– Gdybym był skazany na śmierć to w więzieniu byłbym wykurwistym bossem!
– Pewnie tak, ale wiesz, że byłbyś wtedy cały czas wśród osób, które też byłyby skazane na śmierć i też nie miałyby nic do stracenia więc na dobrą sprawę rywalizowałabyś z osobami na tym samym poziomie, czyli dokładnie jak teraz? Dlaczego więc nie chcesz być bossem już teraz? – zapytałem i szybciutko zanotowałem w myślach, żeby napisać o tym tekst.
Albo gdybasz albo robisz. Albo żyjesz tu i teraz albo odkładasz życie na później. Albo masz jaja albo ich nie masz. Bardzo dobrze wiesz o tym, że gdybanie nie działa, a wiesz dlaczego? Bo wszystko co jest przedmiotem gdybania nic nie zmienia – z prostej przyczyny: Zawsze konkurujemy z osobami na naszym poziomie.
Kiedy zmienia się twoja sytuacja zmienia się też cała twoja rzeczywistość. Wskoczysz na pięciocyfrowy pułap zarobków to połowa znajomych się na ciebie za to obrazi, a o drugiej sam pomyślisz, że nic nie wnoszą do twojego życia i z nich zrezygnujesz. Spadniesz z sześciocyfrowych zarobków na najniższą krajową i tak samo zostaniesz sam, bo nagle przestaniesz być wystarczająco fajny dla dawnych znajomych. Mało takich historii znasz?
Jeśli nie przymiera się głodem to awans społeczny ma bardzo umiarkowany wpływ na poziom odczuwanego szczęścia. Jasne, będziesz wyżej, ale zawsze są od ciebie lepsi i są od ciebie gorsi, ale czy robi to tobie różnicę? Teraz nie jesteś z siebie dumny dlatego, że jesteś lepszy od klasowej ofermy, ważącego 200 kilo sąsiada albo lokalnej idiotki. Zamiast tego wolisz żałować, że nie jesteś chociaż trochę bardziej taki jak Don Draper z Mad Mena. Podobnie kiedyś będziesz miał gdzieś osoby, którym dziś starasz się zaimponować, a znajdziesz inne, które będziesz chciał dogonić.
Mając miliony spotykasz się z ludźmi, którzy mają miliony i podrywasz kobiety, które podrywają ludzie mający miliony, a nie osiemnastolatki, które pracują w budkach z kebabami, a dirty talk w ich wykonaniu polega na mówieniu: „wziąść” i „włanczać”. W ostateczności twoje szanse nie zmieniają się ani trochę.
Masz prawo odkładać swoje szczęście na później i uzależniać je od tego co kiedyś będziesz mieć. Możesz wzdychać patrząc na modelki i marząc o ich ciele, ale prawda jest taka, że każda z nich też była kiedyś zdradzona, dostała kosza, okazała się dla kogoś niewystarczająco dobra i komuś nie chciało się jej bzykać. Milionerzy też bankrutują i mają kłopoty finansowe. Gwiazdy też czują się samotne. Możesz łudzić się, że będąc na ich miejscu wszystko byłoby pięknie, ale w rzeczywistości to nie usuwa problemów.
Możesz mieć pięć razy więcej pieniędzy, a wciąż kończyć miesiąc musząc pożyczać hajs „tylko na kilka dni”, a możesz mieć tyle ile masz i wciąż być dalej od ryzyka bankructwa niż przez większość życia był Michael Jackson. Możesz mieć 20 kilo nadwagi i wciąż mieć lepsze związki niż ktoś kto ma idealne ciało, ale sprawia, że inni czują się przy nim jak gówno.
W większości to, co się dostaje to kwestia charakteru, a to oznacza, że albo radzisz sobie z tym co masz, albo nie będziesz tego robił nigdy.
Całe szczęście oznacza to też, że jeśli będziesz sobie radzić teraz to prawdopodobnie będziesz sobie radzić już zawsze.