na próby i błędy. Dzisiaj to sobie mogą co najwyżej wymienić płytki w kiblu.
Jest kilka bezproduktywnych zajęć – pisanie do eks, wymyślanie na co wyda się wygraną w totka, naprawianie ludzi, którzy nie chcą być naprawieni, oglądanie kabaretów, pracowanie w weekend z nadzieją na zaplusowanie u szefa, zostawanie weganinem, żeby mówić „to smakuje jak kurczak!”. I cóż, myślenie o tym, co zdążyło się zepsuć albo czego nie zrobiło się kiedyś, też znajduje się na tej liście.
Jasne, to były twoje decyzje, ale to, że były błędne nie było oczywiste. Nie ma ludzi, którzy popełniają błędy jednocześnie zacierając ręce: „Teraz to dowalę sobie tak, że się nie pozbieram!”. Raczej jest tak, że w świetle wiedzy, którą się ma, te wszystkie pokręcone wybory, wydawały się nieszkodliwe albo w jakiś sposób sensowne. Niby wciąż można się za to obwiniać, ale jednak lepiej cieszyć się, że jest się już mądrzejszym i nie marnować kolejnych lat.
Jeśli więc chcesz, to zrób sobie listę rzeczy, które fajnie byłoby wiedzieć kilka lat temu, a później – jeśli jest to możliwe – zacznij je robić. Nie wszystko zmienisz. Tatuaże dolarów na twarzy raczej z tobą zostaną, ale wciąż jest dużo do zrobienia. Szkoda, że nie uczyłeś się angielskiego? To zacznij to robić teraz? Żałujesz, że dziesięć lat temu nie kupiłeś akcji Amazona? Cóż, dzisiaj też są perspektywiczne spółki. Nie oszczędzałeś, żeby mieć wolne środki na inwestycje? W sieci jest mnóstwo darmowych materiałów o tym, jak oszczędzać i jak zarabiać więcej.
Najbardziej inspirujące osoby, które znam tak zrobiły. Mam znajomego, który siedział w więzieniu za rozboje, a dzisiaj zajmuje się marketingiem. Jedna z moich koleżanek, która studiowała tylko dlatego, żeby nie zawieść rodziców i ledwie prześlizgiwała się przez kolejne semestry, postanowiła zacząć szyć sukienki. Dziś ma swój butik i rozbuchaną sprzedaż w sieci. W każdej rodzinie są osoby, które po beznadziejnych relacjach budują nowe, dojrzałe związki. Ludzie w każdym wieku otwierają firmy, spłacają długi i zdobywają nowe umiejętności.
Warto o tym pamiętać szczególnie teraz, kiedy całe branże dostały po dupie. Nie, nie powiem że w tej sytuacji trzeba się przebranżowić, myśleć pozytywnie i medytować.
Powiem za to, że długoterminowo liczy się to, jak radziło się z wyzwaniami i jaki wkład miało się w życie innych, a na to, żeby się w tych sferach wykazać nigdy nie jest za późno. Nawet jeśli chwilowo nie widzisz krawędzi dołka, do którego wpadłeś, ja wciąż trzymam za ciebie kciuki.