Zacznijmy od dwóch faktów:
Fakt 1: Nie zawsze ludzie, których chcesz, będą chcieli ciebie.
Fakt 2: Nie każdy potrafi się z tym pogodzić.
Dzisiaj porozmawiamy o tej drugiej sytuacji, bo osoby, które się w niej znajdują, często zrobią wszystko, żeby to zmienić. W tym przypadku „wszystko” oznacza: udawanie kogoś, kim się nie jest i bawienie się w różne gierki.
To w sumie nie bardzo dziwi, bo nawet szybkie przeszukanie internetu doprowadzi do tego, że znajdzie się mnóstwo rad w rodzaju: „Powiedz to, ale tamtego nie. Czekaj 3,76 dnia zanim zadzwonisz. Uśmiechaj się, ale nie za dużo. Naśladuj cudzą mowę ciała. Bądź tajemniczy/a.”
Staram się nie używać na tym blogu wulgaryzmów, ale teraz zrobię wyjątek i dam ci ważną radę – jebać to.
Jeśli jeszcze zależy ci na samym seksie to pół biedy. Dzięki temu może faktycznie zyskasz czyjeś zainteresowanie i nie okaże się to tylko iluzją. Jednak w przypadku związku jest to strzał w kolano.
Wiem, że nie chcesz popełnić błędu, ale zachowując się w ten sposób, jesteś jak pies, który szczeka na przejeżdżający samochód i chce go złapać, ale nie ma planu, co zrobi, kiedy już mu się to uda. W twoim przypadku nie zadajesz sobie pytania co zrobisz jeśli dzięki udawaniu kogoś, kim nie jesteś, tę osobę zdobędziesz.
Cóż, jeśli tego nie wiesz, to powiem ci jak to się dalej potoczy.
1. Przyciągniesz nieodpowiednią osobę
To nie jest tak, że jak ktoś cię nie chce, to znaczy, że do siebie pasujecie.
Z ludźmi jest raczej tak, jak z tymi sorterami dla niemowlaków, w których masz różne kółka, kwadraty i gwiazdki, które musisz przepchnąć przez właściwe otwory. To jasne, że nie powinno się pakować na siłę kwadratu w okrągły otwór, a dzieci, które to robią wydają się mało rozsądne.
Problem w tym, że kiedy podoba ci się ktoś, kto nie okazuje ci wzajemności, to często robisz to samo, co te dzieciaki. Zapominasz o wszystkim, co cię wyróżnia i dopasowujesz się do cudzych wymagań.
Jeśli zachowujesz się jak nie ty, to przyciągasz osoby, które poszukują cech, jakie deklarujesz, a nie tych, które faktycznie masz. W ten sposób budujesz relację z kimś, kto nie jest z tobą kompatybilny i nie da ci tego, czego chcesz doświadczać w związku.
2. Twoja relacja stanie się bombą z opóźnionym zapłonem
Wiem, że czasem odpuszczenie sobie znajomości z kimś jest bolesne, ale zapewniam cię, że zrezygnowanie z tej osoby po pięciu wspaniałych rozmowach będzie znacznie mniej bolesne, niż rozpad związku, w który włożysz pięć lat starań i emocji.
Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego mechanizmu, ale początek spotykania się działa jak sidła. Wydaje się nie nieść za sobą żadnych konsekwencji. Wydaje się też, że zawsze można się wycofać.
Niestety tak nie jest, a prowizoryczne, tymczasowe relacje określane słowami „na chwilę” i „to nie na poważnie” okazują się zaskakująco trwałe. Odpowiada za to oksytocyna, którą twój organizm wydziela w czasie każdego wspólnie spędzonego dnia i po każdym dotyku, a która odpowiada za przywiązanie.
Gdyby nie ona, to wejście w związek z niedopasowaną osobą byłoby jak kupienie przez nieuwagę dwóch lewych butów – niezręczne, ale łatwe do odkręcenia. Jednak ona to szalenie komplikuje wiążąc cię z kimś, przy kim musisz udawać.
Wskutek tego wikłasz się emocjonalnie w relację, w której musisz „grać” inną osobę, bo jak tylko przestaniesz to robić, to ten związek się skończy. A biorąc pod uwagę, że nie da się udawać zawsze, to w końcu i tak to się stanie. Emocjonalna bomba wybuchnie i powstałej przez nią wyrwy nie zapełnisz dwoma butelkami wina i słowami: „Jej/jego strata”.
3. Sprawiasz, że nie wiesz z kim się umawiasz
Jeśli ktoś się mnie pyta dlaczego relacje są tak pogmatwane, to numerem jeden na liście przyczyn jest myślenie, że wystarczy wejść z kimś w związek, a później już żyje się długo i szczęśliwie. Możesz więc udawać inną osobę, bawić się w gierki i unikać szczerej, jasnej komunikacji, bo w popularnym podejściu do miłości to nie ma znaczenia.
A później patrzysz sobie na realny świat i widzisz, że to jest dokładnie to podejście, które sprawia, że możesz wejść w związek z najbardziej porąbaną osobą na świecie i nie mieć o tym pojęcia.
To jest powód, dla którego po latach odkrywasz z kim tak naprawdę jesteś. Zaczynasz spotykać się z kimś, kto imponuje ci ambicją, a później okazuje się, że tylko leży na łóżku i tylko w swoich myślach osiąga wszystko. Spoglądasz na kogoś i zadajesz sobie pytanie: „Jak to możliwe, że ta osoba jest inna, niż się wydawała?”. No naprawdę. Nie mam pojęcia. (To sarkazm.)
Wiem, że to mogło działać w czasach, kiedy związki były na całe życie albo wystarczyło, że ktoś był w ciąży, żeby przypieczętować małżeństwo. Tylko, że te czasy odeszły i nie wrócą, a ta taktyka owocuje byciem oszukanym i przykrą świadomością, że jest się z kimś, kogo się nie zna. Czyli jakby nie patrzeć – przeciwieństwem tego, po co zaczyna się z kimś być.
Założę się, że to nie jest świat w jakim chcesz żyć, więc nie dokładaj do niego kolejnej cegiełki.
W takim razie, co zrobić zamiast tego?
To ważne pytanie, bo bardzo możliwe, że nie jesteś osobą, jaką chcesz być, a tym samym nie jesteś taką, jaką chcesz pokazywać innym. Rozmemłaną, porozbijaną wewnętrznie, z problemami, których nie usuwasz. Rozumiem. Jeśli ktoś miałby klucze do umysłów innych, to zobaczyłby, że każdy jest nieco inny, niż chciałby być.
Nie zmienia to tego, że te obrazy mogą być totalnie różne lub w znacznej mierze się pokrywać. Zadbaj o to, żeby u ciebie był to ten drugi przypadek i zrób to ZANIM kogoś poznasz. Usuń to, czego w sobie nie lubisz, stań się osobą, na której możesz polegać i zostań swoim największym sojusznikiem.
Dopiero wtedy będziesz prezentować przed innymi to, kim faktycznie jesteś, a nie to, czego te osoby według ciebie chcą.
Dołącz do newslettera i odbierz w prezencie 50-stronicowy ebook (Nie)normalne, z którego dowiesz się jakie problemy w Twoim związku są powodem do niepokoju
Psst! Psst! Dołącz też do obserwujących bloga na facebooku lub instagramie.