Mam przyjaciela, który spotyka się z kobietami z intensywnością godną początkującego aktora porno, a dziewczyna, która skończyła 30 lat, to dla niego ideał.
Dlaczego? Historia jest tu taka jak w przypadku kariery zawodowej. Mając 18 lat ma się wiele, niejasnych wizji, które zmienia się trzy razy w tygodniu. Kiedy ma się około 30 lat, dzieją się dwie ciekawe rzeczy:
– albo żałuje straconego czasu i dokonanych wyborów żyjąc od dorywczej nędznej pracy do dorywczej beznadziejnej pracy;
– albo ma się świadomość swoich możliwości, klarowne plany na przyszłość, kieruje się priorytetami, potrafi zachować równowagę pomiędzy pracą i odpoczynkiem i wyciska się z codzienności dużo więcej.
Analogicznie działa to w przypadku relacji, bo młode dziewczyny, chociaż jędrne i seksowne, mają przeczucie, że mogą dużo, ale nie idzie to u nich w parze ze świadomością czym dokładnie to „dużo” jest i co trzeba z siebie dać, żeby to mieć.
Dopiero dziewczyny mające (około) 30 lat zaczynają to rozumieć i wiedzą, że:
1. Nie warto oczekiwać od faceta tego, co powinny zapewnić sobie same
Kobiety mające 30 lat nie liczą już na to, że spotykanie się z facetem da im szczęście. Nie przerzucają problemów na partnera i mają świadomość, że jej praca, jej samopoczucie i jej kompleksy to tylko JEJ problemy. Oznacza to, że nie ma sensu oczekiwać, że ktoś je za nie rozwiąże.
Nie spodziewają się też, że jakiś facet sprawi, że jej życie będzie ekscytujące, a ona sama poczuje się wyjątkową, wartościową osobą. Jest takie zdanie, które lubią kobiety: „Jeśli jesteś rozbita, to musisz wiedzieć, że w końcu przyjdzie ktoś, kto przytuli cię tak mocno, że wszystkie fragmenty znów znajdą się na swoim miejscu”. Po 30. urodzinach kobieta rozumie już, że jedyna osoba, która to zrobi, to ona.
2. Nie ma sensu wszystkiego analizować
Nie mają potrzeby rozkładać każdej informacji na atomy. Słuchać zwyczajnych zdań, a następnie kroić ich na cienkie plasterki i obserwować ich pod mikroskopem szukając nie tyle drugiego dna, co już, co najmniej szóstego. Nie tylko dlatego, że wiedzą, że przeciętna kobieta więcej myśli o tym, o czym myśli facet, niż on w rzeczywistości myśli, ale też dlatego, że im zwyczajnie nie chce zajmować się pierdołami. Chwila spędzona nad robieniem tego, co nie jest ważne, to chwila, która już nigdy nie wróci, a do pracy trzeba chodzić, z kosmetyczką się umówić, pójść na trening, lokatę założyć. Zazwyczaj też bardziej się opłaca pomalować sobie paznokcie, niż komplikować sobie życie rozmyślaniem.
3. Dziewczyna mająca 30 lat rozumie, że nigdy nie ma się nad wszystkim kontroli
I się z tym godzi. Mało doświadczone kobiety usiłują zamykać swojego faceta w złotej klatce, bo skoro nigdzie nie będzie mu lepiej, to przecież z nią zostanie. Brzmi logicznie i dlatego też spędzają dni przygotowując posłanie i malując pręty. Dopiero te bardziej doświadczone rozumieją, że nie ma znaczenia, że pręty są złote, wysadzane diamentami i warte miliony, bo pręty nie są tym, o co mu chodzi. To tak jakby roślinożercę karmić t-bone stekami z argentyńskiej wołowiny i dziwić się, że nie je, podły niewdzięcznik! Kobiety po 30. rozumieją, że podstawową rzeczą, jakiej potrzebują mężczyźni, jest wolność. Zamkniesz im klatkę to będą pilniczkiem przecinać pręty. Zostawisz otwarte drzwiczki to pewnie nawet nie zechcą wychodzić.
Z tego samego powodu kobiety, które to rozumieją nie walczą cały czas o „terytorium”. Nie zakazują spotkań z wieloletnią przyjaciółką, nie grożą rozstaniem, nie robią afer, bo obejrzał się za jakąś kobietą na ulicy. To walka o terytorium, a to, że musisz o nie walczyć oznacza, że wcale go nie masz.
4. Nie istnieje jedna osoba, która spełni czyjeś wszystkie potrzeby
Kiedyś mój kumpel spotykał się z laską – młoda, ładna, w połowie dobrych studiów. Pomimo tych zalet, krzywo patrzyła nawet na to, że zażartował sobie z czterdziestoletnią kasjerką. Tymczasem nie ma nikogo na tyle uniwersalnego, żeby spełnił jego wszystkie potrzeby, tak samo jak nie ma osoby, która wie wszystko i umie wszystko. Zgodnie z naturą jesteśmy gatunkiem stadnym, a to tłumaczy dlaczego osoby, które ograniczają swoje życie do bardzo wąskiego kręgu osób w końcu stają się nudne i zachowują się jak menedżerowie na wyjazdach służbowych.
Inna sprawa, że po drodze uwierzyliśmy w kłamstwo ubrane w słowa: „Musisz być idealny/a, bo zawsze będzie ktoś lepszy”. Z wiekiem przychodzi świadomość, że ktoś nowy będzie inny, ale czy lepszy, to już pytanie czysto teoretyczne. Istnieją tylko przybliżone kryteria na podstawie, których się wybieramy np. uroda. To prawda, że inna dziewczyna może być ładniejsza, ale czy robią się jej dołeczki, kiedy się uśmiecha? Czy czasem zabawnie chrząka, kiedy myśli, że nikt nie słyszy? Czy ma chudsze nogi, podczas gdy on woli umięśnione? Wierzę w to, że rodzimy się jako niepodrabialne indywidualności i najgorsze, co możemy zrobić, to zacząć traktować siebie samych jak łatwe do wymienienia tryby dużej społecznej maszyny.
5. Możesz nie wiedzieć, czego chcesz, ale musisz wiedzieć chociaż czego NIE chcesz
A to dużo, bo wcześniej nie wiedziały ani tego, czego chcą, ani tego, czego nie chcą. Spotykały się z facetami, o których później myślały: „Yyy… Jak to się stało?”. Kobiety w okolicach trzydziestki może wciąż nie wiedzą, czego dokładnie chcą (bo wątpię, żeby ktokolwiek to wiedział), ale dokładnie wiedzą, czego nie chcą. Mają swoje standardy i wiedzą, że co jak co, ale randki z jego rodzicami za ścianą, straciły swój powab dziesięć lat temu. Zresztą tak samo jak wracanie z imprezy w centrum na piechotę ze szpilkami w ręce. Dla faceta oznacza to świadomość, że są z nim, bo chcą i go wybrały, a nie tylko dlatego, że po omacku próbują dowiedzieć się, czego chcą od życia.
6. Własne zasady są ważniejsze, niż napisane przez kogoś
Są osoby, których słucham i nie mogę się nadziwić. Kiedyś słyszałem dziewczynę, która oburzała się, że „On nigdy kwiatka mi nie przyniósł”, a ja cały czas miałem wrażenie, że ktoś jej powiedział, że powinno ją to oburzać. Że nikt racjonalnie myślący na to by nie wpadł. Że każda kobieta raczej robiłaby problem z tego, że ktoś ją zdradza, nie szanuje albo chociaż, że nie potrafi ułożyć sobie życia w zakresie większym, niż kupienie CS’a.
Jeśli twoja odpowiedź na pytanie: „Dlaczego tego od niego oczekujesz?” brzmi: „Bo jako facet powinien…”, to nie mówisz tego ty – to mówi twój wewnętrzy, bezrefleksyjny rodzic. Kiedy zaczynasz wyznaczać swoje zasady, znika problem urządzenia awantur, których później sama się ich wstydzisz albo dopytywania czy zawsze będziecie razem. Przecież wiesz, że on nie jest wróżką w tiulowej spódniczce.
7. Noszenia bielizny trzeba się nauczyć
Podobnie jak chodzenia w szpilkach, robienia sobie dyskretnego makijażu i dobierania ubrań do swojej figury. Po 30. dziewczyny wiedzą, że do emanowania seksualnością nie jest niezbędna imprezowa spódniczka ledwie zakrywająca tyłek. W tym wieku kobiety doceniają też dobre jakościowo kosmetyki i Avonu u nich raczej nie znajdziesz. To dobrze, bo nie ma nic lepszego, niż kobieta świadoma swojej kobiecości, z wypracowanym stylem i umiejętnościami wyglądania jak gwiazda.
8. Seks to nie element transakcji
Jak dziewczyna ma 30 lat, to możesz założyć, że wie, czego chce w łóżku. Raczej nie będzie oczekiwać, że sam seks wystarczy do tego, żeby ktoś z nimi był. Są już na tyle emocjonalnie świadome, że wiedzą, że liczy się przede wszystkim to jakimi są osobami, jak traktują innych, jak spędzają czas i jak radzą sobie z problemami. To z kolei zdejmuje z samego seksu jakieś pięć ton ciężaru, bo przestaje on być tym elementem, od którego zależy WSZYSTKO. Jest po prostu ważnym, ale tylko jednym z wielu elementów relacji.
9. Najważniejsza jest świadomość priorytetów
Kiedyś mój kumpel miał dziewczynę. Zamieszkali razem na drugim czy trzecim roku studiów. Początek? Sielanka! Tylko że po dwóch miesiącach zaczęła mu notorycznie urządzać afery. O co? O to, że odkłada swoją szczoteczkę do zębów w złym miejscu. Przychodziła i krzyczała: „Ile razy mam ci mówić, że masz ją odkładać do kubeczka! Nie chcę jej całe życie po tobie poprawiać”. Później był jednodniowy foch. Czy był to duży problem? Czy on ją oszukał? Okazało się, że ma pół miliona długów? Że okazjonalnie daje sobie w żyłę? Że ma żonę i dzieci?
No nie. Jednak w swoich pierwszych związkach ludzie mają tendencję do patrzenia na wady. Zerkają na źle odłożoną szczoteczkę i zasłania im ona cały obraz. Wystarczy, że kilka drobnych rzeczy jest gównianych i już jest dla nich taki cały związek. Po drodze zapominają spojrzeć na to, że przecież ta sama osoba jest przy nich kiedy tego potrzebują, że realizuje swoje cele i jest kimś więcej, niż maminsynek i nierób.
Kiedy kobiety zbliżają się do 30. urodzin, to co najmniej ich jedna jej koleżanka się rozwiodła, inna była zdradzana, inna związała się z kimś, kto chciałby tylko leżeć i pachnieć (minus pachnieć), a pozostałe przeszły przez spotkania z rozmaitymi bucami. To daje właściwą perspektywę i zaczynają się liczyć jasne priorytety. Nie te wydumane, ale te konkretne: szacunek, przyjaźń, możliwość polegania na sobie i miłość.
10. Dziewczyna mająca 30 lat zna już tylko jeden rodzaj związku – ten, który sama sobie ułoży
Nie ten, o którym mówiła babcia. Nie ten, który widziała w „Seksie w wielkim mieście”. Nie ten, o którym powiedział gość w czarnej sukience. Dorosłe kobiety nie martwią się opinią każdego dookoła. Nie łykają jak młode pelikany, że mają nie tylko być idealną dziewczyną i potencjalną matką, ale że mają być też lubiane przez jego matkę i wszystkie ciotki. Wypadałoby również, żeby gotowały jak Ramsay, sprzątały jak wieloosobowa ekipa sprzątająca i potrafiły przygotować przyjęcie mając do dyspozycji tylko nieugotowany makaron i herbatę. Wierzą w ten związek, który same sobie ułożą i który uwzględnia indywidualne potrzeby jej i partnera. Kto powiedział, że trzeba osiąść w jednym miejscu, nie można jeździć oddzielnie na wakacje, lubić BDSM albo mieć oddzielne konta w banku? Kto w ogóle powiedział, że potrzebują jednego, wieloletniego związku? To kwestia wzajemnych ustaleń.
* * *
Kiedyś powiedziałbym, że idealna kobieta ma ciało dwudziestolatki i stan umysłu trzydziestolatki. Całe szczęście żyjemy w czasach, kiedy dziewczyna w wieku 30 lat wciąż może wyglądać świetnie. Widzieliście ostatnio Jennifer Aniston?!