Ludzie dzielą się na tych, którzy uważają, że każdy jest kowalem swojego losu i na tych, którzy są zdania, że rzeczywistość jest pełna przypadków, a ze swoją pozycją można zrobić raczej niewiele. Jednych od drugich wydaje się dzielić tyle, co zwolenników Platformy i PISu.

Pamiętam jak kiedyś przysłuchiwałem się żywiołowej dyskusji mojego przyjaciela i jego żony. On z uporem twierdził, że liczy się praca, a jak się chce to można wszystko. (Jeśli wierzyć internetowym cytatom, to Oprah Winfrey powiedziałaby, że możesz mieć wszystko. Po prostu nie możesz mieć wszystkiego jednocześnie.) Z kolei jego żona równie uparcie wyszukiwała znane sobie przypadki ludzi, którzy bardzo się starali, ale kończyło się to dość smutno. Zmarnowanym czasem i zawiedzionymi nadziejami.

Oczywiście moi znajomi nie doszli do żadnych konkretnych wniosków. Możliwe, że dlatego, że jest to jedna z tych dyskusji, w których prawda leży pośrodku.

.

Czy możesz być drugim Bezosem?

Amazon jest jedną z tych kultowych firm, która powstała w garażu przy rodzinnym domu. Jakiś czas temu widziałem na Twitterze zdjęcie tego garażu.

Obok był komentarz: „Mówi się nam, że możemy założyć podwaliny pod swoją korporację w byle garażu. Garaż, w którym powstało Amazon wyglądał tak. Czy twoi starzy mają taki garaż? Czy twoi rodzice w ogóle mają jakikolwiek garaż?!”.

Zazwyczaj nie mają. A nawet jeśli posiadają garaż, to my wciąż mamy inne braki, które sprawiają, że Bezosem się nie zostanie. Na liście jest osobowość, szczęście, uzdolnienia, ale też odpowiedni moment. Lewandowski mógłby mieć taki sam talent, ale jakby urodził się w średniowiecznej Polsce, to może wciąż by kopał, ale korzenie drzew podczas karczunku puszczy.

Jeśli zaczniesz porównywać to, co masz z tym, co mieli „sławni i bogaci”, to posiedzisz, poanalizujesz, a później dojdziesz do takich wniosków jak:

  • Taki dobry to ja nie będę.
  • Nie mam takiego „gadanego”.
  • Nie mam potrzebnych umiejętności i warunków.
  • Mi nikt nie da kilkuset tysięcy na start.

Ewentualnie skrzyżujesz ręce i z miną smerfa Marudy wydusisz:

  • Nie mogę tego zrobić.

Całe szczęście wtedy wchodzę ja, z ręką, którą aż świerzbi, żeby sprzedać komuś plaskacza i z pytaniem na ustach: „A co możesz zrobić?!”

.

Rozwój postaci

Prawdopodobnie nie jest to pierwsza rzecz, jaką się o mnie myśli, ale mam w sobie dużo szacunku do trudnych sytuacji w jakich znajdują się inni. Nie widzę demonów z jakimi inni się mierzą, ale wiem, że je mają. Rozumiem, że można być złamanym i czuć się tak bezsilnym, że wyjście do sklepu po mleko jest wyzwaniem. Nie mierzę wszystkich jedną miarą, bo mam świadomość, że ja, ty i każda inna osoba, jesteśmy w innych punktach. Zarówno na osi czasu, jak i na osi możliwości oraz osiągnięć.

Doskonale rozumiem, że nie kontrolujemy wszystkiego. Też nie miałem wymarzonego startu. Całe szczęście od zawsze radzę sobie nieźle, więc nawet jeśli dzisiaj umrę, to coś po sobie zostawię. Pomimo to, nie zapowiada się, żebym miał zarobić miliardy. Miliony być może, ale na szczycie setki najbogatszych Polaków raczej się nie zobaczę.

Akceptuję to, bo jesteśmy trochę jak postaci z gier komputerowych. Startujemy z już ustalonymi cechami. Niektóre rzeczy przychodzą nam łatwiej. Inne trudniej. W czymś jesteśmy nieźli, a w innych tragiczni. Można byłoby nad tym ubolewać, gdyby nie to, że jest też to, co nazywamy rozwojem postaci. Nawet jeśli czegoś ci brakuje, to wciąż możesz to zdobyć.

Do tego też sprowadza się dyskusja „kowal swojego losu” vs. „przypadek”. Nie kontrolujesz zasobów, z jakimi się rodzisz. Ale też nie jest tak, że nie kontrolujesz niczego. Nawet osoby w największym stopniu przekonane o beznadziejności podejmowania prób walczenia z losem, wciąż nastawiają budzik. Umawiają się ze znajomymi. Zmieniają pracę. A robiąc to, wciąż przyznają, że są rzeczy, które od nich zależą.

To ty decydujesz jak się zachowujesz. Z kim się spotykasz. Czego się uczysz. Jak spędzasz wolny czas. Czy oglądasz pranki na youtubie, czy czytasz. Jak traktujesz innych.

Ktoś mógłby powiedzieć, że to niewiele. Drobiazgi. Pierdoły. I ma rację, ale od tego zależy kim będziesz, a od tego kim będziesz, zależy cała reszta.

Tymczasem ludzie mają w zwyczaju wyrzucać to wszystko do śmieci. Robią to za pomocą słów: „I chuj z tego, jak i tak nie będę drugim Bezosem (lub kimkolwiek innym)?” Tak jakby ten prosty fakt przekreślał sensowność jakichkolwiek starań.

Tylko, że tak nie jest, a podejście wszystko albo nic, sprawdza się… Właściwie to nigdy się nie sprawdza. Ani jako strategia negocjacyjna ani życiowa.

Wiesz, co się sprawdza? Robienie tego, co możesz.

.

Rzeczy, które możesz

Kiedy kończyłem liceum, miałem najlepszą średnią w klasie i niewykluczone, że najlepszą w całej szkole. Z każdego egzaminu maturalnego poza angielskim, wychodziłem pierwszy. Moje wyniki oscylowały wokół 90%. Dostałbym się na studia wszędzie. Marzyła mi się stolica. Ta pretensjonalna, pełna kontrastów, paskudna, ale w jakiś sposób piękna Warszawa. Problem w tym, że moich rodziców nie byłoby stać na opłacanie akademika, a studia zaoczne mnie nie interesowały. Zrobiłem więc to, co mogłem – wybrałem najlepsze dostępne studia na lokalnej uczelni i wycisnąłem z nich tyle, ile się dało.

Kiedy chciałem założyć swoją firmę, nie znałem nikogo, kto mógłby mi powiedzieć na czym polega biznes. Nawet wystawianie faktur, podatek VAT i jakiekolwiek podstawy sprzedaży były dla mnie czarną magią. Zrobiłem więc, co mogłem i uczyłem się sam na podstawie prób i błędów. Wielu błędów, które kosztowały mnie dziesiątki tysięcy złotych.

Pełne zaćmienie słońca zdarza się rzadko, ale równie rzadko mamy do czynienia z sytuacją, w której startujemy z idealnego miejsca. Dlatego tak ważne, jest to krótkie zdanie – rób to, co możesz.

Nie możesz kupić sobie nowego mieszkania? A co możesz zrobić, żeby mieszkało ci się lepiej?
Nie masz siły pracować? A na co masz siłę?
Nie możesz mieć drugiego Amazona? A jaki inny biznes możesz zbudować?

Nieważne, co robią twoi znajomi. Nieważne, z czym się mierzysz. Żyjesz dla siebie, więc po prostu rób to, co możesz zrobić w tej sytuacji, w której jesteś. Czasami oznacza to zdobywanie Oscarów. Czasami oznacza przetrwanie kolejnego dnia leżąc w łóżku, w piżamie, przy szumie Netflixa i to też jest ok.

Robienie tego, co możesz nie sprawi, że to, co cię otacza będzie doskonałe. Nigdy nie będzie. Ale ZAWSZE może być lepsze.

I jak sięgniesz do swojego wnętrza, to zobaczysz, że tylko to się liczy.

.


Tekst jest częścią serii #kluczoweprzekonania, w której dotychczas ukazały się artykuły:

Informacje o cyklu znajdziesz w tym wpisie. a kolejny odcinek pojawi się na blogu w niedzielę 31 maja 2020 roku, o godzinie 18.45.

Psst! Psst! Dołącz też do obserwujących bloga na facebooku lub instagramie.