Od jakiegoś czasu dostaję pytania dotyczące trzech kwestii. Pierwsza, to jak mi się żyje w trakcie pandemii. Druga dotyczy tego, jak w tych warunkach cieszyć się życiem. Trzecia, to co robić, żeby ten czas mimo wszystko jakkolwiek konstruktywnie wykorzystać.
To niełatwe pytania. Żeby znaleźć na nie odpowiedzi możesz zacząć analizować biografie tysięcy ludzi o całkowicie zróżnicowanych lifestyle’ach. Możesz pojechać do mnichów w indyjskich aśramach. Jak chcesz, to możesz też wydać dowolnie duże pieniądze na konsultacje z biznesowymi wyjadaczami.
Nie zmieni to tego, że wciąż dostaniesz zestaw tych samych zasad. Są one ponadczasowe i niezmienne, więc nieważne, który jest aktualnie rok i kim jesteś. Nie ma też znaczenia czy gospodarka śmiga jak na sterydach czy też zastanawiasz się czy zaczął się już Lockdown 3, 2 Lock 2 Down czy Lockdown: Tokio Drift.
Tych kilka punktów niżej to filary szalenie skutecznej postawy, która sprawdza się nawet w ekstremalnych sytuacjach.
Ignoruj to, na co nie masz wpływu
Prawdopodobnie każdy zna zdanie, że jak nie pracujesz na własne cele, to pracujesz na cele kogoś innego. Niestety za mało osób bierze sobie to zdanie do serca. Zamiast funkcjonować w swojej bańce, urządzać ją po swojemu i powiększać, dają się wessać w cudzy monolog.
Wiem, że stwierdzenie „zajmuj się tylko sobą i rzeczami, na które masz wpływ” jest kontrowersyjne. Łatwo je zinterpretować jako nawoływanie do patrzenia tylko na siebie i dumę z tego, że nie ma się pojęcia o tym, jak działa świat. W rzeczywistości chodzi mi o odpowiednie priorytety, czyli najpierw praca nad sobą, później interesowanie się tym, co robią inni – najlepiej w proporcjach 90/10.
Im bardziej oddalasz się od tych proporcji, tym gorzej będzie wyglądać twoje życie.
Powód dlaczego tak się dzieje jest zdumiewająco prosty – liczą się efekty, które możesz osiągać tylko w rzeczach, na które masz wpływ. Na przykład możesz wziąć deski i gwoździe, posiedzieć kilka godzin w garażu i zrobić karmnik dla ptaków. Możesz przeczytać 30 stron książki po angielsku, pobawić się z dzieckiem, spróbować innego podejścia do biznesu i będziesz mieć z tego konkretne efekty. Ale jak będziesz wyłącznie śledzić newsy, to nic ci to nie da poza stresem i bezproduktywnym gniewem.
Skupiaj się na faktach, a nie na emocjach
Kiedyś usłyszałem zdanie, które dalej we mnie głęboko siedzi: „Sytuacja nigdy nie jest tak dobra, ani tak zła jak się wydaje.” Kiedy myślisz w ten sposób przestajesz patrzeć na wycinki, a zaczynasz zauważać jaki jest ogólny obraz sytuacji. I nie chodzi mi o ogólny obraz sytuacji świata, kraju czy wszystkich ludzi, ale twój.
Jak sobie radzisz? Na kim możesz polegać? Jak radzi sobie tych przysłowiowych pięciu najbliższych ci ludzi? Które obszary w twoim życiu działają?
Dopóki tego nie zrobisz będziesz patrzeć tylko na fragment rzeczywistości, każda pojedyncza wiadomość będzie w ciebie bezlitośnie uderzać, a ty będziesz jak piłeczka pingpongowa przeskakująca z jednego nastroju w drugi.
Pamiętaj o kolumnie z możliwościami
To punkt, o którym już wielokrotnie pisałem, ale nie ma w tym nic dziwnego, bo to ogromnie ważny punkt. Ludzie mają naturalną tendencję do skupiania się na:
– zewnętrznych ograniczeniach
– własnych wadach
– cudzych zaletach i możliwościach.
W takich miesiącach jak teraz jest szczególnie łatwo skupiać się na minusach, ale taka postawa ma same minusy. Myśląc w ten sposób czujesz się, jak zamknięty w klatce, do której nie masz klucza. Wydaje ci się, że to, co dobre może spotkać tylko innych. Nawet jeśli bardzo chcesz coś zrobić, to nie masz pojęcia co, więc z zaangażowaniem kręcisz się w kółko.
Tylko że widzisz, bez względu na to, jak zła jest sytuacja, wciąż istnieje jeszcze kolumna możliwości. Może jest krótsza, może uboższa, ale istnieje i jako jedyna daje ci szanse na to, że będzie lepiej.
Zawsze pozostawaj w ruchu
Mówi się, że człowiek jest jak rower – utrzymuje równowagę tylko dopóty, dopóki dokądś jedzie.
Jak tylko stracisz kierunek, to jest kwestią czasu kiedy rąbniesz o glebę, jednak najważniejsze, to żeby na niej nie pozostawać.
Tymczasem każdy kryzys to czas, kiedy warto pedałować jak najwięcej. Wbrew wewnętrznemu strachowi nie żałować pieniędzy i czasu na rozwój, testowanie nowych pomysłów i mówienie: „Hm… A może spróbujemy zrobić to inaczej?”.
Siedząc w miejscu nigdy nie poprawisz swojej sytuacji. Wiem, to brzmi brutalnie, ale to nie tylko prawda – to prawda, której najbardziej teraz potrzebujesz.
Dlatego wsiądź na mentalny rower i zacznij „jeździć” po okolicy w poszukiwaniu nowych urzekających miejsc i placów czekających na zabudowanie.
Pozostań zameldowany
Clotaire Rapaille, autor książki „Kod kulturowy” uważa, że kiedy ktoś się wewnętrznie poddaje, przestaje o siebie dbać. Odpuszcza sobie swoje stałe role. Je śmieciowe żarcie. Zrywa relacje. W pewien sposób wymeldowuje się z życia. Jako przykład podał Ala Gore’a, który po przegraniu wyborów prezydenckich zniknął z życia publicznego i odpuścił sobie nie tylko mentalnie, ale też fizycznie. Na jakiś czas stał się wrakiem.
Ja na przeszkody patrzę jak na sztorm na morzu. Komplikuje on twoją sytuację. Musisz popłynąć naokoło. Wytyczyć inną trasę. Zmarnować czas. Tylko, że to nie unieważnia celu, do którego dążysz, więc nie jest to powód do tego, żeby się wymeldowywać z życia.
Jeśli więc ktoś się mnie pyta, czym się zajmuję w ciężkich czasach, to odpowiedź jest jedna: „Tym samym, co w łatwych czasach”. Nie dlatego, że mi życie nie daje w kość. Przeciwnie, wydaje mi się to mniej sensowne i widzę mniej bezpośrednich korzyści, ale wciąż liczą się te same rzeczy.
Dyscyplina.
Bycie w fizycznej formie.
Przyjaźnie.
Wymyślanie nowych projektów i praca nad nimi.
To, że dzieci zapamiętają moje zachowania, a ich emocje nie wezmą poprawki na to, co tatuś czuł.
Teraz często wydaje się, że to zbędny wysiłek, ale to wciąż jest ważne, a w przyszłości będzie się liczyć jeszcze bardziej, bo w końcu wszyscy znów będziemy na właściwym kursie.
Znów położysz się na plaży, będziesz czytać książkę i robić zdjęcia. Powiesisz w ogrodzie sznur kolorowych żarówek i zrobisz imprezę, na której będą włoskie przekąski i pełno ludzi, których lubisz. Jeszcze napiszesz status, w którym pochwalisz się efektami swojej wielomiesięcznej cichej pracy. Podziękujesz sobie za to, że nie zerwałeś pochopnie kontaktów z bliskimi ci ludźmi, bo wolałeś się zaszyć w sobie. Zobaczysz, że warto było skupić się na tym, co możesz zrobisz i dostrzeżesz o ile wyprzedziłeś ludzi, którzy woleli skupiać się na tym, na co nie mają wpływu. Jeszcze przeżyjesz dziesiątki chwil, kiedy w swojej piersi będziesz czuć zapach powietrza, bruku i kwiatów, a w tobie będą migotać emocje.
Jedyne co musisz zrobić, to pamiętać, że cel, do którego zmierzasz wciąż istnieje, odcinać wszystkie balasty, które ciągną cię w dół i dbać o to, żeby w odpowiednim momencie być gotowym, nawet jeśli teraz wydaje się to nie mieć sensu.
Jak to zrobisz, zobaczysz, że jeszcze będzie pięknie.