Ludzie mają tendencję do pokazywania się z lepszej strony. Chcą zrobić doskonałe pierwsze wrażenie. Wydawać się mądrzejsi, bardziej atrakcyjni i bogatsi. To dlatego świat jest pełen kanapowych ekspertów ds. wszystkiego, filtrów do photoshopa i egzystencji na kredyt z oprocentowaniem 7,75%.

Takie osoby widząc zaradnego faceta pachnącego Hugo Bossem albo kobietę, dla której czarna sukienka jest drugą skórą, powtarzają sobie, że pierwsze wrażenie robi się tylko raz, więc starają się zrobić je jak najlepsze.

Ciekawe życie mogą oglądać tylko na ekranie laptopa, ale kiedy idą na randkę do modnego, industrialnego baru zżynają Jamesa Bonda i Vesper Lynd. Robią makijaż nie tylko sobie, ale też swoim życiorysom, osiągnięciom i ambicjom, bo przecież nie chcą okazać się leniwymi bułami. Kupują świeczki zapachowe za 19,90 zł, buty na zbyt wysokim obcasie i whisky single malt, które i tak smakuje dla nich jak Johnny Walker z przeceny w Biedronce. Czytają wszystkie artykuły o tym, jak dobrze wypaść na pierwszej randce, ale już nie czytają żadnych, które mówią o tym, jak dobrze wypaść w codziennym życiu. Zakładają, że później jakoś to będzie.

Gdyby słyszeli swojego scenarzystę, to usłyszeliby: „Nie, nie będzie”, bo pierwsze wrażenie jest zdecydowanie przereklamowane.

Po pierwsze dlatego, że ludzie nie lubią presji

Kiedyś z kumplami zauważyliśmy jedną zależność – im bardziej starasz się dobrze wypaść, tym gorsze robisz wrażenie. Wydaje się to niezrozumiałe dopóki nie uświadomisz sobie, że życie jest pełne upierdliwych szefów, rachunków do opłacenia i ludzi, którzy chętnie zyskają coś twoim kosztem. Ostatnie czego potrzebujesz to spotykania się w nim z osobą, która stara się dla ciebie na tyle bardzo, że jedyne o czym myślisz to: „Czego on za to oczekuje? Czy to nie za szybko? Jestem dla niej zbyt ważny, a nie chcę jej zranić”.

Presja zabija uczucia. Im więcej spiny tym większy znak zapytania pojawia się w czyjejś głowie, więc nic dziwnego, że zazwyczaj najlepsze relacje powstają tam, gdzie ludzie wyciągają kije z tyłków, biorą ze sobą wino i przekąski, żeby usiąść nad Wisłą, zalewem czy jeziorem i po prostu rozmawiać. Bez wielkich przygotowań, starań i oczekiwań. Mając świadomość, że to jest tylko jedno z dziesiątek takich spotkań i może być wyjątkowe, ale równie dobrze może nie mieć żadnego znaczenia.

Po drugie, im więcej z siebie dajesz, tym więcej się od ciebie oczekuje

Pamiętacie jeszcze film „Kiedy Harry poznał Sally”? Jest w nim scena, w której Harry oznajmia Sally, że jak będzie wyjeżdżać, to nigdy nie odwiezie jej na lotnisko. Wyjaśnia jej, że na początku będzie wydawało się to słodkie, ale później on już nie będzie miał na to ochoty, a wtedy ona zacznie mu robić pretensje z cyklu „już nie jesteś tą osobą, w której się zakochałam”.

Początek znajomości determinuje oczekiwania jakie będzie się miało wobec drugiej osoby.

Jeśli będziesz gościem, który bez przerwy cały czas: „Tak, kochanie” to na 99,99% zostaniesz jej lokajem, powiernikiem lub darmowym uberem, ale raczej nie partnerem.

Jeśli dla swojego faceta udajesz, że pasjonuje cię piłka nożna to już zawsze będziesz musiała orgazmicznie krzyczeć, kiedy jakiś Chorwat o śmiesznym nazwisku strzeli bramkę. Kiedy ktoś ciebie poznaje nie ma pojęcia jaka jesteś normalnie, a jaka jesteś dla niego. Jeśli więc przygotowujesz kolację z pięciu dań i kąpiel pełną piany, to on nie pomyśli: „Łał! Ale się dla mnie postarała!”. Zamiast tego myśli: „Kasia taka po prostu jest”.

Co to oznacza w praktyce? Że bez względu na ilość pracy jaką włożysz nikt cię bardziej nie doceni. To jest punkt wyjścia określany jako norma. Dopiero to, co powyżej tego jest uważane za plus, a to co poniżej za minus. Dając z siebie 100% od początku skazujesz się więc na działanie na 100% obrotów każdego dnia. Chcesz tego?

Po trzecie i najważniejsze, kiedy z kimś jesteś, pierwsze wrażenie przestaje się liczyć

Pierwsze wrażenie jest ogromnie ważne. Jeśli go nie zrobisz to nie będziesz mieć na drugie żadnych szans.

To jest jednak tylko połowa prawdy, bo jeśli drugie wrażenie jest fatalne, to równie dobrze tego pierwszego mogłoby nie być.

Ludziom wydaje się, że znaczenie mają 150 KM w samochodzie, karta multisport, idealnie przystrzyżona broda albo co najwyżej 62 cm w pasie, ale prawda jest taka, że nie mają tak dużego znaczenia jak myślisz. Po roku, dwóch lub pięciu latach większe znaczenie niż dwa kilogramy więcej ma to, jak reagujesz na pierwszy śnieg, czy lubisz pierniki i świąteczne swetry, wasze nastawienie do świata i to jak patrzycie na siebie, kiedy siadacie obok siebie po powrocie z pracy.

Z biegiem czasu przestają się liczyć rzeczy, rytuały, symbole statusu i społeczne oczekiwania, a zaczyna osobowość. Nie idealność, a prawdziwość. To dlatego równie ważne jak staranie się, żeby być idealną jest to, żeby dać się komuś pokochać z potarganymi włosami, rozmazanym makijażem i czerwonym od kataru nosem.

Jeśli dotrzesz do tego momentu to być może zrozumiesz, że czasem warto odpuścić sobie osoby, przy których musisz stawać na palcach i wciągać brzuch, bo nie chcesz tak przejść przez życie. Wtedy pojmiesz, że komuś musi wystarczać to jaka jesteś w normalny dzień, bo to w te normalne dni z tobą będzie.

Tego nie oszukasz. Tego nie da się ściemnić. Nie ma osób o tak silnej woli, które będą aktorami 24 godziny na dobę. Dlatego poznając kogoś nie udawaj lepszej osoby niż jesteś. Jeśli nie podoba ci się to, co dostajesz to stań się lepszą osobą. Ogarnij swoją kuwetę. Wypracuj lepsze schematy zachowań. Znajdź coś, co kochasz.

Tylko nie kłam, bo przy kimś, z kim się jest codziennie, zawsze jest się nagim.

A wtedy liczy się tylko drugie wrażenie.

Psst! Psst! Dołącz też do obserwujących bloga na facebooku lub instagramie.