Dlaczego pytanie czy ktoś „wreszcie sobie kogoś znalazł” jest nie na miejscu? 5 powodów

utworzone przez | 17 Komentarze

Wśród zjawisk, których nie rozumiem znajduje się fenomen czarnych dziur, oglądanie patostreamerów oraz to, że przy każdej okazji ludzie mają zwyczaj pytać:

„Spotykasz się z kimś?”

„Masz kogoś?”

„Jak to możliwe, że jesteś sam?”

„Dlaczego z kimś nie będziesz? Na pewno ktoś ciebie chce.”

„Co się stało z Krzysiem? To był taki fajny chłopak!”

„Kiedy będziemy mieć wnuka?”

Opłatek, urodziny, a teraz jajeczko. Jesteśmy w kolejnym momencie roku, kiedy te pytania będą sypać się z każdej strony. Może nie będą wycelowane w ciebie, ale będą świszczeć wokół twojej głowy i wciąż będą tak samo nie na miejscu.

To z kolei jest idealny moment, żeby powiedzieć, co jest w tych pytaniach złego, a złe jest 5 rzeczy.

 

1. Związek to tylko fragment życia

To czy ktoś z kimś jest czy nie, to nie synonim sukcesu życiowego. Sens życia nie sprowadza się do tego, żeby składać z kimś palce w kształt serca i wrzucać zdjęcia na instagram z hashtagiem relationshipgoals. Jasne, to jest super, ale brak kogoś nie sprawia, że jego życie traci wartość.

Jesteśmy kimś znacznie więcej niż swoim statusem relacji na facebooku. Bycie z kimś jest często chwilowe, podczas gdy życie jest znacznie bogatsze. Jest w nim jeszcze rozwój, tworzenie firm i udzielanie się społecznie, przyjaźnie, momenty, w których zatyka ci dech w piersiach, ale jeśli to wszystko ignorujesz i pytasz wyłącznie o czyjś związek, to pokazujesz, że masz to gdzieś. A dla kogo ma to być ważne, jeśli nie dla najbliższych?

 

2. To że nie wyobrażasz sobie życia w innym modelu, to znaczy, że… TY sobie tego nie wyobrażasz

Kiedy żyło się w PRL-u to wybory życiowe były tak samo różnorodne jak sklepowe półki z octem. Kończyłeś szkołę, znajdowałeś pracę i było wiadomo, że teraz czas na ślub (oczywiście kościelny) i dzieci (najlepiej chłopiec i dziewczynka). I prawdę mówiąc średnio się liczyło, jaki ten partner czy partnerka będzie, bo ważniejsze było, żeby w ogóle był.

Teraz te społeczne szwy rozeszły się na boku. Praca nie musi już polegać na siedzeniu 8 godzin w biurze, a stanowiska o angielskich nazwach są równie realne co zawód spawacza. Można też być singlem, nie mieć jeszcze dzieci albo nie potrzebować błogosławieństwa faceta w sukience.

Może twoje życie bez kogoś byłoby bez pozbawione znaczenia, ale to nie znaczy, że inny model jest gorszy. Życie nie ma jakiegoś odgórnego sensu, tylko taki, jaki mu się nada. Zamiast wciskać komuś swoją wizję, lepiej się cieszyć, że komuś w ogóle chce się funkcjonować po swojemu.

 

3. Nie masz pojęcia dlaczego ktoś jest sam

Może czyjś lub czyjaś ex byli „tacy grzeczni i poukładani”, ale to nie znaczy, że dało się z nimi dogadać, że umieli okazać wsparcie, że patrzyło się w jednym kierunku albo że nie mieli drobnej wady polegającej na skokach w bok.

Nie wiesz z jakimi problemami mierzą się inni, co muszą sobie poukładać, żeby z kimś być ani co robią, żeby być fajną osobą. Najczęściej masz też średnie kwalifikacje, żeby ich z tego rozliczać.

Na koniec, patrzysz na kogoś w tym jednym krótkim momencie i oceniasz go, nie wiedząc czy faktycznie jest sam, czy wczoraj kogoś nie poznał albo czy nie pozna go za chwilę.

 

4. Bycie z kimś to nie to samo co bycie z kimś szczęśliwym

„Na pewno sobie kogoś znajdziesz”. Znam mnóstwo osób, które słyszały takie zdanie i wiedziały że jest prawdziwe. Tylko że im nie chodziło o to, żeby kogoś znaleźć. Chciały znaleźć kogoś dobrego, a to różnica jak między milionem dolarów a milionem problemów.

Może i bycie singlem bywa żałosne, ale bycie z kimś może być równie żałosne. Niewłaściwa osoba może sprawić, że będziesz iść przez kolejne dni jak z żelazną kulą u nogi. Można być z kimś i skakać ze szczęścia, ale można też uprawiać monotonny seks w rytm metronomu, czuć pulsującą samotność i pokazywać innym tylko maskę zadowolenia.

Pora zrozumieć, że związki to nie magiczne rozwiązanie, a zapychanie dziury w życiu obrączką i dziećmi, na które nie jest się gotowym, co najwyżej zrobi krzywdę wszystkim dookoła.

 

5. Na koniec, czyjś status związku to nie jest twoja sprawa

I ja wiem, że to wszystko dlatego, że chcecie dla kogoś dobrze, ale szczęście każdy musi mieć swoje. Nie wciśniesz go komuś na siłę. Nie sprzedasz. Nie zmusisz do zaakceptowania swojej wizji. Mało tego, znacznie więcej osiągniesz jeśli pozwolisz komuś rosnąć zamiast wciskać w ciasne foremki oraz dając przykład, jak związek może funkcjonować. (Jednak jakimś cudem najczęściej o status związku pytają osoby, których związki okazały się turbo-zakalcami.)

Uszczęśliwiło cię bycie z kimś? Ekstra! Rozumiem to. Dla mnie bycie z kimś, kto cię autentycznie pociąga też jest super. Jeśli miałbym wskazać jeden czynnik, który procentuje w każdej sferze, to byłaby nim fajna relacja.

Tylko że wiem, że inni ludzie mają prawo tego poglądu nie podzielać i to jest w porządku.

Wiesz dlaczego? Bo bycie w małżeństwie jest w porządku. Bycie singlem jest w porządku. Wczesne wejście w związek jest w porządku. Wejście w stały związek po trzydziestce, czterdziestce czy pięćdziesiątce jest w porządku.

Jak to powiedział kiedyś Blog Ojciec – „to, co nie jest w porządku to ocenianie innych, gdy ich życie nie jest takie jak to, którym sami zdecydowaliśmy się żyć.”

Psst! Psst! Dołącz też do obserwujących bloga na facebooku lub instagramie.

Subscribe
Powiadom o
guest

17 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments