Żeby ze sobą być nie trzeba być dwoma połówkami jabłka. Można rozmawiać ze sobą w języku, który dla żadnego z was nie jest ojczystym, a wciąż się dogadywać. Można przepracować czyjś strach przed odsłonięciem swojego miękkiego podbrzusza. Można przedyskutować swoje priorytety i znaleźć rozwiązanie win-win. Ba! Podobno są nawet pary, które po zdradzie potrafią odbudować relację, ale to ostatnie akurat średnio kupuję. Znam jeden przypadek kiedy związek nie ma sensu. Tylko jeden. To związek, w którym ktoś odbiera ci szczęście.
Żebyśmy się dobrze zrozumieli – nie mówię o sytuacji, kiedy ktoś nie daje ci szczęścia. Dawanie sobie szczęścia to akurat jedno z tych zajęć, które jest wpisane w twój zakres obowiązków (tuż obok oddychania i dbania o swoją przyszłość). Kiedy więc słyszę jak ktoś sugeruje, że ktoś ma go uszczęśliwiać, zawsze wyobrażam sobie, że zamiast drugiej osoby chce mieć skrzyżowanie małpki, buldoga francuskiego i niewolnika. W skrócie, kogoś, kto na piedestale postawi spełnianie wszystkich twoich potrzeb i zapomni o własnych. Niby tak też można, ale ciężko nazwać takie zachowanie inaczej niż roszczeniowością.
Pisząc o sytuacji, kiedy ktoś odbiera ci szczęście, nie mam więc na myśli tego, że będziesz z kimś, kto obok związku, będzie miał też własne życie. Mówię o sytuacji, kiedy osoba, z którą jesteś jest dopierdalaczem emocjonalnym. Albo dopierdalaczką emocjonalną, bo ich też jest od groma.
Kim są emocjonalni dopierdalacze?
Z samej definicji „bycia” wynika, że ludzie powinni się lubić, życzyć ci dobrze i śmiać się z podobnych rzeczy. Jak ludzie się lubią, to z rozczuleniem patrzą na siebie podczas planowania podboju świata, kupują sobie na święta obciachowe swetry, żeby zrobić zabawne zdjęcia i sobie kibicują. Kiedy więc coś osiągniesz, to mówisz im to w pierwszej kolejności, bo wiesz, że rzucą się na ciebie z radością i otworzą butelkę wina. A kiedy jest ci źle, to powiedzą ci: „Idź, zrób dla siebie coś przyjemnego”.
Dopierdalacze emocjonalni to ludzie, którzy tego nie rozumieją. Są z tobą, ale cholera wie dlaczego. Nie cieszy ich to kim jesteś, ani nie interesuje to, co robisz, żeby być szczęśliwą osobą. Oni żyją po to, żeby ich partner czy partnerka nie czuli się zbyt dobrze. Zbyt atrakcyjna. Zbyt przystojny. Zbyt pewny siebie. Zbyt przebojowa.
Dopierdalacz emocjonalny czerpie zadowolenie z tego, że poczujesz się źle. Nie dość więc, że ci nie pomoże, to jeszcze chętnie rzuci ci kłody pod nogi. Sukces? „Niby fajnie, ale po co ci to?” Masz pasję (czyli coś, co nie jest związane z pracą i płaceniem rachunków)? „To ty masz dziesięć lat, żeby się bawić?!” Chcesz zacząć coś nowego? „Ty się do tego nie nadajesz!” Kupujesz coś, co od dawna było twoim marzeniem i na co sam zarobiłeś pieniądze? „Myślisz tylko o sobie.”
Możesz się starać, walczyć i palić się jasnym płomieniem jak świeca, a dopierdalacze pierwsze co zrobią, to przykryją ten ogień słoikiem. Nieprzypadkowo mówi się, że w takich związkach ludzie gasną.
Nie liczą się powody. Liczą się efekty
Powody takiego zachowania są różne. Może robią to, bo sami nie czują się pewni siebie? Może dlatego, że ci zazdroszczą i obawiają się, że osiągniesz tak dużo, że zostawisz ich za sobą? Może nie wiedzą jak wyglądają zdrowe relacje?
Może. Nie zmienia to tego, że wszystkie te powody łączy jedno – nie mają znaczenia. Kiedy związek nie ma sensu, to średnio liczy się przyczyna tego stanu rzeczy. I nie ma co nabierać w płuca powietrza, żeby zaprzeczać. Nie ma sensu usprawiedliwiać kogoś, że niby cię kopie, ale to dlatego, że nie wie jak okazać miłość.
Liczy się efekt, którym w tym przypadku jest to, że w związku jesteś mniej szczęśliwą osobą niż bez niego.
I widzisz, to nie jest jakieś wielkie oczekiwanie. To nie jest coś takiego, że chcesz, żeby ktoś pokolorował twój świat, dał w walizeczce milion dolarów i pocałował w czółko. To jest tylko: „Bądź obok i nie depcz po moim szczęściu, które z takim trudem sobie układam”.
Jeśli spotkasz ludzi, którzy tych twoich starań nie szanują i sprawiają, że odechciewa ci się żyć, to masz obowiązek uciekać od nich jak najdalej i jak najszybciej.
Wiesz dlaczego? Bo zawsze będą ludzie, którzy będą pluć na ciebie żółcią. Tylko nigdy taką osobą nie powinien być ktoś, z kim śpisz w tym samym łóżku.