Kobieta. Według jednej z teorii pochodzenia tego słowa: „istota lubiąca się przytulać”. Według współczesnych mężczyzn: „rozpuszczona istota, której nie wiadomo o co chodzi”.
Otóż ja się z tym nie zgadzam. Wiadomo o co im chodzi tylko najczęściej tego nie dostają, bo świat jest pełen facetów oceniających świat przez pryzmat piętnastu centymetrów w spodniach i marzących o dwudziestu milimetrach więcej. Na długość i na objętość.
1. Doceniaj jej atrakcyjność, ale nie zachowuj się jakby to była jej jedyna zaleta
Spróbuj nie zauważyć, że spędziła dwie godziny w łazience prostując włosy, nakładając makijaż mający sprawiać wrażenie jakby go nie było, cmokając ustami, naciągając rajstopy na swoje długie nogi i zakładając push-up. Gdyby jej wzrok zabijał to już byś nie żył.
Spróbuj patrzeć tylko na jej ciało (wersja dla romantyków – oczy). Gdyby dało się umrzeć drugi raz to najpierw zabiłaby ciebie wzrokiem, a później nabiła na pal. Tak dla pewności.
Masz patrzeć, masz podziwiać i masz będąc przy niej być blady na twarzy, bo krew spłynęła ci znacznie niżej, ale nie możesz zachowywać się jak obśliniony piesek, któremu podstawiono pod pysk miskę.
To tak jakbyś przyjechał po nią Ferrari – nie po to na nie pracowałeś po 70 godzin tygodniowo, żeby ona zachowywała się jakbyś jeździł Cinquecento, ale też nie chciałbyś, żeby zamiast twojej twarzy, osobowości i poczucia humoru widziała tylko wielki banknot.
Wygląd to nie wszystko, ale wygląd to zdecydowanie więcej niż nic.
2. Sprawdzaj jaka jest zamiast mówić jaka powinna być
Nie ma nic gorszego niż facet, który podchodzi do dziewczyny mając w stosunku do niej oczekiwania, traktując to że podszedł jakby powinien za to dostać medal, a po pięciu minutach rozmowy myśli, że wie o niej wszystko. W szczególności jeśli uważa, że jest miła, delikatna i wrażliwa. Masz znacznie większe szanse na to, że w swojej głowie przerobiła już sceny z ostrego porno niż że myślała o swojej przyjaźni z Jezusem.
Całe życie ktoś o niej mówił „mała i grzeczna dziewczynka”. Po takiej dawce słodkości chce poczuć się dużą i niegrzeczną kobietą, która zrobi cokolwiek zechce bez słuchania morałów mającej sprawić, że poczuje się źle. Jeśli zakładasz, że jest dobra i słodka to ograniczasz jej wybór pozwalając jej zachowywać się tylko tak jakby była wyrwana z powieści z XIX wieku. Nie dziw się więc, że nie dostajesz porządnego seksu. Ciesz się jeśli dostaniesz jakikolwiek.
3. Play hard
Owszem, równość w związkach jest fajna. A raczej byłaby gdyby istniała. To mniej więcej jak z teleportacją. Byłoby super gdyby dało się po prostu przenieść w dowolne miejsce, ale skoro się nie da to dzwoni się po taksówkarza mając nadzieję, że trafi się na tego, który nie słucha disco polo. To samo dotyczy równości w związku – spoko o niej posłuchać, ale relacje to emocjonalna ustawka, na którą wychodzi się z mentalnymi maczetami, kijami basebollowymi, sterczącymi sutkami i erekcją.
Ona chce się za tobą uganiać, potrzebować cię jak powietrza, bujać się na emocjonalnej huśtawce i widzieć, że zachowuje się jak suka, ale wciąż to robić. Będzie chciała, żebyś się zawstydził, żebyś przeprosił, chciał się dla niej zmienić i zrobił to czego ona chce tylko po to, żebyś nie zrobił żadnej z tych rzeczy. Dlaczego? Bo nikt nie marzy o spokojnej, cichej i trwałej miłości. Marzy się o tym, żeby być jak Sid i Nancy, a nie Mama i Tata Muminka.
4. Bądź szczery. Przede wszystkim wobec siebie
Tak, wiem – kobiety są tak naiwne, że uwierzą we wszystko co się im powie, a jak mają koło trzydziestki to zrobią wszystko, żeby tylko z kimś być. Jasne, możesz je okłamać, żeby coś ugrać… tylko po co? Chcesz to bzykaj. Czujesz się dobrze zdradzając? To zdradzaj. Wiesz w czym problem? W tym, że ty nie akceptujesz swoich potrzeb, nie wierzysz w to że jesteś wystarczająco dobry i wątpisz, że komukolwiek wystarczy to co dajesz. To dlatego chowasz obrączkę, mówisz że chcesz się ustabilizować i wcale nie lubisz swojego życia, a kobiety, z którymi się spotykasz zapisujesz w telefonie tak jak kumpli „żeby się nie dowiedziały”. W ostateczności to dlatego wolisz obiecać więcej niż masz do oddania, bo wtedy na idiotkę wyjdzie ona, a nie ty. Jesteś jak gej przed coming-outem i przykro mi, ale podobnie jak on zachowujesz się jak cipa.
5. Doceniaj ją
Punkt, na którym wykłada się większość relacji i najmniej doceniana indywidualna potrzeba. Najczęstsza statystycznie przyczyna rozwodów, zdrad i… zmieniania miejsc pracy. Każdy potrzebuje akceptacji, wsparcia i poklepania po ramieniu: „Fajnie, że to dla mnie robisz”. W związkach mężczyzn docenia się za to czego nie robią, czyli np. zostają z dziewczyną zamiast wyjść z kumplami, ale kobiety oczekują od nich fajerwerków. Z kolei kobiety docenia się za to co robią dla ciebie, a nie robiłyby tego normalnie. Przyjechała specjalnie do ciebie z drugiego końca miasta? Pół dnia gotowała obiad? Kupiła bieliznę od Beate Ushe i ma ją na sobie? To noś ją na rękach, bo prawdopodobnie nikt nigdy tego nie robił. Kobiety przez pół życia robią dla wszystkich kanapki na drogę, ale nigdy nie słyszą: „Dziękuję” i stale szukają kogoś kto będzie im to mówił sam z siebie, a nie tylko po kłótni pod tytułem: „Nic dla ciebie nie znaczę!”
6. Podejmuj decyzje
Serce schłodzone jak wódka i niezależność to maska na pokaz.
Nakarm, pochwal, podrap po brzuszku i przenigdy nie każ decydować, bo i tak przez godzinę zastanawiała się jakie założyć buty, więc ciężko oczekiwać, że cokolwiek innego wybierze szybciej. Pamiętaj też, że jest różnica między podejściem: „Po prostu chcę żeby ci było dobrze”, a myśleniem: „Muszę cię przekupić, żebyś spędziła ze mną czas”. Zabierz ją w miejsce, które lubisz, postaw przed nią sernik z malinami i nigdy nie oceniaj. Ocenianie kobiet prędzej sprawi, że dostaniesz torebką po ryju, niż że wejdziesz z nią do taksówki.
7. Traktuj ją jak równą sobie
Kiedy stoi ona w cholernie drogich i cholernie niewygodnych szpilkach to ostatnie czego chce to spotkać kutafona, który będzie mentalnym napinaczem usiłującym udowodnić jej, że jest lepszy. On to panie, ludźmi zarządza, drifty robi, na klatę bierze więcej niż ona waży, a ona to co? Ładna buzia i nic więcej, a i to pewnie z tapetą. Z przyjaciółkami tylko plotkuje, lakiery do paznokci ogląda i zachwyca się dziećmi i kotkami.
Problem w tym, że wcale nie mam pewności czy męskie dyskusje o piłce nożnej są więcej warte niż dyskusje o fluidach i podkładach. Tak samo nie wiem czy umiejętność lepszego prowadzenia samochodu jest lepsza niż opiekowanie się dziećmi, bo ja zawsze się boję, że takiego niemowlaka połamię. Wydaje mi się, że trochę za bardzo wszyscy daliśmy się zapędzić w samowystarczalność. Zbyt mocno postawiliśmy na samodzielność, a za mało na uzupełnianie się. Najgorsze natomiast jest to, kiedy zamiast chcieć kogoś poznać usiłuje się mu udowodnić, że jest się lepszym, fajniejszym i mądrzejszym.
8. Rób to o czym ona myśli
Przeciętny facet myśli o tym o czym myśli kobieta. Nieco lepszy mówi to o czym ona tylko myśli. Prawie żaden tego nie robi.
Siedzi, gada o swoim psie, chodzeniu do ksero i swoich „marzeniach i nadziejach”, a ona myśli: „Co jest ze mną nie tak?!”, chociaż powinna czuć się jak seksbomba.
Widzisz, jeśli dziewczyna przychodzi na randkę to nie przychodzi nieprzygotowana. Ona planuje. Wie co chce żebyś z nią zrobił. Nie zakłada sukienki dlatego, że lubi. Robi to z nadzieją, że nie wróci do mieszkania o 22.00 i nie powiesi jej na wieszaku jak swoją kolejną porażkę. Co by nie mówić to kobiety są mocno niepewne siebie. Drążą każdą swoją porażkę i obwiniają siebie nawet jeśli z koleżanki powiedzą sobie: „Hahaha, ale frajer!” One wciąż myślą co mogły zrobić lepiej, jak to możliwe, że nie żyją jak w Girls, a jego erekcja się nie utrzymała. Na 99% pomyśli, że problem był w niej.
Co to oznacza dla ciebie? Tylko jedno – jeśli ona ci się podoba, spraw żeby o tym wiedziała.
Dołącz do newslettera i odbierz w prezencie 50-stronicowy ebook (Nie)normalne, z którego dowiesz się jakie problemy w Twoim związku są powodem do niepokoju
Psst! Psst! Dołącz też do obserwujących bloga na facebooku lub instagramie.