Gwiezdne Wojny można lubić lub nie, ale każdy ma jakieś wspomnienia, które są z nimi związane. 

Sam po raz pierwszy z Gwiezdnymi Wojnami zetknąłem się, kiedy do kin weszło Mroczne Widmo. Miałem wtedy bluzę z napisem „Star Wars: Anakin Skywalker” i z zapałem kupowałem paczki Laysów, w których można było znaleźć krążki ze zdjęciami bohaterów serii.

Całą serię obejrzałem razem z moim tatą kiedy była emitowana w telewizji i mimo mojego sceptycyzmu chwyciła mnie za serce nie tylko fabułą i bohaterami, ale może przede wszystkim tym, czego mimochodem uczyła widzów. Jedną z cech popkultury jest to, że opowiadając historię, jednocześnie dostarcza wzorów zachowań. James Bond dał mi wzór zachowania i męskiego stylu życia. Fight Club pokazał jakiego życia lepiej unikać. Gwiezdne Wojny w pewnym sensie nauczyły mnie jak myśleć, a w szczególności nauczyły mnie tych dziewięciu rzeczy:

1. Dobro nigdy nie wygrywa, zło nigdy nie przegrywa.

Większość filmów kończy się w kulminacyjnych momentach. Wtedy, kiedy przedsiębiorca podbił rynek, sportowiec został mistrzem świata, a para zakochanych zeszła się pomimo nieporozumień w centralnej części filmu.

To jest piękne i inspirujące, ale nie wiemy jak to na nich wpłynęło. Zostajemy z pięknym obrazkiem wzbijających się białych gołębi i nie wiemy, co dalej, a przecież w życiu nie ma kropek i napisów „The End”. W Gwiezdnych Wojnach też ich nie ma. Jest jasna i ciemna strona mocy. Zawsze któraś z nich zyskuje chwilową przewagę, ale cały czas funkcjonują obok siebie.

2. Nie ma „dobrych bohaterów”.

W Harrym Potterze Voldemort jest jak wycięty z kartonu. Ok, wiadomo, że jest zły, ale właściwie nie wiadomo dlaczego jest zły, ani nie wiadomo co nim kieruje, co jest absolutnie bez sensu. W rzeczywistości każdy po prostu realizuje swoje cele i wszystkim ludziom chodzi o to samo: dobrobyt, szczęście bliskich albo życie takie jak to, które ma Dan Bilzerian tylko razy dziesięć. Nie ma złych ludzi, są tylko tacy, których cele są niekompatybilne z naszymi.

Wydaje się, że George Lucas o tym wiedział, bo w Gwiezdnych Wojnach czarnym charakterem jest Anakin Skywalker, który później założył czarne wdzianko i dyszał przez maskę. Dlaczego to zrobił? Żeby móc uratować osobę, którą najbardziej kochał. Tylko tyle. Możliwe, że też bym podjął taką decyzję. Z mojej perspektywy on nie był zły. Był tylko człowiekiem, który krok po kroku dokonał chybionych wyborów i skończył jako ktoś, kto za pomocą Gwiazdy Śmierci wysadził całą planetę. Bywa.

3. Próbowanie nie istnieje.

Na nagrobku Charlesa Bukowskiego znajduje się napis: „Don’t try”. Tak się składa, że Yoda powiedział to pierwszy w swoim kultowym tekście: „Do. Or do not. There is no try”. Każda czynność rozbita na części pierwsze sprowadza się do tego, że albo coś robisz, albo czekasz. Pośrodku nie ma nic, poza osobami, które nie wiedzą czego chcą.

4. Najtrudniejsze bitwy toczysz we własnej głowie.

Jest taka scena podczas szkolenia Luke’a Skywalkera na rycerza Jedi, w której Yoda wysyła go do jaskini ciemnej mocy, w której ma zastać tylko to, co zabierze ze sobą. Widzi w niej to, czego najbardziej się boi, a tak naprawdę to wytwory jego wyobraźni. I to jest bardzo uniwersalny obraz, bo największe kłody pod nogi rzucamy sobie sami. Zakład? Zapytaj dziesięć losowych osób o to kogo lub co najbardziej kochają. Nikt nie wymieni siebie.

Bardzo często regularnie mówimy sobie, że nie możemy czegoś zrobić. Że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy. Że wiemy za mało. Że to się nie uda. Że może wszystko co złego o sobie usłyszeliśmy jest prawdą, ale z pewnością żaden z komplementów nią nie był. Tymczasem podstawowa praca nad sobą zawsze sprowadza się do przekonania samego siebie, że umiesz, możesz i zasługujesz na to co najlepsze. Wyjątków nie znam.

5. Polegaj na sobie, a nie na gadżetach.

Dobra, nie oszukujmy się – najfajniejszą cechą rycerza Jedi jest umiejętność poruszania przedmiotami bez ich dotykania. Inna sprawa, że na największy szacunek, zwłaszcza w czasach, kiedy jesteśmy otoczeni wzorami konsumpcyjnymi, zasługuje ich zdrowo rozumiany ascetyzm. Oni nie polegają na gadżetach, tak jak Bond w czasach kiedy grał go Pierce Brosnan, ale na sobie i swoich umiejętnościach. To dokładnie tak jak z gitarzystą – jest się nim nie ze względu na posiadanie najlepszej gitary, ale ze względu na to, że umie się z niej najlepiej korzystać. Za każdym razem na początku jest „być”. Dopiero za nim idzie „mieć”.

6. Nic nie pobije intuicji.

Podstawą umiejętnością Jedi było ufanie przede wszystkim swoim uczuciom, a nie ścisłym faktom. Co ciekawe, jest to bardzo skuteczna postawa. „Błysk” Malcolma Gladwella jest poświęcony intuicji i dokonywaniu wyborów. Szereg przeanalizowanych badań naukowych doprowadził go do wniosku, że nieświadome decyzje są lepsze i dużo szybsze, niż te podejmowane racjonalnie. W jednym z badań uczestnicy mieli wybierać karty niebieskie lub czerwone. Czerwone dawały duże wygrane i przynosiły duże straty. Tylko regularne wybieranie niebieskich kart dawało zyski. Badani racjonalnie dochodzili do tego wniosku po wybraniu około 50 kart. Ich ciało wiedziało to o 40 kart wcześniej, bo na wybór karty z czerwonej talii reagowało w sposób typowy dla odczuwania stresu.

7. Każdemu dawaj czystą kartę.

Kiedy jeszcze trenowałem boks, w moim klubie był jeden świetny bokser. Zawsze kiedy w klubie ktoś go prowokował do bójki to on z nim rozmawiał i obracał wszystko w żart. Kiedy to nie działało to wychodził przed klub i konkretnie go obijał. Jak rasowy Jedi unikał bójek nie dlatego, że się ich obawiał, ale dlatego, że nie czuł, że coś musi komukolwiek udowadniać.

To dotyczy też wielu innych sytuacji. Są osoby, które traktują innych już na wstępie z podejrzliwością. Starają się upewnić, że nie stracą na tej relacji, przez co często zniechęcają do siebie innych ludzi i nabierają przekonania, że nie ufając im mieli rację. Prawda jest natomiast taka, że poznając kogoś zawsze warto dać mu kredyt zaufania, bo na pewno będziesz mieć czas na usunięcie ze swojego otoczenia toksycznych osób. Jedyne na co może ci go zabraknąć to na poprawienie negatywnego wrażenia, jakie na kimś wywarłeś.

8. Wygrywa się w drużynie.

Możesz być geniuszem i idałem, ale sam i tak niewiele zdziałasz. Luke Skywalker może zniszczył Gwiazdę Śmierci, ale leciał z całą eskadrą, wspierał go R2D2 i Han Solo. Ludzie, którzy grają zespołowo zawsze długoterminowo na tym zyskują.

9. Tekst „To nie są droidy, których szukacie.”

Najbardziej jednak cieszę się, że obejrzałem scenę, w której Obi Wan używa na szturmowcach triku Jedi i przesuwając ręką mówi: „To nie są droidy, których szukacie”. Dlaczego? Bo to prawdopodobnie najlepsza i najzabawniejsza rzecz jaką można powiedzieć, kiedy ktoś porusza temat, o którym nie chcecie rozmawiać. Robi się to tak, jak zrobił to Dr House:

Premiera Przebudzenia Mocy jest zaplanowana dopiero na 18 grudnia, ale już teraz można przypomnieć sobie wszystkie poprzednie części – zwłaszcza, że od 1 października w każdy czwartek AXN będzie wyświetlał wszystkie poprzednie części serii (a dodatkowo Gwiezdne wojny: Rebelianci i po raz pierwszy w Polsce – Gwiezdne wojny: Wojny klonów VI).

Gwiezdne wojny: Mroczne widmo (1 października o godz. 22:00 w AXN)
Gwiezdne wojny: Atak klonów (8 października o godz. 22:30 w AXN)
Gwiezdne wojny: Zemsta Sithów (15 października o godz. 22:00 w AXN)
Gwiezdne wojny: Nowa nadzieja (22 października o godz. 22:00 w AXN)
Gwiezdne wojny: Imperium kontratakuje (29 października o godz. 22:00 w AXN)
Gwiezdne wojny: Powrót Jedi (5 listopada o godz. 22:00 w AXN)

To co, oglądamy żeby znów się poczuć jak ten dzieciak w bluzie z napisem „Star Wars”?


P.S. O osobistych historiach związanych z Gwiezdnymi Wojnami możesz przeczytać także u Riennahery i Troyanna

Powrót do wspomnień z dzieciństwa zapewniła dzisiaj współpraca z AXN. 

Psst! Psst! Dołącz też do obserwujących bloga na facebooku lub instagramie.