Kiedy dekadę temu rozpoczynałem planowanie swoich różnych działań, to brałem kartkę A4 i wypisywałem w punktach rzeczy, które chciałbym osiągnąć w trakcie roku. Miałem więc tam wypisane różne wyjazdy, projekty do zrealizowania, cele osobiste i wszystko, co przyszło mi na myśl. W połowie roku robiłem ewaluację tych zamierzeń, żeby przypomnieć sobie czego w ogóle chciałem, wykreślać zdezaktualizowane cele i te, które już wykonałem.

Jak to działało?

Wbrew pozorom nieźle, bo realizowałem przynajmniej 60% tych celów. Jasne, robiłem to działanie ogólne i chaotyczne. Konkretnym założeniom np. dotyczących zarobków, brakowało szczegółów. Pisałem sobie chociażby, że zarobię na czymś 100 000 zł, ale już nie dołączałem działań i sposobów, dzięki któremu miałoby się tak stać. Całe szczęście należałem do osób zdyscyplinowanych. Nie potrzebowałem nad sobą bata, żeby pracować nawet jeśli ta praca była nużąca. Miałem też na tyle dużo czasu i mało zobowiązań, że nawet jeśli zdarzyła mi się jakaś obsuwa, to nie miało to większego znaczenia, bo przesuwałem te cele na kolejny rok.

Pewnie robiłbym tak nadal, gdybym nie musiał zacząć dzielić się swoim czasem z kilkukilogramowymi istotami, które nie bardzo rozumiały, że tatuś ma ochotę pospać do południa. Skurczenie zasobów czasu jakimi dysponowałem uświadomiło mi o ile lepiej powinienem funkcjonować. Dlatego od 2016 roku intensywnie testuję kolejne rozwiązania w zakresie produktywności. Biorę siebie w ryzy i wychodzi mi to coraz lepiej.

W tym roku poszedłem o kilka kroków dalej planując na dłuższe okresy i dużo bardziej szczegółowo. Co dokładnie zrobiłem?

.

Stworzyłem plan biznesowy na cały rok

Do tej pory robiłem to tak, że tworzyłem założenia dotyczące swoich dochodów oraz mgliście ustalałem potencjalne daty wypuszczenia produktów. Teraz zrobiłem dużo więcej:

  • ustaliłem ile chcę zarobić – właściwie chcę tylko powtórzyć wynik z 2019 roku, czyli osiągnąć przychód w wysokości ok. 250 000 zł. Zamierzam go podwoić dopiero w 2021 roku.
  • ustaliłem harmonogram pracy nad produktami na obecny i przyszły rok, przy czym daty poszczególnych etapów tegorocznych prac osadziłem „na sztywno”
  • do każdego produktu stworzyłem zestaw działań, dzięki któremu osiągnę te cele. Jest to lista artykułów, statusów, zdjęć i innych materiałów, które wykorzystam
  • wydzieliłem odrębny budżet na marketing i wybrałem okresy, kiedy szczególnie będzie on potrzebny.

Podobne podejście (ale znacznie mniej kompleksowe) zastosowałem w zeszłym roku i sprawdziło się wyśmienicie.

.

Zacząłem projektować swoje „produkty”

Kiedyś jeden z czytelników zapytał mnie w jaki sposób napisałem trzy książki, jak wyglądała moja praca nad nimi i co bym mu doradził. Oczywiście udzieliłem mu długiej i wyczerpującej odpowiedzi, ale jeśli byłbym nieco bardziej szczery, to na pytanie: „Jak wyglądała twoja praca?” powinienem powiedzieć: „Chujowo”.

Popełniałem przy tym cztery grzechy.

Grzech pierwszy. Miałem wybraną tematykę, ale nie poświęcałem zbyt wiele czasu na przemyślenie układu treści ZANIM zacząłem pracować, więc przesuwałem ją dziesiątki razy, aż wszystkie klocki znalazły się na swoim miejscu. To kosztowało mnie dużo więcej pracy niż powinno.

Grzech drugi. Nie zastanawiałem się kto ma korzystać z mojej pracy i w czym ona ma komuś pomóc.

Grzech trzeci. Wydawało mi się, że promowanie czegokolwiek to powiedzenie: „Hej! Mam tutaj to i tamto”. Tymczasem trzeba opowiedzieć co to jest, skąd się wzięło i w jaki sposób będzie przydatne. Następnie trzeba wybrać środki, którymi najlepiej się o tym opowie, zdecydować, które fragmenty będzie się wykorzystywać w którym medium i umieścić je na osi czasu. W sumie jest to więc od kilkunastu do kilkudziesięciu różnych materiałów do przygotowania.

Grzech czwarty. Brak ulokowania w kontekście swoich planów. Nie zawracałem sobie głowy tym, jak moje poprzednie działania wpłyną na przyszłe projekty. Wiedziałem też gdzie widzę się w długiej perspektywie czasowej, ale było to mało szczegółowe.

Od końca zeszłego roku robiłem gruntowną ocenę swoich różnych planów. Z części zrezygnowałem, inne dokładnie opisałem i umieściłem w trzech gałęziach, z których docelowo będzie składała się moja działalność.

.

Zacząłem robić harmonogram publikacji

Spontaniczność twórcza jest super pod warunkiem, że ma się nieograniczone zasoby czasu. Kiedy się ich nie ma, to samo flow już nie wystarczy. Dlatego postanowiłem zacząć korzystać z plannera i zaplanować publikacje niektórych wpisów (np. Chwalmy się czy wpisy, które można opublikować tylko w konkretnym momencie) na konkretne dni z dużym wyprzedzeniem. Jednocześnie zrobiłem bazę materiałów do wykorzystania w statusach, artykułach i innych materiałów, dzięki czemu po raz pierwszy wiem co będę publikował na blogu w kolejnym miesiącu. Czy faktycznie tak będzie? Prawdopodobnie nie, bo na pewno wpadnie mi do głowy coś, co będę chciał poruszyć od razu. Nie zmienia to tego, że liczba i dni publikacji powinny być stosunkowo niezmienne.

.

Cykliczne treści

Jest jedna rzecz, której zawsze brakowało mi na blogu. Tą rzeczą jest brak tekstów wyczerpujących jakiś temat. Do tej pory na blogu publikowałem więc stosunkowo niedługie artykuły, a złożone zagadnienia umieszczałem w książkach. Niejednokrotnie musiałem się więc tłumaczyć z różnych skrótów myślowych albo pomijać całą masę świetnych treści, bo nie były umieszczone w żadnym kontekście. W zeszłym roku pomyślałem, że super byłoby pisanie całych serii artykułów dotyczących jakiegoś tematu, które miałyby się bronić jako całość. Z jednej strony daje to więc potencjalnie lepsze treści i dodatkowo eliminuje zastanawianie się o czym napisać, bo ma się już z góry ustaloną listę wpisów.

W tym roku taki cykl artykułów będzie publikowany pod nazwą #kluczoweprzekonania i będzie dotyczył tego, jak myśleć, żeby fajniej żyć. Pierwszy tekst z tej serii pojawi się w przyszłym tygodniu, a kolejne będą publikowane mniej więcej co dwa tygodnie.

.

Zrobiłem listę zajęć, które mogę wykonywać w każdej chwili

Są dwie grupy zajęć, na które warto poświęcać czas. Pierwszą jest robienie rzeczy, dzięki którym czuje się, że się żyje. Drugą jest robienie rzeczy, dzięki którym to życie jest możliwe, czyli produktywna praca. Jednak najgorzej jeśli ląduje się pomiędzy nimi. Wtedy siedzisz z myślą, że powinieneś pracować, ale ci się nie chce, więc czytasz siedemnasty artykuł, z którego i tak nic nie zapamiętasz, sprawdzasz dwudziesty raz pocztę i wpędzasz się w wyrzuty sumienia.

Żeby z tym walczyć postanowiłem wrócić do sposobu, który praktykowałem jakiś czas temu. Stworzyłem listę zadań, które mogę wykonywać nawet kiedy nie mam energii na pracę twórczą. Mam więc tam dbanie o SEO, przegląd mediów, które uważam, że warto śledzić, wykonywanie przelewów, analizowanie statystyk, poszukiwanie inspiracji itd.

.

Przerwy w pracy

Każdy potrzebuje odpoczynku i oddechu od codziennych zajęć, żeby zająć się czymś innym (np. przyszłościowym produktem). Dlatego w tym roku będę miał trzy przerwy – dwie krótsze i jedną dłuższą. Te krótsze wypadną prawdopodobnie w maju i wrześniu (możliwe, że się przesuną). Długą przerwą będzie grudzień, który zawsze upływa pod znakiem przypominania najlepszych treści, dzięki czemu nie wymaga mojej obecności.

.

Kierunki rozwoju

W przeciwieństwie do poprzednich punktów, to nie są rzeczy, które muszę zrobić. To raczej elementy, którymi chcę się zająć. Jeśli ich nie zrealizuję to nic się nie stanie, ale jeśli zrobię je nawet w małym stopniu to będę dużo bardziej zadowolony.

Co jest na tej liście?

  • Chcę robić więcej zdjęć
  • Częściej wyjeżdżać oraz brać udział w różnych wydarzeniach zarówno jako uczestnik, jak i np. prelegent
  • Testować inne formaty publikacji
  • Lepiej wykorzystywać spotkania branżowe
  • Robić trening interwałowy cztery razy w tygodniu
  • Częściej publikować
  • Być bardziej pomocny. Dla kogo? Oczywiście, że dla was, bo gdybym nie czuł, że to co robię jest dla kogokolwiek przydatne, to pewnie zajmowałbym się czymś innym.

*

Wnioski? Po raz pierwszy poświęciłem tyle czasu na przygotowanie rozsądnego harmonogramu działań. Cały rok jest spójny i wymaga sporo pracy, ale jednocześnie jest w nim na tyle dużo luzu, że nawet jak coś się w nim wysypie, to i tak będzie w porządku. Dodatkowo jest tam sporo miejsca na spontaniczne działania.

Ciekaw jestem jak ocenię wykonanie tych zamierzeń w grudniu…

Psst! Psst! Dołącz też do obserwujących bloga na facebooku lub instagramie.