Współczesne kobiety mają torebkę Korsa, w torebce iPhone’, w iPhonie instagram, a na instagramie wyretuszowaną wizję nowoczesnego życia, ale to wcale nie gryzie się z ich pytaniami o to, czy kiedy spotkają cudownego bruneta to wypada im zrobić pierwszy krok.
Zazwyczaj stwierdzają, że nie wypada. Uważają, że to nie ich problem albo boją się, że zostaną źle odebrane. Zwykle kończy się to tym, że przez połowę młodości czekają na mężczyznę, który zatrzęsie ich światem, a przez drugą połowę płaczą, że takich mężczyzn już nie ma.
Odpowiedź na pytanie: „Czy wypada kobiecie robić pierwszy krok?” brzmi: „Jasne, że tak!” i to wcale nie dlatego, że tak mówię, ale dlatego, że:
Nawiązywanie relacji to czynność dwustronna
Na studiach miałem koleżankę. Karolina lubiła być zdobywana. Była jedną z tych dziewczyn, które z dumą mówią: „Ja nigdy nie piszę pierwsza”. Na trzecim roku studiów zaczęła spotykać się z Konradem – wysokim studentem medycyny ze smukłymi palcami i bujną fryzurą. Chociaż zależało jej na nim bardziej, niż na kimkolwiek wcześniej, to wciąż trzymała się swojej żelaznej zasady o tym, że pierwszy krok (a także kolejne) z jej strony będzie uwłaczał jej godności. On pisał do niej, dzwonił, proponował spotkania przez trzy tygodnie, a później po prostu przestał. Karolina była zdruzgotana. Nie poszliśmy więc na ćwiczenia, a ona opowiedziała mi całą historię i zapytała:
– Dlaczego on mi to zrobił? Dlaczego bawił się moimi uczuciami i chociaż nie napisał, że to koniec? Przecież to tylko sms!
– Skoro to tylko sms to dlaczego nigdy wcześniej sama do niego nie pisałaś? – zapytałem.
– Bo to zawsze była robota faceta.
Otóż, wyjaśnię ci to tak, jak wyjaśniłem to jej – to nigdy nie była robota wyłącznie faceta. Nawet w okresie panowania królowej Wiktorii w Anglii, który przeszedł do historii jako czasy największego rygoryzmu obyczajowego, kobiety nie przestały podejmować prób poznania kogoś. Nie mogły tego zrobić wprost, ale zamiast tego upuszczały chusteczkę, dzięki czemu dżentelmen miał pretekst, żeby ją podnieść i zacząć rozmowę.
To było 150 lat temu. Kobiety nie miały praw wyborczych, ruchu feministycznego, dostępu do stanowisk publicznych i możliwości swobodnego studiowania, a paradoksalnie robiły więcej, niż współczesne kobiety, które instalują Tindera, ocierają pot z czoła i mówią: „Zrobiłam co mogłam”. One były doskonale świadome tego, że nawiązywanie relacji to czynność dwustronna, więc upuszczały chusteczki i dawały sobie szansę na poznanie kogoś, kto wydawał się interesujący.
To ty jesteś odpowiedzialna za swoje szczęście
Kobiety mają głowy pełne tego, co rzekomo według innych powinny robić: być skromne, być grzeczne, być cierpliwe, udawać orgazmy i równie mocno udawać, że uwielbiają piec jagodowe ciasta, mimo że wolałyby rzucić na grilla porządnego steka. Tylko że to są brednie. Nie wierzysz? To spójrz na osoby, które ci wpajały te przekonania i zadaj sobie pytanie czy zamieniłabyś się z nimi życiami. Założę się, że nie. Cudze przepisy na życie zadziwiająco często okazują się przepisami na zakalce, a z im bardziej bezkompromisowych poglądów się składają, tym ten zakalec jest większy.
Masz 18 lat? Możesz wziąć kredyt hipoteczny? Możesz wyemigrować do Australii i urodzić dziecko? To czy nie nadeszła najwyższa pora, żeby stwierdzić, że jesteś odpowiedzialna za swoje szczęście?
To nie będzie związek tego faceta. Będziecie w nim oboje, więc walcz o swoje, nawet jeśli wydaje się to niezgodne z zasadami społecznymi. Z zasadami społecznymi nie zamówisz pizzy, nie zanurkujesz pod kołdrę i nie będziesz się do nich przytulać.
I pisząc to nie namawiam cię do tego, żebyś podawała się komuś na tacy w bieliźnie z Intimissimi. Chcę ci tylko powiedzieć, że ty też masz i powinnaś mieć wpływ na to, czy ta relacja powstanie i jak będzie wyglądać, a przerzucanie na mężczyznę 100% odpowiedzialności za relację jest absurdalne. Możesz przez następnych czterdzieści lat mówić: „Prawdziwy facet powinien blablabla” i słyszeć w odpowiedzi tylko: „A niby dlaczego to ja powinienem?”. Takie przerzucanie się swoimi zasadami donikąd nie prowadzi. Działa tylko jedna zasada – każdy jest sam odpowiedzialny za swoje szczęście. Oznacza to, że powinien do niego dążyć bez zrzucania tego obowiązku na innych. Jak chcesz iść do kina to też nie czekasz aż ktoś ci to zaproponuje tylko kupujesz bilet. Jak chcesz kogoś poznać, to robisz pierwszy krok.
Nie ma faceta, który pomyśli o tobie źle, jeśli zrobisz pierwszy krok
Kobiety zbyt dużą wagę przywiązują do prostych zasad.
Nie możesz być za łatwa. Nie powinnaś płacić za siebie na randce. Nie proponuj pierwsza spotkań, bo inaczej facet nie będzie cię szanował.
Gdyby szacunek zależał od tak prostych rytuałów to każdy miałby swój pomnik w rodzinnym mieście. Całe szczęście rzeczywistość to szybko weryfikuje. Okazuje się wtedy, że są kobiety, które boją się, że wyjdą na łatwe, czekają 27 dni z seksem, ale kiedy wychodzą do siebie to z miną głodnego psiaka pytają: „Zadzwonisz do mnie?” Są też kobiety, które idą z kimś do łóżka w ciągu trzech pierwszych randek, ale kiedy wychodzą to facet pyta czy się jeszcze spotkają – wtedy ona uśmiecha się jakby wiedziała kiedy świat się skończy i mówi z przymrużeniem oka: „Zobaczę czy upchnę cię w grafik”.
Zgadnij, które mają większe wzięcie i w efekcie lepsze związki.
Wiesz co różni jedne od drugich? Osobowość, standardy, zadowolenie z siebie, przekonanie, że to one kierują swoim życiem. Fakt, że kiedy ktoś się z nimi spotyka to nie ma wrażenia, że całkowicie je podbił, a one straciły swoje zdanie i wywiesiły białą flagę. Kobiety są przekonane, że żeby być w szczęśliwym związku muszą mieć idealną urodę. To częściowo prawda, bo uroda ogromnie pomaga, ale jednocześnie przysłania to, że żaden facet nie potrafi na dłuższą metę być z kobietą, której nie szanuje.
To dlatego żaden facet, który ma IQ na tyle wysokie, żeby nie pić wody z kibla, nie pomyśli o tobie źle dlatego, że przejęłaś inicjatywę. Może pomyśleć o tobie źle jeśli będziesz chciała go ograniczać, jeśli okaże się, że nie przeczytałaś ani jednej książki albo jeśli będziesz uzewnętrzniać swoje kompleksy, ale wykazanie inicjatywy zawsze działa na twoją korzyść. Chociażby dlatego, że świadczy o pewności siebie, świadomości swoich potrzeb i umiejętności życia po swojemu. Nie ma wielu kobiet, o których można to powiedzieć, a to przede wszystkim za nimi się tęskni.
Po latach nie ma znaczenia, kto wykonał pierwszy krok
Opowiem ci krótką historię. To było kilka lat temu. Poznali się na imprezie i pomimo, że czuli do siebie chemię to nie było dobrej okazji, żeby wymienić się numerami. Nie wynikało to z tego, że on nie chciał tego zrobić albo nie wiedział jak. Tak po prostu wyszło, bo życie to nie matematyka i nie zawsze wszystkie liczby do siebie pasują. Skończyło się na tym, że pożegnali się i poszli w dwie różne strony. Kiedy on się od niej oddalał czuł, że coś stracił. Nie zrobił jednak dziesięciu kroków, kiedy ona się odwróciła i zawołała do niego, że zapomniał zostawić jej do siebie kontakt. Wpisując jej numer telefonu patrzył na jej wielkie, brązowe oczy i łopoczące rzęsy. Spotkali się tydzień później w mroźny styczniowy dzień, a on znów zobaczył jej łopoczące rzęsy i fioletowe rękawiczki. Spędzali ze sobą tyle czasu, że właściwie od razu ze sobą zamieszkali. Po kilku miesiącach mieszkali już ze sobą oficjalnie.
To historia mojego obecnego związku. Jedna z tych, które nauczyły mnie tego, że każde spotkanie obcych osób to ulotny punkt zwrotny – chwila, kiedy można „rzucić chusteczkę” i dać komuś szansę ją podnieść albo patrzeć jak te szanse rozpływają się w powietrzu. Sens ma tylko rzucanie chusteczek (o czym piszę z uporem maniaka). Nie zawsze ktoś, kto chce ją rzucić to zrobi, nie zawsze też je podniesie, ale kiedy to zrobi, to mogę zapewnić cie o jednym – po latach nie będzie miało znaczenia czy to on biegł za tobą w deszczu, czy to ty zapytałaś go co robi w piątek.
Wiesz dlaczego? Bo nigdy tego znaczenia nie miało. Znaczenie ma tylko to, co jest później. Początek znajomości jest jak pierwsze zdanie napisane w książce. Cała znajomość jest rozdziałem w twojej biografii i najgorsze, co można zrobić, to rezygnować z całego rozdziału, czekając na idealne pierwsze zdanie.